Płacą premię w wysokości 495 tysięcy rubli za zaciągnięcie się i obiecują żołd na poziomie co najmniej 190 tysięcy rubli miesięcznie oraz dodatkowe benefity. Jak podaje Reuters – te świadczenia mają skłonić obywateli Kazachstanu do walki na Ukrainie w ramach rosyjskiej armii.
Jak powiedział agencji Reuters jeden z Tadżyków:
„Były mąż mojej siostry zmarł w Łysyczańsku w październiku ubiegłego roku. Jeden z moich siostrzeńców dołączył do grupy Wagnera po pobycie w rosyjskim więzieniu”.
Tymczasem władze Kazachstanu zabraniają swoim obywatelom udziału w konfliktach zbrojnych za granicą za wynagrodzeniem.
To nie pierwszy raz, gdy Rosja próbuje zwerbować obywateli z innych krajów. Do tej pory zanotowano działania mające na celu wcielić do rosyjskiej armii mieszkańców Tadżykistanu, Kirgistanu, Uzbekistanu, Czeczenii, a teraz Kazachstanu.
Chociaż w Rosji często dochodzi do rekrutacji , celem ataków są setki Uzbeków, Tadżyków i Kirgizów, co może wiązać się z bardzo ograniczonymi zasobami personalnymi w samej Rosji. Ale nie tylko, w końcu Putin zamierza kolejny raz wygrać wybory prezydenckie, które mają odbyć się w przyszłym roku.
Z drugiej strony nie da się zmienić całego społeczeństwa w wojsko i Putin ma tego świadomość. To dlatego armia – aby zachęcić potencjalnych rekrutów – wprowadziła średnio 10 razy większe pensje dla tych, którzy zdecydują się zasilić siły lądowe.