Jeśli jesteście w pobliżu Wałbrzycha, koniecznie odwiedźcie tamtejszą Palmiarnię. To idealne miejsce na odpoczynek pośród roślin z całego świata.
Dziękujemy, że nas czytasz! Będziemy ogromnie wdzięczni, jeśli zdecydujesz się wesprzeć Srebrny Kompas na Zrzutce! Dziękujemy!
Wałbrzyska Palmiarnia mieści się niedaleko Zamku Książ, zresztą decydując się na wizytę w tym miejscu, możecie kupić łączony bilet, co wyjdzie was i taniej i lepiej. Czemu lepiej? Ano zawsze to dobrze po dniu pełnym wrażeń zobaczyć kojące miejsce pełne zieleni, spokoju i takiego wyizolowania. To zawsze działa.
Palmiarnia w Wałbrzychu powstała z inicjatywy ostatniego przedstawiciela rodu Hochbergów na Zamku Książ – Jana Henryka XV. Książę budował ją z myślą o swojej małżonce Marii Teresie Cornwallis – West, zwanej Daisy, która była miłośniczką pięknych kwiatów i oryginalnych roślin.
A w międzyczasie można przysiąść w tutejszej kawiarence.
Napijecie się tam smacznej kawy, zjecie dobre ciasto, najczęściej szarlotkę, czy skosztujecie przepysznych lodów. Usiądziecie przy stole oddzieleni od świata ścianami zieleni, rzucicie okiem na otaczające was palmy i z takim błogim uśmiechem ruszycie w dalszą trasę. Na przykład do darmowej toalety
Budowa palmiarni datowana jest na lata 1908- 1911 (część autorów sugeruje lata 1911 – 1914). Inwestycja ta pochłonęła astronomiczną sumę 7 milionów ówczesnych marek w złocie. Na powierzchni 1900 metrów kwadratowych, oprócz palmiarni, wzniesiono również cieplarnie, ogrody utrzymane w stylu japońskim, rosarium, ogród owocowo – warzywny i obszar pod uprawę krzewów. Całe przedsięwzięcie było tak ogromne, że otrzymało nazwę zakładu ogrodniczego. Zaraz po zakończeniu prac budowlanych do wałbrzyskiej Palmiarni sprawdzono ok. 80 gatunków nowych roślin.
Ale poważniej. Jeśli jedziecie do Wałbrzycha od strony Wrocławia to wjeżdżając do miasta zjedźcie na pierwszym rondzie bodajże na drugim zjeździe. Generalnie kierujcie się w wybrukowany kamienną kostką parking. Zobaczycie tam również rosnące w drewnianych donicach palmy.
Parking jest płatny, ale nie dziadujcie. Wystarczy, że kupicie parking na dwie, trzy godziny, a i tak będzie to pewnie zbyt długo. Palmiarnia nie jest duża i nie oferuje jakichś specjalnych atrakcji. To miejsce jest samo w sobie atrakcją i to powinno wystarczyć.
Widać, że to zadbane i piękne miejsce, w którym możecie fajnie spędzić wolny czas, a gdy zapragniecie spróbować smacznych słodkości, pożywić się czymś konkretnym, wypić dobrej kawy oraz zjeść słodki deser, możecie zrobić to w leżącym na terenie obiektu kawiarni.
Centralną częścią obiektu był 15-metrowy budynek, zbudowany z metalu i szkła, w którym zasadzono palmy daktylowe. Całość została otoczona jednokondygnacyjnymi oranżeriami. Na dachu palmiarni utworzono niewielką galeryjkę widokową, z której można było podziwiać urokliwą panoramę okolicy. Najbardziej niezwykły był jednak budulec, którym wyłożono wnętrze palmiarni. Książę sprowadził z Sycylii siedem wagonów kolejowych, wypełnionych zastygłą lawą z wulkanu Etna. Duże kawały tufu wulkanicznego budowniczy rozbijali na mniejsze i tworzyli z nich groty, wodospady oraz ściany z kieszeniami dla roślin.
Wchodząc przez bramę kupujecie bilet. Tak, jak w Zamku Książ, tak i tutaj możecie kupić bilet łączony, co generalnie wyjdzie taniej. Ponieważ ceny kształtują się różnie, a przecież nie będę zmieniał tego wpisu za każdym razem, gdy ulegną zmianie, zatem informacje dotyczące biletów znajdziejsz TUTAJ.
Aby dojść do budynku Palmiarni musicie iść aleją, na końcu której traficie na budynek. Skręcacie w tym miejscu w prawo, a potem pierwsza w lewo, jakieś sto metrów i wchodzicie do budynku. Tam ochroniarz sprawdza bilet i wchodzicie do Królestwa Zieleni.
Obecnie w wałbrzyskiej palmiarni rośnie ponad 250 gatunków roślin, które reprezentują florę różnych stref klimatycznych i różnych kontynentów. Warto zobaczyć m.in. bambusy, fikusy i krzewy z Azji; ekualiptusy, świerki i sosny z Australii; byliny z Afryki; kaktusy i agawy z Ameryki Śodkowej czy rośliny cytrusowe z basenu Morza Śródziemnego. Dla miłośników Dalekiego Wschodu prawdziwą gratką powinna być również jedyna w Polsce stała Wystawa Bonsai. To właśnie w palmiarni prezentowane są niezwykłe okazy tych miniaturowych drzewek, które były wielokrotnie nagradzane w kraju i za granicą. Wystawa tego typu to prawdziwa atrakcja dla odwiedzających: w ekspozycji najstarszym bonsai jest aż 200-letni jałowiec, a dzięki prezentacji drzewek w jednym miejscu możemy zobaczyć przemijanie czterech pór roku w minaturowej formie, adekwatnej do warunków panujących na zewnątrz.
Co do ogrodu. Jest on prosty, część krzewów jest ciekawie przycięta, ale bez rewelacji. Widać, że przydałoby się trochę zróżnicowania, może jakiejś kompleksowej wizji jak to miejsce ma wyglądać. Na pewno brakuje temu miejscu pięniędzy. PIENIĘDZY. Bo możliwości są i to duże.
No dobrze, cerber wpuścił nas do palmiarni i co dalej? Przystańcie na chwilę, bo są tu detale, które wprowadzą was w ten świat, a które mogą wam umknąć. A są naprawdę ciekawe.
Przyjrzyjcie się korzeniom palm, które zobaczycie po lewej stronie. Widziane pod odpowiednim kątem przypominają głowę słonia. A sfotografowane i fikuśnie przetworzone wyglądają przecudnie.
Przed wami, na wysokości oczu, zawieszone w skorupach kokosa zobaczycie „rogi łosia”. To proste, lecz bardzo ciekawe rośliny, które możesz kupić w tutejszym sklepiku. W sadzawce, która znajduje się tuż przed wami pływają jesiotry. Proszę, nie rzucajcie im pieniędzy, one naprawdę ani tego nie zjedzą, ani nie przepiją. Jak już to ulegną zatruciu. Tak, że może nie szalejmy z grosiwem.
I teraz tak. Widzicie trzy wejścia. Naprzeciw znajduje się kawiarnia, o której wspomniałem. My zawsze robimy tak: jeśli widzimy stada wycieczek biegających po palmiarni, idziemy na kawę i lody. Przeczekujemy nalot i na spokojnie ruszamy w zieleń i rozkoszujemy się otoczeniem. Jeśli stada wycieczek okupują kawiarnię w niekończącej się kolejce, ruszamy w zieleń i rozkoszujemy się otoczeniem. Tak, że zalecam rozpoczęcie zwiedzanie Palmiarni od tej krótkiej obserwacji
Oglądajcie rośliny od każdej strony. Zdziwicie się, jak bardzo zaskoczy was popularny, zwyczajny filodendron, który zadziwia nas swoimi kwiatami i owocami. Podobnie z niesamowitymi kępami najzwyczajniejszych paproci. Niesamowicie duże, mięsiste fikusy.
Potężne agawy. Prastare palmy. Hodowla cytrusów. Owocujących. Wielkich jak piłka cytryn.
Potężne opuncje.
Rozglądajcie się za dyskretnie rozmieszczonymi ławeczkami rozmieszczonych nie tylko wzdłuż trasy, ale na sztucznie wzniesionych wzgórkach. Możecie wejść w celach czystych i nie tylko do dyskretnie zaprojektowanych jaskiń.
W palmiarni znajdziecie również sklep, w którym możecie kupić rośliny, akcesoria i pamiątki poświęcone temu miejscu. Choć tak po prawdzie, to najfajniejszą pamiątką jest kupno rośliny, której okazałą wersję dopiero co się oglądało.
Jest też wystawa poświęcona bonsai. I powiem Was, niesamowicie patrzyło się na te 60- letnie klony palmowe, 90- letnie mini lasy w płaskiej doniczce. W zdumienie wprawił nas widok zgarbionej, niemal wydartej naturze 180- letniej sosence. Normalnie, jakby wziętej z jakiejś hobbitolandii!
Wizyta w Palmiarni zajmuje może godzinę. Jak się uprzecie dwie. Nie jest to duży obiekt.
Jest jednak idealnym miejscem jako punkt na trasie. Uwierzcie mi, że warto. Odpocząć od zgiełku, posiedzieć wśród kojącej zieleni, czy po prostu spróbować pysznych lodów w otoczeniu ścian zieleni. No bajka po prostu.
Miłego pobytu!
TXT/Foto: Przemek Saracen