wtorek, 5 grudnia, 2023

Ziobro był na widelcu, ale po raz kolejny oPOzycja POkazała, że jest śmiechu warta

Zdjęcie: Pixabay

Udostępnij

W dyskusji o rzeczywistości po niepowodzeniu sanitarnego odstrzału Ziobry brakuje jednego elementu: zakulisowych rozmów opozycji z Kaczyńskim.

Doszliśmy do paradoksalnej sytuacji, że jakiekolwiek zakulisowe rozmowy politycznych adwersarzy spotykają się z histeryczną reakcją gawiedzi, nierozumiejących polityki komentatorów, polityków jako takich oraz ich tępych pomagierów.

Zakulisowe rozmowy dotyczące osiągania własnych celów nie są złe pod warunkiem, że opinia publiczna jest o nich informowana. Musimy przecież wiedzieć, dlaczego nasi liderzy idą do przeciwnika i co z nim ustalają.

Jeśli do tego nie dochodzi mamy do czynienia z cyrkiem, jak w przypadku prób odwołania Zbigniewa Ziobry.

O tym, kim jest ten człowiek nie ma co mówić, bo wie to każdy w miarę rozgarnięty obserwator polskiej polityki. Wystarczy powiedzieć, że miejsce tego jegomościa jest w więzieniu. To jest bez dyskusji.

Powiedziawszy to pozwalam sobie wyśmiać dotychczasowe próby związane z odwołaniem Ministra Sprawiedliwości. Mało tego, zarzucam firmującym ten cyrk politykom niedojrzałość, tchórzliwość wobec Kaczyńskiego oraz brak odwagi pójścia pod prąd.

Mam już dosyć sterczących przed mikrofonem opozycyjnych polityków, którzy na odległość grzmią, grożą więzieniami, zapowiadają donośnym głosem zmiany, jakich świat nie widział. Mam cofkę, gdy czytam opozycyjne konta na Twitterze. Mam wrażenia, że jedynym sensem polityków jest tworzenie rzeczywistości poprzez komentarze, odezwy i komunikaty w socmediach.

Tymczasem politykę robi się tu i teraz. To dlatego PiS rządzi i całkiem możliwe, że rządzić będzie nadal! To partia, która wie czego chce, znakomicie reaguje w czasie rzeczywistym, narzuca tematykę sporu, dba o swój elektorat oraz poszerza go. PiS wie, jakim społeczeństwem rządzi i doskonale potrafi rozpoznać, kiedy i czym rozbujać emocje doprowadzając do wygranej w sporze. Dlaczego? Bo Kaczyński wie, kim rządzi i z kim walczy o dominację. Nie musi lubić swoich wrogów. Za to chce ich poznać tylko po to, by po przetworzeniu tej wiedzy pokonać ich.

Za to opozycja siedząc w studiach telewizyjnych, siedząc w gabinecikach poklepywani przez samych siebie odjeżdżają coraz bardziej. A przecież trzeba nauczyć się rozmawiać z ludźmi ich językiem. Przekładać to, co dalekie na to, co bliskie. Opowiadać rzeczywistość przykładami z życia. Tłumaczyć dlaczego jest tak, a nie inaczej.

Ale wróćmy do tematu dzisiejszej czytanki.

Jestem zły na opozycję, że wystarczyła jej duma z samej siebie, że poszła wspólnie po to, by dostać manto od sejmowej większości przy okazji głosowania nad odwołaniem Ziobry. Jakby punktem honoru było obnoszenie się z kolejnymi bliznami, które można pokazać ludożerce.

Nie można było inaczej?

Przecież można było spotkać się w gronie liderów, ustalić cele, których realizację należałoby scedować na grupę techniczną złożoną ze specjalistów każdej partii opozycyjnej. Rozłożyć plan w czasie, przygotować się marketingowo, by delikatne młotkowanie rozpoczęło się np. od hasełka rzuconego powiedzmy przez polityka dwunastego rzędu.

I nawiązać kontakt z Kaczyńskim. Przedstawić mu plan, do którego musiałby się odnieść, by wiedział, że odstrzelenie Ziobry coś mu da. Dziś oraz w przyszłości.

Przecież każdy, kto ma jako taki sensowny ogląd naszej polityki wie, że z Kaczyńskim można się dogadać, o ile pokaże mu się plan oraz sposoby jego wprowadzenia w życie oraz przewidywane efekty.

Zamiast tego opozycja wybrała pajacowanie, jakby nadal nie miała pojęcia, kto prostymi ruchami od lat rozgrywa ją jak dzieci we mgle. W sumie na miejscu Kaczyńskiego wysyłałbym Tuskowi i jego opozycyjnym “kolegom” co jakiś czas kosz prezentów za to, że są jacy są.

Wiecie, ta sytuacja przypomina mi boksera, który będąc łotrem jest niepokonany. Jest mistrzem, który doskonale ma tego świadomość. I widzi, że dołączają do niego inni. Z różnych powodów; jedni powodowani ideą, drudzy szybką karierą, jeszcze inni możliwością zarobienia szybkiej kasy. Jeszcze inni wybiciem się na plecach mistrza po to, by mu bruździć, ale nie na tyle, by posłać na deski. I mistrz wciąż ma tego świadomość. Mało tego, rozumie że aby być niepokonanym trzeba czasem dogadywać się z przeciwnikiem.

I czasem jest tak, że tego mistrza z pewnej odległości otaczają jakieś cherlaki, którzy albo pyskują mistrzowi pod oknem ściągając media. Albo piszą na Twitterze: ty taki owaki, ale bym ci przywalił. Tylko widzicie, jak dochodzi co do czego cherlak ucieka bo wie, że jak dostanie klapsa w dziąsło może już nie wstać.

A przecież cherlak mógłby poćwiczyć, zorganizować sobie zaplecze i zaproponować mistrzowi walkę, prawda? Cokolwiek, co sprawiłoby, że byłby traktowany w miarę poważnie.

W naszej polityce mamy takiego cherlaka, który myśli, że jest niePOkonany, ale wciąż dostaje baty. Mało tego, szantażuje otoczenie, które dając się nabierać wychodzi potem na równych cherlakowi gówniarzy.

Dlatego opozycjo, mam propozycję. Zanim po raz pierdziesiąty zaczniecie odwoływać Ziobrę możne ustalcie plan działania.

Zastanówcie się, co jesteście w stanie zaproponować PiSowi, bo przecież i Kaczyński ma dosyć Ziobry. Bo to wy macie interes do mistrza, prawda?

Nie bójcie się spotkać za kulisami, bo to nie jest żaden wstyd. Po prostu nauczcie się rozmawiać, negocjować, walczyć o swoje, a czasem ustąpić, by zrealizować założony cel.

Ale najpierw zaproponujcie temu Kaczyńskiemu jakiś konkret. Naprawdę myślicie, że człowiek, który w ciągu ostatnich lat dosłownie przeorał polską rzeczywistość pozwoli dać się ograć i publicznie ośmieszyć nie dostając nic w zamian? Bitch, please.

W przeciwnym wypadku naprawdę was nie potrzebujemy. Nie potrzebujemy cherlaka, który pyskuje z odległości, a jak dojdzie co do czego to albo ucieknie, albo wyłapie z liścia, jak to robi od siedmiu lat.

Po prostu pójdziemy do tego mistrza, który może jest laczkiem bez zasad. Może i kradnie. Może i dociska śrubę. Ale widzicie, nam jest coraz ciężej i jeśli zobaczymy, że mistrz odpali nam coś ze swojej doli, to pójdziemy do niego.

Przemek Saracen
Przemek Saracen
Wychowałem się w duchu Tony`ego Halika, małżeństwa Gucwińskich oraz komiksowych przygód Kajka i Kokosza i tarapatów, w jakie pakował się literacki wojak Szwejk. Lubię wszystko, co dobre i oryginalne. Czasem dobra rozmowa jest bardziej fascynująca, niż najbardziej wymyślny film.

Skomentuj

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Jesteśmy na Instagramie

Error decoding the Instagram API json
Sobótka
zachmurzenie duże
-7.1 ° C
-2 °
-7.7 °
89 %
2.9kmh
88 %
wt.
-2 °
śr.
1 °
czw.
0 °
pt.
-1 °
sob.
-1 °

Najnowsze

Zobacz również