niedziela, 9 listopada, 2025
spot_img

Najnowsze

wesprzyj

album fotograficzny

powiązane

„Smok Diplodok” to kawał fantastycznej rozrywki dla małych i dużych!

I obejrzałem w całości dopiero w święta na Netfliksie. Fragmenty widziałem już dawno na takim extra pokazie, ale potem się mijaliśmy z tym filmem. Nie mogłem do Łodzi, nie mogłem na oficjalną premierę. Dopiero teraz.

No i… I właśnie. Obejrzałem go na spokojnie, bez emocji podkręconych premierą i licznymi znajomościami. I moim zdaniem jest niezły. A oznacza to, że nie potrafię nazwać go „dobrym”. I paradoksalnie to pewnie właśnie z powodu emocji.

Mam tak wielkie w stosunku do twórczości Tadeusza, że przełożenie jej na inne medium i dostosowanie do zasad innego medium (czytaj zubożenie) jest dla mnie niewybaczalne. Po prostu mi nie smakuje. W tym wypadku zamieniam się w Alana Moore’a marudzącego, że każde medium ma swoje dzieła, a ich adaptowanie to masakra i profanacja.

Z jednej strony niby rozumiem, że nie sposób oddać w innych językach żartów Baranowskiego, więc tworząc film z myślą o międzynarodowych rynkach trzeba było to zrezygnować z mnóstwa dowcipów, ale z drugiej strony mam to gdzieś. Skoro tak, to mnie to po prostu nie kręci. I już.

Poza tym uważam, że brakuje tu zaufania jakie Tadeusz miał do swoich odbiorców – słowem rzecz została niepotrzebnie w wielu miejscach dodatkowo zinfantylizowana, bo dzieciom trzeba 3-4 razy coś powtórzyć, żeby zrozumiały. Otóż nie trzeba, co pokazuje wiele współczesnych animacji dla młodszych.

Swoją drogą to jest też niestety problem tego filmu – że powstał o jakąś dekadę za późno. Komiksy Baranowskiego były przełomowe gdy powstawały te 40 lat temu. Film na ich podstawie (ze skokami między światami, wprowadzaniem samego twórcy jako elementu fabuły) jeszcze 10 lat temu byłby nowatorski. Dziś to już totalny mainstream to oznacza, że trzeba przyciągnąć widza czymś jeszcze innym. A tu reszta jest sympatyczna i poprawna, ale nie może konkurować z pierwszą światową ligą. Sorry.

Piszę to wszystko dodatkowo z perspektywy dziadersa, który uwielbia komiksy Tadeusza i jego styl, ale ma znacznie chłodniejsze podejście do samego Diplodoka. Rozmawiałem nie raz z twórcami tego filmu i to wychodziło w rozmowie. Ja jestem o pokolenie starszy. Czyli ja jestem z epoki Kudłaczka, Bąbelka, Orient Mena. Nerwosolek tak, ale to był właśnie już dla mnie końcowy Baranowski (z tych które kochałem). Potem dalej lubiłem, ale już Diplodok i kolejne były dla coraz młodszych. Nie mam więc do tej opowieści aż tak nieskończonych pokładów sentymentu i myślę, że może spojrzeć na ten film na zimno. Jako na produkt. I jako taki jest niezły. I tyle.

Obejrzałem go zresztą z moim (dwudziestoletnim) synem, który też coraz mocniej wchodzi w kino i humor. I stwierdził, że widać tu potencjał, ale gdzieś ten film w kilku miejscach mocno mija się z widzem (zarówno małym jak i dużym). Jest kilka pomysłów fabularnych, scen, sekwencji wyśmienitych, ale niestety równoważą je takie standardowe do bólu. Szkoda.

Teraz po seansie zastanawiam się, czy możliwy jest film na motywach komiksów Baranowskiego, który byłby porównywalny jakościowo z oryginałem. I nie wiem. Być może. Chyba nie.

Słowem – z jednej strony fajnie, że ten film powstał, bo pewnie znalazł swoich odbiorców, wielu się podobał (patrząc na recenzję), a zwłaszcza jeśli chociaż garstka dzieciaków sięgnie dzięki niemu po komiksowy pierwowzór to super. Z drugiej – mi osobiście nie jest do niczego potrzebny. Mam swoją półkę z kompletem dzieł Tadeusza i zdecydowanie wolę te pomysły i postacie w tym medium.

Autor

  • Krytyk filmowy, dziennikarz oraz publicysta komiksowy i filmowy, scenarzysta komiksowy, badacz popkultury, były redaktor naczelny serwisu naekranie.pl. Obecnie pracuje w Radio TokFM.

    View all posts

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Więcej od Autora