„Wyprawa na Flakk plus jak rozprawić się z krabem”

Flakk leży 11 km za Trondheim i jest urokliwą (czytaj: dziką) przeprawą promową i polem kampingowym w jednym.

Dziękujemy, że nas czytasz! Będziemy ogromnie wdzięczni, jeśli zdecydujesz się wesprzeć Srebrny Kompas na Zrzutce! Dziękujemy! 

Jest też mekką dla wędkarzy, ale inna sprawa, że praktycznie każde miejsce na Trondheimsfjordzie nią jest 🙂

Możesz dojechać autem, autobusem, pieszo, rowerem. Nie ma problemu. No chyba, że ciężko ci pod górę, ale widok, który masz za plecami i przed sobą rekompensuje każdy wysiłek.

Przeprawa promowa leżąca u ujścia do fjordu jest doskonałym punktem obserwacyjnym zwłaszcza, gdy mijają cię ogromne translantyki.

Czasem zobaczysz delfina, a gdy masz naprawdę wielkie szczęście, stado orek, albo małego wieloryba. Wtedy teoretycznie wstrzymywany jest ruch na fjordzie, ale tak po prawdzie to jak to zbadać?

Co poniektórzy, a raczej większość zostawia auta i przeprawia się promem na drugi brzeg. Na pokładzie jest kawiarnia, w której zawsze jest ciepło.

Gdy dotrzesz na miejsce, pierwsze co cię uderzy, no chyba, że masz w głowie ino wędkowanie, masę, ale to masę meduz. Jest ich zatrzęsienie i aż dziw, że w jednym miejscu jest ich tak wiele. Przypuśćmy jednak, że masz w głowie ino łowienie ryb.

Skręcając w prawo idźże paręset metrów przed siebie i spocznij na kamieniach. Otwórz piwko, odpal jednorazowego grilla, zarzuć wędkę i czekaj. Jak będziesz miał szczęście lub pecha – sam sobie wybierz – złowisz krabów parę. Dobrych, naprawdę dużych.

Jeśli nie wiesz jak je przyrządzić, zrób tak: nie słuchaj wszystkowiedzących znajomych, którzy będą kazali ci wrzucać kraba do wrzątku. Narobi się bałaganu, woda wokół, no bez sensu. Lepiej schowajcie tego kraba do zamrażarnika na jakieś pół godziny do godziny, by popadł w letarg. I dopiero wtedy wrzucasz do wrzątku. Potem oczywiście musisz dobrać się do mięsa, ale jesteś Polakiem, musisz dać sobie radę.

Zakładam, że dobrałeś się do mięsa, które włóż do uprzednio przygotowanej zalewy. Jeśli tego nie uczynisz mięso będzie niedobre, wiórowate, bez smaku. A przecież nie o to chodzi, tak. KIedy mięso przemaceruje się, wtedy możesz zrobić z niego, co chcesz – ugotujesz, podsmażysz, udusisz, upieczesz. Twój wybór. Jest bardzo dobry z grzanką na przykład.

Ale wróćmy do Flakku. Jak to w Norwegii, na odbiór tego miejsca w dużej mierze uzależnione jest od pogody. Kiedy jest słonecznie, nie ma cudowniejszego miejsca. Soczyste kolory, niesamowita gra cieni robią ogromne wrażenie.

Porywisty wiatr urywający głowy i niemal poziomo zacinający deszcz mają w sobie coś fascynującego. Z jednej strony masz ochotę uciekać jak najdalej, a z drugiej patrzysz na tę brunatną, kipiącą wodę, bryzgające wokół strugi wody, fale uderzające o brzeg i strzelające w górę, wiatr wyjący o wiejący aż do szpiku kości i patrzysz na tę surowość natury, jak na coś pierwotnego i odległego.

txt i foto: Przemek Saracen

Przemysław Saracen
Przemysław Saracen
Dziennikarz, pisarz i człowiek pracy najemnej. Autor książki "Dzikie historie: Norwegia". Założyciel i wydawca magazynu "Srebrny Kompas". Autor w serwisie "Posty.pl" oraz współpracownik lokalnego magazynu "Tu Lubin". Finalista polskiej edycji międzynarodowego konkurs scenariuszowego Hartley - Merill utworzonego przez Roberta Redforda. Wychowałem się w duchu Tony`ego Halika, małżeństwa Gucwińskich oraz komiksowych przygód Kajka i Kokosza i tarapatów, w jakie pakował się literacki wojak Szwejk. Lubię wszystko, co dobre i oryginalne. Czasem dobra rozmowa jest bardziej fascynująca, niż najbardziej wymyślny film.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Udostępnij

Popularne