„Morgan”. Do klasyki kina nie przejdzie, ale na piątkowy wieczór w sam raz

Sztuczna inteligencja to niezwykle wdzięczny temat na film, coraz częściej eksploatowany w filmach, serialach czy powieściach. Z każdym kolejnym rokiem zagadnienie to przestaje przynależeć do science-fiction i staje się coraz bardziej realne.

Dziękujemy, że nas czytasz! Będziemy ogromnie wdzięczni, jeśli zdecydujesz się wesprzeć Srebrny Kompas na Zrzutce! Dziękujemy! 

Nic dziwnego, że takie filmy jak „Ja, Robot”, „Ex Machina”, „A.I.” czy „The Machine”, które zabierają głos w dyskusji i mają coś ciekawego do przekazania, są chętnie oglądane przez widzów i docenione przez krytykę. Czy „Morgan”, pełnometrażowy debiut Luke’a Scotta (tak, z tych Scottów) – syna samego Ridleya Scotta, ma szansę do nich dołączyć?

Na razie trudno odpowiedzieć, czy Scott odziedziczył po ojcu reżyserski talent, ponieważ jego thriller/horror sci-fi charakteryzuje zbyt wiele błędów młodości, wyrażonej bynajmniej nie metryczką (Luke ma 48 lat!), ale brakiem doświadczenia. Do tej pory reżyserowi udało się zrealizować jeden odcinek serialu grozy „The Hunger” w 1999 roku oraz krótkometrażową etiudę „Loom” w 2012 roku. Coś w jego warsztacie mimo wszystko intryguje, ale po kolei.

„Morgan” to imię genetycznie zmodyfikowanej dziewczyny, która jest owocem tajnego eksperymentu, przeprowadzanego w laboratorium na odludziu przez grupę naukowców. Ona, lub też „to”, rozwija się bardzo szybko i chociaż kalendarzowo ma zaledwie pięć lat, fizycznie i umysłowo przypomina dorosłą kobietę. Co więcej, przejawia też znamiona geniuszu, szybko się uczy i adaptuje, ma jednak problemy z wyrażaniem emocji, co w pewnym momencie doprowadza do przykrego, brutalnego incydentu. Reakcja jest natychmiastowa: na miejsce zostaje wysłana przedstawicielka wielkiej korporacji, która finansowała eksperyment. Ma ona ocenić skalę ryzyka, płynącego z dalszego prowadzenia badań i w razie czego zdecydować o ich definitywnym zakończeniu, co oczywiście ma wiązać się także z usunięciem Morgan i wszelkich śladów po niej. Czy jednak eksperyment nie wymknął się już spod kontroli?

Przez pierwszą połowę film Scotta stanowi wprowadza widza w założenia i wyniki owego eksperymentu. Pozwala polubić jego efekt w postaci zagubionej dziewczyny, która stara się odnaleźć samą siebie, nie bardzo sobie z tym radząc, ale także obdarzyć sympatią i zaufaniem wszystkie postacie poboczne. To wysłanniczka korporacji (piękna Kate Mara) wydaje się być tu intruzem, a wszyscy traktuję tytułową Morgan jak córkę. To najlepsza część tego filmu, kiedy zastanawiamy się nad istotą człowieczeństwa i tym, czy Morgan jeszcze się w niej mieści. Niestety, w połowie filmu mamy przykry punkt zwrotny, który zamienia dojrzały, dający do myślenia, ślicznie sportretowany film w kolejną część „Resident Evil”.

Druga część to festiwal mrocznej, brutalnej, ale i bezsensownej przemocy, która czyni „Morgan” filmem w ostatecznym rozrachunku głupkowatym. Całość zaczyna tracić jakikolwiek sens, bohaterowie wychodzą ze swoim ról, lub stają się niepotrzebnymi, sztampowymi dekoracjami, co robi debiutowi Scotta ogromną krzywdę. To właściwie dwa filmy w jednym – mądry i durny. Gdyby nawet twórcy zdecydowali się na ten drugi kierunek, ale konsekwentnie i spójnie realizowali go od pierwszej minuty, efekt końcowy z pewnością byłby dużo lepszy.

Na szczęście „Morgan” ma kilka zalet, które mogą uchronić obraz przed całkowitym zapomnieniem. Jest to film bardzo ładnie nakręcony (co widać szczególnie w udanej pierwszej połowie), ma też świetną muzykę i kilka fenomenalnych ról na drugim planie – na szczególne brawa, jak zwykle, zasługują Paul Giamatti i Toby Jones. Uczciwie rzecz biorąc, film stara się też zaskoczyć widza pewnymi twistami i udaje mu się to stosunkowo dobrze. Jednak druga połowa seansu, chociaż powinna porywać, raczej się dłuży. Do klasyki kina „Morgan” nie wejdzie, chociaż Luke Scott nie jest u mnie jeszcze skreślony. 5,5/10.

Piotr Pocztarek

OCENIAM

Do klasyki kina nie przejdzie, ale na piątkowy wieczór w sam raz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Udostępnij

Popularne