Naukowcy zapowiadają wzrost ulew na Antarktydzie. Czas żegnać się z pingwinami i bezkresem lodowych pustyń.

Choć Antarktyda jest jednym z najbardziej suchych miejsc na Ziemi i technicznie rzecz biorąc jest pustynią, ale wkrótce może się to zmienić. Naukowcy przewidują, że najbliższe lata mogą przynieść częstsze opady deszczu, co zdemoluje nie tylko klimat tego najzimniejszego kontynentu, ale przyczyni się do katastrofy populacyjnej żyjących tam zwierząt.

Na przełomie 2013/2014 roku doszło do wydarzenia zapowiadającego zbliżającą się katastrofę.

Wyglądało to jak jeden z katastroficznych filmów Rolanda Emmericha. Wiecie, gdzieś na końcu świata, na jakieś zapomnianej przez ludzkość stacji badawczej, niedomyci i nieuczesani badacze obserwują anomalie pogodowe wieszczące załamanie się klimatu i zbliżający się kataklizm.

I tak było właśnie 1 stycznia 2014 roku, który naukowcy nazwali „rokiem zero”.

W pobliżu stacji Dumont d’Urville na wybrzeżu Adélie Land znajdowała się całkiem spora kolonia pingwinów białookich.  Zwykle ptaki te rozmnażały się bezproblemowo. Jednak tego dnia praktycznie wszystkie pisklęta kolonii zginęły.

Jak to możliwe? Otóż nad tym kawałkiem Antarktydy rozpętała się dramatyczna ulewa, w wyniku której padający deszcz przyczynił się do śmierci piskląt, których upierzenie nie jest odporne na wilgoć.

 Według nowych badań, do 2100 r. przewiduje się, że opady deszczu będą nawiedzać Antarktydę częściej i intensywniej. Szacuje się, że można spodziewać się wzrostu opadów o jakieś 240 procent na całym kontynencie.

Jak mówi fizyk atmosfery Étienne Vignon  z francuskiego uniwersytetu Sorbonne:

„Spodziewamy się nie tylko częstszych opadów deszczu, ale także bardziej intensywnych opadów”.

Nie trzeba chyba mówić co znaczy ta informacja dla populacji ptactwa na Antarktydzie. Wspomnieliśmy o katastrofie populacyjnej pingwinów białookich, ale również inne gatunki nie będą miały lekko. Ten sam los może spotkać pingwiny cesarskie i jakiekolwiek inne, których pisklęta nie są odporne na deszcz. Nawet jeśli młode przeżyją opady deszczu, to zginą od mrozu, który nastąpi po ulewie.

Aby dokładniej przyjrzeć się opadom deszczu, zespół badawczy Vignona przeanalizowali dziesiątki lat raportów obserwacyjnych pozyskanych z dziesięciu stacji rozmieszczonych na całym kontynencie. Był to punkt wyjścia i posłużył do stworzenia wzoru szacowania opadów deszczu na Antarktydzie.

Na razie wiemy, że deszcz pada na obrzeżach, a opady występują średnio 4 dni na wschodnim wybrzeżu i 50 dni na półwyspie północno zachodnim.

Wiemy również, że Światowy Program Badań nad Klimatem przygotował siedem różnych scenariuszy na przyszłość. Tyle, że symulacja Vignona obala każdy z nich. Niestety na niekorzyść. Opady będą bardziej intensywne i częstsze. Wiąże się to z ocieplającym klimatem, a na pewno z największym w historii stężeniem dwutlenku węgla w atmosferze, o czym niedawno pisaliśmy TUTAJ.

Sytuacja na Antarktydzie jest kolejnym potwierdzeniem naszej tezy, że nie grozi nam załamanie klimatu. Ono już ma miejsce i trzeba się dostosować do nieodwracalnego. Niestety beztrosko obserwowaliśmy ostrzeżenia natury z nadzieją, że jakoś to nie będzie. Jak widać nie będzie. Będzie gorzej i raczej nie powstrzymamy szóstego wymierania gatunków.

Deszcz na Antarktydzie nie tylko zabija ptactwo. Powoduje również przyspieszone topnienie pokrywy lodowej. W tym momencie nie wiadomo, co jest gorsze. Zwłaszcza, że coraz mniejsza warstwa lodu sprawia, że na kontynencie jest coraz cieplej.

Świat jaki znamy odchodzi do przeszłości.

ŹródłoAGU
Przemysław Saracen
Przemysław Saracen
Dziennikarz, pisarz i człowiek pracy najemnej. Autor książki "Dzikie historie: Norwegia". Założyciel i wydawca magazynu "Srebrny Kompas". Autor w serwisie "Posty.pl" oraz współpracownik lokalnego magazynu "Tu Lubin". Finalista polskiej edycji międzynarodowego konkurs scenariuszowego Hartley - Merill utworzonego przez Roberta Redforda. Wychowałem się w duchu Tony`ego Halika, małżeństwa Gucwińskich oraz komiksowych przygód Kajka i Kokosza i tarapatów, w jakie pakował się literacki wojak Szwejk. Lubię wszystko, co dobre i oryginalne. Czasem dobra rozmowa jest bardziej fascynująca, niż najbardziej wymyślny film.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Udostępnij

Popularne