Itiwit 3. Pneumatyczny kajak od Decathlona. Pełno frajdy za dobrą cenę.

Dobra wiadomość dla wszystkich, którzy marzą o dobrym kajaku w przyzwoitej cenie. Decathlon wypuścił pneumatyczne cacko dla każdego. Bezpieczne, wygodne i stabilne. Dziś testuję pneumatyczny kajak Itiwit 3 idealny do pływania w dwie dorosłe osoby.

Dziękujemy, że nas czytasz! Będziemy ogromnie wdzięczni, jeśli zdecydujesz się wesprzeć Srebrny Kompas na Zrzutce! Dziękujemy! 

Czy spełnia pokładane w nim nadzieje? Jak się nim pływa? Czy jest poręczny? W ogóle jaki jest? W poniższym tekście postaram się odpowiedzieć na to i inne pytania.

Jakoś podświadomie zawsze ciągnęło mnie do pływania. Filmy o piratach, rejsy statkiem, czy obserwowanie płynących łodzi robiły swoje i działały na wyobraźnię. Zamarzyłem więc sobie kajak.

Niestety ani nie miałem pomieszczenia, w którym mógłbym przechowywać kajak, ani nie stać mnie na niego. Z czasem okazało się, że producenci rozpoczęli produkcję dmuchanych kajaków. Początkowe rozwiązania były dosyć toporne. Kiepsko odporne na ścieranie, nabierały wody, puszczały na szwach. Nie było lekko.

Niemniej jednak zawziąłem się na dmuchańca i po roku rozważań postanowiłem kupić coś takiego.

Tak się złożyło, że Decathlon wprowadził do produkcję rodzinę Itiwit. Jedynki, dwójki i trójkę. Oczywiście nie miałem problemu z wyborem i wziąłem 3- osobowy wariant. Nie, nie chciałem pływać nim w trójkę.

Chodziło mi wygodę i swobodę ruchów podczas pływania dwóch dorosłych osób.

Oczywiście możecie kupić taki kajak w internecie, jednak chciałem własnoręcznie sprawdzić to cudo. Poszedłem do jednego z salonów sprzedaży. Na szczęście trafiłem na egzemplarz pokazowy. Był napompowany zatem nie było problemu, by wsiąść do niego i sprawdzić, jak się w nim siedzi.

Nie zastanawiając się długo wziąłem kajak o kolorze jaskrawo pomarańczowym. Początkowo chciałem niebieski, ale powiedzmy sobie szczerze – ze względów bezpieczeństwa lepiej wybrać coś, co widać z daleka.

Kajak znajduje się w obszernej torbie zamykanej na suwak. Z boku znajdują się miejsca na wiosła, które trzeba kupić osobno. Torbę zakładamy na ramiona i ruszamy w drogę. Ciężar wynosi jakieś 17 kg, więc nie powinno być problemu.

Do kajaka dołączone są trzy siedzenia, również pompowane. Mocujemy na rzepy do dolnej komory, uchwyty na paskach do burt. Są również trzy stateczniki montowane od spodu za pomocy specjalnych, prostych w montażu klipsów. Pilnujcie tych stateczników jako oka w głowie! Dzięki nim kajak będzie zwrotny, a pływanie stanie się przyjemne.

Sam kajak ma blisko 4 metry długości i metr z groszami szerokości.

Jakie to jest w dotyku? Przyjemne, lekko szorstkie, nie drażni skóry. Na szczęście komory są osłonięte ową szorstką powłoką zabezpieczającą kajak.

Zresztą komory to osobna sprawa, bo są trzy. Dolna i dwie boczne. Każdą pompujemy osobno dzięki czemu kajak jest pływalny nawet podczas uszkodzenia jednej z nich. Spodnia komora też jest dosyć ciekawym rozwiązaniem, bo jest podzielona na coś w rodzaju podłużnych żeber, dzięki czemu dno jest sztywne i zapewnia stabilność na wodzie.

Całość pompuje się stosunkowo szybko. Dziesięć – piętnaście minut i kajak jest gotowy do rejsu. Z tyłu znajduje się fajna, osłonięta przestrzeń, w której możemy przechowywać różnego rodzaju przedmioty. Zapobiegawczo proponuję trzymać tam pompkę oraz tzw. duckt tape. Nigdy nie wiesz co się zdarzy, prawda?

Na spodniej strony rufy znajduje się wylew, dzięki któremu możecie łatwo zlać wodę, gdyby jakimś cudem dostała się w trakcie machania wiosłami.

Napompowany kajak jest lekki i łatwo się go niesie. Ponieważ ma uchwyty na dziobie, rufie oraz na burtach wystarczy, że chwycisz dmuchańca za środkowe rączki i swobodnie niesiesz go. Wiem co mówię, nie jestem zbyt wysoki, a bez problemu przenosiłem itwita z miejsca na miejsce.

Jak wspomniałem, wybrałem 3- osobówkę ze względu na swobodę ruchów i wygodę. Poza tym umówmy się, wyporność 230 kg sprawia, że jest to idealne rozwiązanie dla dwóch dorosłych osób.

Podsumujmy co znajduje się w zestawie: kajak, stateczniki oraz trzy siedzenia. A zatem brakuje nam jeszcze pompki oraz kamizelek ratunkowych.

Ponieważ nie było tych akcesoriów w sklepie zamówiłem je przez intenet, również w Decathlonie i powiem wam, że to ostatni raz, gdy kupuję od nich coś w sieci. Opóźnienia w realizacji zamówienia, brak informacji o opóźnieniach, a nawet anulowanie zamówienia bez informowania klienta. No lipa straszna. Udało mi się jednak cudem zdobyć brakujące akcesoria z tym, że wybrałem regulowane wiosła do 235 cm. Składane, musisz więc mieć pod ręką krzyżakowy śrubokręt.

Postanowiliśmy, że rozdziewiczymy kajak na Solinie. Odważny ruch, co? Duży, głęboki akwen (nawet 60 metrów głębokości), spory ruch na zbiorniku. Plusem jest to, że nie grożą nam fale. Nie potrzebujemy ich podczas dziewiczego rejsu, prawda?
Ruszyliśmy z Polańczyka. Dzięki kupionej wcześniej pompce samochodowej wspomaganej ręczną kajak był gotowy do wodowania w okamgnieniu. Za pomocą śrubokręta skręciliśmy wiosła, nałożyliśmy kamizelki i trzymając kajak za uchwyt na dziobie i rufie ruszyliśmy na brzeg. I stateczniki!

Wierzcie lub nie, ale nasz nowy kajak spisał się rewelacyjnie! Wsiadasz bez problemu, masz przestrzeń na nogi, regulujesz siedzenie, dzięki czemu masz wygodny punkt oparcia, odbijasz się i ruszasz!

Trochę czasu minęło, nim złapaliśmy rytm, w końcu to nasze pierwsze wspólne kajakowanie, zatem nie wymagajcie od nas cudów. Za to kiedy już załapaliśmy dryg płynęliśmy jak natchnieni.

Zaskoczyła mnie szybkość i wygoda oraz to, że nie nabiera wody! Kiedy postanowisz płynąć na jałowym biegu i chcesz zrobić zdjęcia nie chybocze się i jest stabilny.

Zrobiliśmy praktycznie całą Solinę. Zastanawialiśmy się, jak będzie zachowywał się po rejsie. Okazało się, że nie sprawiał żadnych problemów. Zwijasz go wyciskając powietrze, po czym rozkładasz, a następnie zawijasz do środka dwa końce. Potem składasz go w pół, a następnie zwijasz od strony dziobu. Aha, nie zapomnij o odkorkowaniu otworu na nadmiar wody, tak? Pakuje się toto do torby momentalnie. Całość wrzucasz do bagażnika i jedziesz przed siebie. No bomba.

Leżał zwinięty w torbie chyba trzy dni. Nie, nie spleśniał. Po powrocie z Bieszczad suszył się ok. 3 dni.

Próbowaliśmy go również na Odrze. I powiem wam, że sprawdził się równie dobrze. Najbardziej ciekawiło mnie, jak poradzi sobie z falami i pływaniem pod prąd. Jeśli chodzi o fale nie ma żadnego problemu. Jest bezpiecznie i stabilnie. Co do płynięcia pod prąd to trzeba przyznać, że nieco zwalnia, ale też nie trzeba jakiegoś wysiłku, aby dotrzeć z powrotem do portu.

Podsumowując: kajak Itiwit 3 od Decathlona to absolutna petarda na miłośników kajakarstwa, których ani nie stać na kajaki ze złota, ani nie mają miejsca, by przechowywać tradycyjne kajaki.

Itiwit 3 jest bezpieczny, stabilny, zwrotny i wygodny. Prosty w rozkładaniu, zapewnia moc wrażeń i zabawy, a co najważniejsze: sprawia, że pływanie staje się pasją. Zresztą zobaczcie sami. 

Warto. Naprawdę warto.

P.S. To nie jest test sponsorowany.

Przemysław Saracen
Przemysław Saracen
Dziennikarz, pisarz i publicysta, kreator opinii. Założyciel i wydawca magazynu "Srebrny Kompas". Autor w serwisie "Posty.pl" oraz współpracownik lokalnego magazynu "Tu Lubin". Finalista polskiej edycji międzynarodowego konkurs scenariuszowego Hartley - Merill utworzonego przez Roberta Redforda. Przewodniczący jury lokalnego festiwalu filmowców amatorów. Wychowałem się w duchu Tony`ego Halika, małżeństwa Gucwińskich oraz komiksowych przygód Kajka i Kokosza i tarapatów, w jakie pakował się literacki wojak Szwejk. Lubię wszystko, co dobre i oryginalne. Czasem dobra rozmowa jest bardziej fascynująca, niż najbardziej wymyślny film.

2 KOMENTARZE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Udostępnij

Popularne

Najnowsze

Zobacz również
Powiązane

Gdzie jechać na urlop we wrześniu? TOP kierunki i ceny wyjazdów

Gdy dni w Polsce stają się krótsze, a słońce...

Katedra Nidaros. Takiego zdjęcia jeszcze nie widzieliście!

Katedra Nidaros jest dla Norwegów czymś w rodzaju naszego...