czwartek, 9 października, 2025
spot_img

Najnowsze

wesprzyj

album fotograficzny

powiązane

„Kajko i Kokosz. Powrót Milusia”. Słuchaj się taty, Bajbusie!

Zazdroszczę odwagi tym, którzy oceniają ten komiks ledwie po pierwszej lekturze, bo dopiero drugie podejście do „Powrotu Milusia” pozwala docenić bogactwo tego albumu. A jest nad czym się rozpływać.

Najnowsza odsłona przygód Kajka i Kokosza nawiązuje do najlepszego okresu tego cyklu, który nazywam na swój użytek „Trylogią Milusia”. Jest w niej wszystko: świetna kreska, doskonały humor, czułość, smutek, trudne wybory życiowe i bolesne rozliczenie się z własną przeszłością oraz nadzieja na przyszłość. Zafascynowany czytałem skierowany pozornie do dzieci komiks, w którym prosta bajka przeplata się z życiem. To było mistrzostwo Janusza Christy, który używając popularnych środków opowiedział nam porywającą historią zmagań z własnymi demonami.

„Powrót Milusia” korespondując z „Zamachem na Milusia” „Skarbami Mirmiła” oraz „Cudownym Lekiem” wydawał się bardzo ryzykownym wyzwaniem. W końcu twórcy nie ma już wśród nas, a nowe przygody opowiadane są przez trzech różnych artystów: Macieja Kura (scenarzysty), Sławomira Kiełbusa (rysownika) i Piotra Bednarczyka (kolorysty).

A zatem trzy różne charaktery, trzy różne wrażliwości, które trudno jest pogodzić.

A jednak udało się spotkać w jednym miejscu, w którym indywidualności potrafią wspólnie podporządkować się w jednym celu – nie tylko złożyć hołd Chriście, lecz utrzymując dotychczasowy charakter cyklu stworzyć coś nowego, niezwykłego, a czasem zaskakującego. Oczywiście w ramach świata, który doskonale znamy.

„Powrót Milusia” jest trzecim albumem tego tercetu. Pierwszego, „Królewskiej Konnej” – nie lubiłem. Traktowałem to jako ciąg zlepionych na siłę skeczy, jednak rozumiałem skąd taki zabieg twórców. W końcu po niemal trzydziestu lat przywracają do życia największych bohaterów naszej popkultury, postaci na której przygodach wychowały się całe pokolenia. Zmieniły się czasy, zmienił sposób opowiadania, sposób konsumowania kultury. Co się sprawdzi? Na co można sobie pozwolić? Jak ludzie przyjmą nowy język bohaterów? Ich wizerunek?

Kolejny album, „Zaćmienie o zmierzchu” wjechało na pełnej! Była to doskonała opowieść, jedna z najlepszych w historii cyklu! Pełna rozmachu, zabójczego humoru, szaleństwa i jazdy bez trzymanki z elementami uwielbianego przeze mnie Kusturicy! Było to chyba najbardziej zawiadiackie, pełne miłości świadectwo oddania Januszowi Chriście i jego uniwersum.

Jak ocenić na tym tle „Powrót Milusia”?

Nie ma co ukrywać. To cholernie jasna gwiazda w świecie Mirmiłowa, ale trzeba do tego – jak wspomniałem na początku – drugiego podejścia. Wtedy dopiero w pełni rozumiemy tego, co się tam wydarzyło. Wracamy do „Trylogii Milusia” nawet nie pod względem fabuły, co połączenia świata popkultury ze światem rzeczywistym.

Spotkałem się z opiniami, że Kur naćkał tu zbyt wiele nierozwiniętych pomysłów i coś w tym jest. Na pewno jest tu zbyt wiele pomysłów, zbyt wiele postaci, które są najzwyczajniej niepotrzebne, ale wiecie… W „Dniu Śmiechały” też pomysłów było tyle, że w pewnym momencie zacząłem gubić się w historii i zastanawiałem, o czym w końcu jest ten komiks. Macham na to ręką, bo chcę odczuwać przyjemność z płynięcia z nurtem opowieści.

A ta jest przednia. Kur, wykorzystując doskonale znane postaci i wydarzenia tworzy zupełnie nową opowieść, w którym zaczyna dominować już nie humor, lecz wątek drugiej, a nawet trzeciej szansy. Bo widzicie, jesteśmy tylko i aż ludźmi. Zmieniamy się na przestrzeni lat. Kształtują nas doświadczenia, ludzie którzy na nas wpłynęli, dzieła kultury, a czasem wspomnienia i poczucie krzywdy.

I tak jest tutaj. Wychodząc od nieco slapstickowej historii przechodzimy do opowieści o pamięci, zmianie i ulotności życia. O marzeniach, które okazują się niespełnialne, ale i tak czujemy się z tym dobrze bo wiemy, że i tak wydarzyło się dobro.

Jest w „Powrocie Milusia” kadr, który na nowo każe mi odczytywać nie tylko cały cykl, ale życie Janusza Christy. Tęsknoty, pragnienia oraz wyobrażenia, które istnieją jedynie w naszej duszy. W emocjach. I jeśli spojrzymy na ten komiks z tego punktu widzenia myślę, że Kur stworzył coś większego niż mu się wydaje. A to znaczy, że stał się Artystą.

Rozpływam się nad Maciejem Kurem, ale niczym byłaby jego praca, gdyby nie cuda, które poczynili dwaj mistrzowie wizualiów: Piotr Bednarczyk, który kolorując tę historię sprawił, że jest ona tak fajna, tak przyjazna, że aż chce się do niej wracać oraz Kiełbus. Ten Kiełbus.

Ta żywiołowość rysowania, ta niezwykła dynamika, dbałość o detale, ta kompozycja kadru – brak słów, by opisać moje zachwyty nad talentem Tego Kiełbusa. Ale moje szczególne wyrazy miłości kieruję do Niego z innego powodu. Sławomir Kiełbus pięknie, po prostu pięknie rysuje emocje. Tu już nie trzeba używać słów. Jak do tego doszło, nie wiem. Wiem, że Ten Kiełbus jest Artystą.

„Powrót Milusia” jest bardzo dobrą, cudownie narysowaną i pełną smaczków historią, w której stare elementy cyklu opowiadają całkiem nową, porywającą historię. Z jednej strony spektakularną i efektowną, z drugiej strony – kameralną, pełną emocji historię trzech pokoleń.


Autor

  • Przemysław Saracen

    Dziennikarz, pisarz i człowiek pracy najemnej. Autor książki "Dzikie historie: Norwegia". Założyciel i wydawca magazynu "Srebrny Kompas". Autor w serwisie "Posty.pl" oraz współpracownik lokalnego magazynu "Tu Lubin". Finalista polskiej edycji międzynarodowego konkurs scenariuszowego Hartley - Merill utworzonego przez Roberta Redforda. Wychowałem się w duchu Tony`ego Halika, małżeństwa Gucwińskich oraz komiksowych przygód Kajka i Kokosza i tarapatów, w jakie pakował się literacki wojak Szwejk. Lubię wszystko, co dobre i oryginalne. Czasem dobra rozmowa jest bardziej fascynująca, niż najbardziej wymyślny film.

    View all posts

KRYTERIA OCEN

* - słabiutko, oj słabiutko | ** - może być, bez tragedii | *** - całkiem dobrze | **** - bardzo dobrze | ***** - dzieło wybitne, niemal nie przyznawane

OCENIAM

Scenariusz
Szata graficzna
Jakość wydania
Wrażenia

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Więcej od Autora

* - słabiutko, oj słabiutko | ** - może być, bez tragedii | *** - całkiem dobrze | **** - bardzo dobrze | ***** - dzieło wybitne, niemal nie przyznawane"Kajko i Kokosz. Powrót Milusia". Słuchaj się taty, Bajbusie!