środa, 21 maja, 2025
spot_img

Najnowsze

wesprzyj

album fotograficzny

powiązane

spot_img

Taki jest świat. Prawdziwa historia Aleksieja Jermienko.

Zdjęcie sowieckiego komisarza politycznego Aleksieja Jeremienko (220 Pułk Strzelecki/4 Dywizja Strzelecka) nawołującego wojska do ataku na pozycje niemieckie jest jednym z najbardziej znanych zdjęć w historii II wojny światowej. Równać się z nim może tylko słynne zdjęcie przedstawiające zawieszenie chorągwi radzieckiej nad Reichstagiem.

Zdjęcie Jeremienki powstało we wsi Choroszeje pod dzisiejszym Ługańskiem, wtedy istniejącym jako Woroszyłowgrad.

Przez 23 lat bohater zdjęcia był nieznany.

W 1965 roku pani Jeremienko przyniosła do domu specjalne wydanie gazety „Prawda”, która z okazji 20- lecia zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami wydrukowała na okładce ogromne zdjęcie zachęcającego do boju towarzyszy, żołnierza.

Można sobie wyobrazić przejęcie kobiety oraz jej syna, którzy rozpoznali w bohaterze fotografii Aleksieja Gordziewicza Jeremienki, błędnie przedstawionego jako dowódcę batalionu.

Wzruszona żona napisała list do gazety, w którym napisała o swoim mężu. W ten sposób z listem zapoznał się również autor zdjęcia, reporter wojenny i fotograf Maks Alpert.

Jak powstała kultowa fotografia

Był 12 lipca 1942 roku, gdy pod Woroszyłowgradem 220 Pułki Piechoty czwartej Dywizji Piechoty Armii Czerwonej toczył okrutne i krwawe walki z przeważającymi siłami Niemiec.

Powietrzem wstrząsał huk dział. Trup ścielił się gęsto, a żołnierze rozdeptywali przerażeni rozszarpane zwłoki zabitych towarzyszy. Krwawe ofiary stanowiły efekt hitlerowskiego nalotu i bombardowania artylerii. Chwilę później Niemcy przystąpiły do ataku piechoty.

Max Albert przygotował swój aparat fotograficzny i schował się w okopie, w którym Rosjanie czekali na zmierzających ku nim Niemców.

Nieoczekiwanie z okopu wyskoczył jeden z oficerów, którzy stanowczą gestykulacją zachęcał żołnierzy do ataku na nacierającego wroga. To wtedy Alpert zrobił zdjęcie, a w tym samym momencie wokół niego rozpętało się piekło.

Po zrobieniu zdjęcia fotograf stracił aparat, który został uszkodzony w trakcie walk wręcz. Kiedy poszukiwał aparatu usłyszał okrzyki, że dowódca batalionu – człowiek, którego uwiecznił na fotografii, zginął.

Jak już wiemy, nie był to dowódca batalionu lecz oficer polityczny Aleksiej Jeremienko, który zginął chwilę po uwiecznieniu przez Maksa Alperta.

Autor

  • Przemysław Saracen

    Dziennikarz, pisarz i człowiek pracy najemnej. Autor książki "Dzikie historie: Norwegia". Założyciel i wydawca magazynu "Srebrny Kompas". Autor w serwisie "Posty.pl" oraz współpracownik lokalnego magazynu "Tu Lubin". Finalista polskiej edycji międzynarodowego konkurs scenariuszowego Hartley - Merill utworzonego przez Roberta Redforda. Wychowałem się w duchu Tony`ego Halika, małżeństwa Gucwińskich oraz komiksowych przygód Kajka i Kokosza i tarapatów, w jakie pakował się literacki wojak Szwejk. Lubię wszystko, co dobre i oryginalne. Czasem dobra rozmowa jest bardziej fascynująca, niż najbardziej wymyślny film.

    View all posts

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Więcej od Autora