Zamachy na Hitlera przybierały różne formy, a my najbardziej pamiętamy zamach bombowy w Wilczym Szańcu. Jednak historia zna przypadek jednego z najdziwaczniejszych zamachów na przywódcę III Rzeszy.
Ten, o którym wam powiemy jest tak szalony, że wydaje się niewiarygodny, ale jednak próbowano wprowadzić go w życie.
Amerykańskie Biuro Służb Strategicznych (OSS), z którego wyrosła CIA odkryło, że Hitler był wegetarianinem i uwielbiał marchew. Ten fakt skłonił Amerykanów do badań, których efektem był plan zmieniający Hitlera w… kobietę? Absurd? Jasne, ale takie były czasy.
Stanley Lovell, dyrektor ds. badań i rozwoju w OSS przeprowadził badania dotyczącego spektrum płci Adolfa Hitlera. W efekcie okazało się, że fuhrer znajduje się „na przecięciu” linii kobiety i mężczyzny.
I tu wracamy do marchwi. Wymyślono plan, aby przemycić do jego diety marchewki z estrogenem. Agenci OSS mieli przekupić ogrodnika Hitlera, aby wstrzyknął jego marchewkom estrogen. Rozważano pomysł, aby po prostu otruć Hitlera, ale go odrzucono – Führer miał degustatorów jedzenia. Musiało to więc być coś, czego rezultaty nie byłyby natychmiastowe. Estrogen pasował, ponieważ był bez smaku i działał powoli. Z czasem spodziewano się, że stopniowo „sfeminizuje” Hitlera. Plan się nie powiódł, albo dlatego, że ktoś podejrzewał marchewki, albo po prostu był to kretyński pomysł.
A może pół – małpa, pół – człowiek od Stalina?
Rosyjski biolog Ilja Iwanow zdobył sławę na początku XX wieku jako pionier sztucznej inseminacji. Kiedy komuniści przejęli władzę, Iwanow kontynuował swoją pracę na rzecz nowej władzy.
W 1926 roku Józef Wissarionowicz Stalin stwierdził, że przydałoby się stworzyć nowy typ człowieka: „niezwyciężonego, odpornego i nieczułym na warunki, w których działa oraz na jakość spożywanego pokarmu ”. Iwanowowi nakazano prace w tym kierunku, a finalnie uznano, że najlepszym rozwiązaniem będzie krzyżówka małp i ludzi.
Iwanow wymyślił, że samice ludzkie miały być zapłodnione nasieniem męskim szympansa, a samice szympansa miały być inseminowane nasieniem męskim ludzkim.
W ojczyźnie Stalina: Gruzji utworzono ośrodek badawczy, w którym ochotniczki miały być zapłodnione nasieniem szympansa, a młode hybrydy człowieka i małpy miały być wychowywane.
Druga alternatywa była trudniejsza, ponieważ w Związku Radzieckim trudniej było znaleźć kobiety – ochotniczki – szympansy. Iwanow udał się więc do Gwinei, Francuskiej Afryki Zachodniej, aby zapłodnić samice szympansów nasieniem ludzkim. Projekt oczywiście zakończył się fiaskiem, a Iwanow wrócił do ZSRR, gdzie czekała go równie niekorzystna informacja: i tutaj zapłodnienie zakończyło się porażką. Zhańbiony Iwanow został ostatecznie skazany na pięć lat więzienia, później zamienione na zsyłkę do Kazachstanu, gdzie zmarł w 1932 roku.
Spróbujmy zasypać Nowy Jork radioaktywnym piaskiem
Hitler wypowiedział wojnę Ameryce 11 grudnia 1941 r. W odpowiedzi USA wysłały do Europy ciężkie bombowce, które dołączyły do brytyjskiego RAF-u, aby siać spustoszenie na terenach Trzeciej Rzeszy.
W swej uprzejmości Niemcy chcieli odwdzięczyć się tym samym, ale brakowało im przewagi powietrznej niezbędnej, a poza tym odległość potrzebna do pokonania Oceanu Atlantyckiego był nie do pokonania.
Niemieccy naukowcy znaleźli i na to sposób: wpadli na pomysł, aby rozsypać po całym Nowym Jorku radioaktywny piach.
Aby dotrzeć do Ameryki, naukowiec Eugen Sanger zaproponował Racketenflugzeug – samolot rakietowy. Znany jako Silbervogel, czyli Srebrny Ptak, samolot miał być napędzany z prędkością 1200 mil na godzinę z torów kolejowych z rakietowego sań, a następnie lecieć na wysokość dziewięćdziesięciu mil. Osiągnąwszy wysokość górnych warstw atmosfery „spadłby” z gwałtowną prędkością nad Nowy Jork i zdetonować bombę pełną napromieniowanego piasku. Na szczęście dla USA Niemcy przegrały wojnę nim złowrogi plan stały się rzeczywistością.
A może dosłownie zatrzymamy Ziemię?
Zimna wojna była przerażająca biorą pod uwagę pomysły, które chciały wprowadzić w życie Stany Zjednoczone i Związek Radziecki, w walce o dominację nad światem.
Jednym z takim mrożących krew w żyłach był projekt, chyba najbardziej szalony, mianowicie plan zatrzymania obrotu Ziemi w celu udaremnienia radzieckich ataków nuklearnych. Tak, na pomysł tego projektu wpadli Amerykanie!
Wystrzelenie międzykontynentalnej rakiety w celu zrzucenia bomby atomowej na cel oddalony o tysiące mil wymaga skomplikowanych obliczeń, które obejmują obrót planety. Majstrowanie przy jej obrocie zepsułoby te skomplikowane obliczenia i spowodowałoby, że pociski balistyczne nie trafiłyby w swoje cele.
Tak narodził się PROJEKT RETRO, projekt badawczy z lat 60. XX wieku, którego celem było ustalenie, co należy zrobić, aby zatrzymać obrót planety. Wiecie, w teorii nauka zawsze się sprawdzi; po wystrzeleniu wczesnych pocisków balistycznych nie można było zmienić kierunku. Ze względu na obrót Ziemi, trafienie jest jak wystrzelenie strzały w ruchomy cel. Musisz celować nie tam, gdzie jest cel, ale tam, gdzie będzie w czasie, w jakim pocisk dotrze. Powiedzmy, że rakieta balistyczna potrzebuje trzydziestu minut, aby przelecieć z ZSRR do Waszyngtonu. Sowieci wycelują nie tam, gdzie Waszyngton jest w momencie wystrzelenia, ale tam, gdzie Waszyngton będzie, ze względu na obrót Ziemi, za pół godziny. Ale co jeśli Waszyngton nie będzie tam, gdzie się spodziewano?
Dlatego Siły Powietrzne USA zaproponowały plan wykorzystania „ ogromnego prostokątnego układu tysiąca silników rakietowych Atlas pierwszego stopnia ” – w celu zatrzymania obrotu Ziemi. Teoretycznie mogłoby to udaremnić radzieckie rakiety balistyczne międzykontynentalne.
W 1960 r. Siły Powietrzne zwróciły się do RAND Corporation z prośbą o ocenę możliwości wykorzystania gigantycznych stacjonarnych silników rakietowych w celu zatrzymania obrotu Ziemi w przypadku ataku nuklearnego.
Teoria miała swoje uzasadnienie, ale na szczęście jest jeszcze coś takiego, jak realia. Szacunek Sił Powietrznych, że do zatrzymania obrotu Ziemi potrzebnych będzie tysiąc silników rakietowych, okazał się zbyt niski. Jak stwierdził Daniel Ellsberg, planista RAND Corporation, który przeliczył liczby potrzeba było nie tysiąca rakiet Atlas, ale „miliona miliardów”.
Niezbędny materiał pędny byłby „ 500 razy większy od masy atmosfery Ziemi ”. To przekraczało nawet budżet Pentagonu, lepiej byłoby po prostu pozwolić radzieckim głowicom trafić w swoje cele, niż wstrzymywać obrót planety, która w efekcie wprowadzenie chorego planu najzwyczajniej w świecie doprowadziłaby świat do zagłady.
Każda struktura na Ziemi dotknięta byłaby odpaleniem silników hamujących planetę. Rezultatem byłyby katastrofalne trzęsienia ziemi, potężne tsunami i superhuragany, które zniszczyłyby planetę. To my już wolimy konflikt atomowy.