iedyś musiało to przyjść. Po tylu dekadach to mój pierwszy „Obcy” na którego nie poszedłem do kina. Poczekałem na streaming. Stary jestem, zmęczony, leniwy i stwierdziłem, że już aż tam mnie ta franczyza nie kręci. Kiedyś zbierałem wszystkie możliwe książki, komiksy, różne edycje filmów. Trochę mi przeszło. Zostawiłem sobie tylko komiksowe crossovery „Superman and Batman vs Aliens and Predator” i „WildC.A.T.S vs Aliens” bo to cudnie pokręcone jatki. No i komplet filmów na DVD (jakby kiedyś internet zgasł).
I pomyśleć, że to wszystko zaczęło się gdy miałem niespełna dziesięć lat, a nieodpowiedzialne;na bileterka w kętrzyńskim kinie wpuściła mnie na pierwszego „Obcego”. Ależ byłem przerażony i zachwycony zarazem!
Ale, miało być o „Romulusie”. Choć tak naprawdę, wcale nie jesteśmy od niego daleko w końcu to fabuła, która jest boczną bezpośrednią kontynuacją jedynki i nawet czasowo rozgrywa się między filmami Scotta i Camerona. I jak się dobrze jej przyjrzeć to Alvarez zrobił tu to samo co już wcześniej kilka razy. Po prostu odświeżył franczyzę. Opowiedział nowocześniej starą fabułę. Bo tak naprawdę jest tu tyle elementów, jedynki, że buty spadają. Już pomijam Holma (który mnie nie przekonał), ale sam pomysł, że mała gromadka postaci, że główna rola żeńska, niektóre sceny to dosłowne hołdy (jest też kilka nawiązań do późniejszych części, ale mniej i subtelniejsze). A równocześnie to fajna spójna osobna fabuła, z sensem, emocjami i kilkoma świeżymi dodatkami.
Podobał mi się początek, który mocno rozwija uniwersum i pokazuje nam codzienność życia w tej wersji przyszłości. Podobał mi się bardzo Andy – ta wersja Androida (i jego dwie prędkości, dwie osobowości to fajowa nowość i ciekawe wyzwanie dla aktora. I David Jonsson świetnie mu podołał). Podoba mi się bardzo charyzma Caille Spaeny – Sigourney dostała tu godną następczynię.
Nie przekonała mnie za to hybryda. Tu jednak zabrakło geniuszu Gigera. Tam jeszcze do jakichś drobiazgów mógłbym się przyczepić, ale generalnie jestem zdecydowanie na tak. Kawał dobrej rozrywki. Aż się nie spodziewałem, że tak dobrej. Zwiastun zapowiadał się Średniawa, ale jednak Alvarez okazał się sprawnym rzemieślnikiem potrafiącym budować opowieść krok po kroku i stopniować napięcie. Jestem za.