Kiedy pierwszy raz trafiłem na Tautrę, byłem zachwycony bogactwem ptactwa i przeplatających się warstw skalnych. Do tego mroczne i złowieszcze wody Trondheimsfjordu i przepływające nim na północ statki transportowe. Znajdujące się tu ruiny klasztoru wywierają niezwykłe piętno na tym miejscu. Są jednak takie miejsca, które stają się gotowym kadrem jak właśnie to, które jest naszym dzisiejszym bohaterem.
Tautra jest szczególnym miejscem. Dzikim, wydawałoby się niedostępnym, choć tak naprawdę łatwo tam trafić samochodem, takim trochę nierealnym. Jest również ptasim rajem, gdyż na tej wyspie znajduje się rezerwat przyrody oraz siedziba zakonu.
To tutaj siostry zakonne produkują lokalne specjały, jak soki, dżemy, powidła, ale również elementy ubioru, jak ręcznie robione swetry, czapki czy rękawice zimowe.
Sklep znajduje się niedaleko ruin tutejszego zakonu co nadaje temu miejscu specyficznego wymiaru. Tuż za nim znajdziemy również potężną, chyba trzymetrową kępę lubczyku rosnącego tutaj w stanie dzikim.
Wchodząc na kamienistą plażę możemy podziwiać nie tylko tysiące morskich ptaków, ale przepływające nieopodal potężne statki towarowe, jachty i motorówki, a kiedy trafimy na odpowiedni czas, naszym oczom ukażą się płetwy grzbietowe orek polujących na śledzie.
Rozglądając się wokół siebie ujrzymy również gotowe kadry. Na przykład takie, jak ten:





