Chiński producent samochodów elektrycznych BYD, ten sam, z którego naśmiewał się Elon Musk, dostarczył w zeszłym tygodniu pierwszą partię aut elektrycznych dla klientów na Węgrzech.
Jest to znaczący moment nie tylko w historii firmy, ale Węgier, które stały się przyczółkiem chińskiego przemysłu skupionego wokół motoryzacji o napędzie elektrycznym. Oprócz BYD, który na razie posiada w tym kraju montownię autobusów, swoje zakłady otworzyły lub w najbliższym czasie otworzą takie firmy jak CATL, EVE Energy, czy Sunwoda. Sam BYD zapowiada szybką budowę fabryki aut osobowych o napędzie elektrycznych, która będzie zlokalizowana w mieście Szeged.
Wybór Węgier jako kraju strategicznego dla chińskiej przyszłości produkcji elektryków w Europie wynika z tego, że nasi europejscy sojusznicy jako pierwsi na kontynencie przystąpili do sztandarowego programu Pekinu w zakresie infrastruktury i handlu – Inicjatywy Pasa i Szlaku, a w tym miesiącu Pekin udzielił oficjalnego wsparcia Węgier w kwestiach bezpieczeństwa, a szczególnie w zakresie walki z terroryzmem i przestępczością międzynarodową.
Wybór Węgier ma również swoją prozaiczną stronę – siła robocza jest tutaj najtańsza, niż gdziekolwiek indziej w Europie. Do tego należy dodać wykwalifikowanego pracownika pracującego za „miskę ryżu”, dobrą infrastrukturę i tereny pod budowę zakładów produkcyjnych.
„Dzięki wyjątkowej przewadze lokalizacyjnej Węgier nowe chińskie marki pojazdów energetycznych mogą nie tylko ominąć „Linię Maginota” w Europie, ale także uczynić z niej przyczółek umożliwiający wejście na rynki europejskie i północnoamerykańskie” – pisze portal technologiczny OFWeek.