W którą stronę pójdzie wojna na Ukrainie? Jaką taktykę obierze w końcu była Armia Czerwona? Dlaczego do tej pory nie widać jakiejkolwiek namiastki aparatu państwowego Ukrainy? A przede wszystkim, dlaczego mimo przyznania Ukrainie miliardowej pomocy finansowej i rzeczowej, prezydent Ukrainy wciąż szantażuje społeczność międzynarodową, toleruje korupcję i nie jest w stanie stworzyć sprawnie działających struktur państwa?
Z perspektywy czasu widać pewną prawidłowość. Pierwsza faza konfliktu to zwykle ciąg wypadków, ostrzeliwania własnych oddziałów, niesubordynacja, nieudolność i podejmowanie złych decyzji. I tak było w przypadku najeźdźczej armii Putina. Z czasem okazało się, że rozsądna zmiana taktyki, wykorzystania dostępnego sprzętu, oparcie się na gospodarce wojennej oraz żelazna konsekwencja przyniosła efekty. Dziś Ukraina nie jest w stanie poczynić żadnego sensownego ruchu bez międzynarodowej kroplówki finansowej i sprzętowej.
Wciąż jesteś w tej dziwnej sytuacji, w której nie możemy publicznie zadać pytanie „Dokąd prowadzi polityka władz Ukrainy?” Każda wątpliwość, pytania o dotychczasowe działania ukraińskich władz spotykają się z histerycznymi zarzutami, oskarżeniami o służenie Rosji, bycie „ruską onucą”. No i fajnie, no i elegancko. Tyle, że nie przysłoni nam to pytań, które wracająjak bumerang.
Nie widać pytań o wnioski, jakie wynikają dla Polski z tej wojny, która z konfliktu między sąsiadami zaczyna zmieniać się w rozgrywkę na poziomie mocarstw. A zatem Rosja, Chiny, Stany Zjednoczone. Wieczna wojna o dominację rozgrywana na cudzym polu bitwy i cudzymi rękami. A co za tym idzie wojna do ostatniego żołnierza, ostatniej cywilnej ofiary. Szkoda tylko, że nie własnych obywateli.
Kolejny raz zaczęły uruchomiły się żarna historii. Jeszcze nie zaczęły się do nas dobierać, dlatego zanimi to nastąpi dobrze byłoby zastanowić się, co z tej sytuacji wynika dla nas i co możemy z tego ugrać w przyszłości.
Nie skupiam się na bitwach gigantów, wielkiej geopolityce i całkowitej zmianie układu sił oraz systemu wartości, które i tak prędzej czy później odbiją się na nas. Chodzi mi o to, co my, jako społeczeństwo możemy wyciągnąć z tego konfliktu.
KRACH POLITYKI KACZYŃSKIEGO
Nie twierdzę, że polityka Jarosława Kaczyńskiego opierała się świadomym orbitowaniu wokół Rosji. To bardziej cynicznie wykorzystywany mechanizm, który miał pokazywać, że Polska nie jest skazana jedynie na Unię Europejską oraz NATO. Stąd idiotyczne mariaże z proputinowskimi organizacjami oraz stawanie w poprzek wartości i mechanizmów Unii Europejskiej. Tyle, że całe to wojenka dla samej wojenki była na rękę Putinowi. Pieniactwo, krótkowzroczność Kaczyńskiego sprawiły, że Polska stała się mimowolnie narzędziem Rosji w kierunku rozbijania jedności europejskiej, torpedowaniu wspólnych projektów, modernizacji armii, wprowadzaniu swobód obyczajowych.
Wojna Rosji z Ukrainą pokazała bankructwo tej polityki. Podkreślmy, UE działa raz lepiej, raz gorzej – ale działa. Przy wszystkich swych ograniczeniach wspólnota pokazała, że łączy nas nie tylko gospodarka, ale co najważniejsze, system wartości. A zatem to, czego pisowska władza nie jest w stanie zrozumieć.
Upadek polityki Kaczyńskiego, budowanie quasi autorytarnego państwa w ramach jednego z większych unijnych państw, stosowanie rozwiązań prawnych właściwych dla putinowskiej Rosji jest doskonałą informacją nie tylko dla nas, ale dla młodych Polaków, którzy przecież będą żyć w tej krainie nad Odrą i Wisłą.
WYMIANA ELIT
Krachowi polityki Kaczyńskiego musi jednak towarzyszyć wymiana elit politycznych. Czas pożegnać się z politykami nie umiejącymi się odnaleźć z nowoczesnym, szybko zmieniającym się świecie. Wojna pokazała jak ważny jest nie tylko język, którym należy mówić do szukających pocieszenia obywateli, ale odwaga w działaniu, odwaga w nawoływaniu do wspólnych projektów. Czasem wbrew wszystkiemu. Niestety krótkowzroczna polityka szantażujących nas politykierów z PiS oraz z PO bardziej ściąga nas w dół, niż pozwala śmiało spojrzeć w przyszłość.
Wojna tworzy bohaterów z ludzi, których nigdy o to nie podejrzewalibyśmy. I w tym momencie patrzę kątem oka w stronę naszego prezydenta, Andrzeja Dudy. Nie, nie jak na bohatera. Jako polityka, który chyba zyskał drugie życie. Ciekawe wystąpienia, godna uwagi postawa stworzyły nową jakość na polskiej i europejskiej scenie politycznej. Możemy nie cierpieć Dudy oraz możemy gardzić nim za przykładanie ręki do niszczenia prawa i obyczajów. Ale nie możemy nie zauważyć zmiany, jaka w nim zachodzi.
Nieco niżej na polskiej scenie politycznej widzę, że wytworzyło się nowe pole dla partii, które albo na wskutek medialnego szantażu lub platformianego przyduszania mają problem z dostaniem się do świadomości społecznej.
Myślę tu o Lewicy, Razem, Polsce 2050, Zielonych oraz PSL. Brzydko to mówić, ale wojna rosyjsko – ukraińska jest wielką szansą dla tych organizacji. To czas, by zabrzmieli liderzy. Wierni swoim ideałom, przywołującym z przeszłości swoją niezłomną postawę, bo umówmy się, dziś każdy lubi pokazać jakim jest bohaterkiem. Teraz ważne jest nie tylko mówić o tym, ale przywołać swoją postawę z czasów, gdy trzymanie się wartości narażało nas na śmiech politowania lub szyderę u konkurencji politycznej.
To również czas na szukanie liderów. Nie tylko oddolnych, tych ogników rozpalających lokalne społeczności. To jest oczywiście bardzo ważne, ale ognik potrzebuje pochodni, aby to wszystko miało sens. Dlatego potrzebujemy liderów, którzy nas rozpalą. Zjednoczą. Uwznioślą. To zaprocentuje.
Niestety mimo wygranych wyborów przez Antypis stosunek do Ukrainy nie zmienił się. Wciąż dominuje doskonale znane nam nieuctwo, brak jakiegokolwiek myślenia w perspektywie ochrony własnego społeczeństwa, że o znajomości struktur, których jesteśmy członkiem nawet nie wspomnę. Wciąż zachowujemy się, jak żałosny klient u klamki nawet nie wiadomo kogo, bo nasze elity polityczne zbyt dobrze znają poziom swojej niekompetencji, by zachować umiar, rozsądek i narzucić właściwy kierunek dyskusji. Nie zrobią tego, są po prostu nędzni intelektualnie.
ZMIANA STRUKTURY SPOŁECZNEJ I RELIGIJNEJ
Przeszło dwa miliony Ukraińców znalazły się w naszych granicach. Oczywiście część z nich wróci. Część z otwartymi ramionami będzie przywitana w Holandii, Niemczech, a kto wie czy nie w Norwegii. W końcu te państwa mają wyrwę pokoleniową, która wpływa na rynek pracy dotychczas doraźnie łatany przez jaśnie pańskich Polaków, Litwinów, Rumunów. Myślę, że to Ukraińcy staną się siłą roboczą, na której oprą się zachodnie gospodarki. Oczywiście, jeśli jaśnie państwo Ukraińcy wyrażą łaskę.
Tak czy siak znaczna część uchodźców zostanie u nas. Pamiętajmy, że mimo iż sąsiedzi, to kulturowo i religijnie różnią się od nas. To starcie polski katolickiej z nową, prawosławną siłą. Niestety obydwie przepełnione są wzajemną nienawiścią, butą i arogancją.
Wojna z Rosją to nie tylko militarne starcie. To nie tylko geopolityczne zapasy światowych gigantów. To również takie umoszczenie się w strukturach Unii Europejskiej i NATO tak, by na przyszłość nasi sojusznicy i partnerzy wiedzieli, że mogą polegać na nas. A nie w imię swoich prymitywnych interesów zrzeszać się w klubie fanów dyktatorów i pchać nas bez drogi odwrotu w ramiona katów w rodzaju Putina, jak to robił do niedawna PiS.
Przede wszystkim jednak musimy wiedzieć, że jesteśmy tu i teraz. A ci, którzy mają nami rządzić powinni rozumieć, że to nam urządzają to państwo między Odrą a Wisłą. I Jeśli mają ograniczać się do tuskowych bajek o smokach lub kaczorowego szczucia jednych na drugich to niech po prostu gonią się.