sobota, 15 marca, 2025

Wspieraj Autora na Patronite

Lato 2025

Najnowsze

album fotograficzny

powiązane

Twierdza Fjøløy i rezydencja Haralda Pięknowłosego. Tuż za Stavanger.

Zdjęcia: Autor

Wizyta na Fjøløy to świetna propozycja dla tych, którzy chcą spędzić cały dzień w przepięknych okolicznościach przyrody, z obłędnym widokiem na fjord oraz jego rzucającym na kolana kolorem, o ile jest słonecznie.

Kiedy już zaliczyłem obłędne Preikestolen, dostałem paniki podczas próby wejścia na Kjeragbolten, napiłem się wody w Månafossen i deptałem po krowich plackach w drodze do Vigdel Priest postanowiłem ruszyć bardziej na północ.

Rzuciłem okiem na mapę i postanowiłem ruszyć na Fjøløy. Był piątek, wypadł mi dzień wolny. Pogoda była taka sobie, ale doświadczenia Drogi Atlantyckiej nauczyły mnie, że kiepska pogoda to jedynie sugestia. Jakiś czas potem odwiedziliśmy to miejsce razem z żoną i uwierzcie mi, że podczas słonecznej pogody to miejsce jest po prostu przepięknie.

Jak tam trafić? Ustawcie w nawigacji Fjøløy i wystarczy.

Po drodze zobaczycie klasztor w Utstein – jedyny zachowany średniowieczny klasztor w Norwegii. Niegdyś mieszkał tu król Wikingów Harald Pięknowłosy, którego znacie z serialu „Wikingowie”. W średniowieczu był tu klasztor, a w XVIII- tym wieku folwark miejscowego magistratu. W latach 30- tych przekształcony w muzeum. Niestety nie wejdziemy tu za darmoszkę, ale możemy przespacerować się po przylegającym starym cmentarzu i ruszycie w drogę. Przy okazji stoczycie bój o drogę z wszędobylskimi owcami chadzającymi w trójkach. Tu jest cudownie.

Zdjęcie: Visit Rogaland

Fjøløy jest dziś stosunkowo popularnym terenem rekreacyjnym. Wspaniała zatoka, nad którą góruje latarnia. Obok znajduje się przystań, w której czasami cumuje łódź żądnego przygód potomka wikingów. Kiedyś był to teren wojskowy a Niemcy rozstawili tu w kwietniu 1940- go roku działa broniące wejścia do Stavanger od strony Morza Północnego. Armaty rozstawione w tym miejscu były częścią baterii obejmującej trzy miejsca; Fjøløywłaśnie, Randaberg i Kvitsøy.

Dotarcie na miejsce nie jest proste. Sznur samochodów kierujących się w kierunku przystani promowej przewożącej auta w kierunku Bergen był niesamowity i ciągnął się kilometrami. Coś okropnego. Teraz rozumiem decyzję o budowie najdłuższego tunelu podmorskiego, który powstanie w tym właśnie miejscu.

Cała droga powinna zająć jakieś 40 minut. Po drodze ujrzysz norweskie niesamowitości, przejedziesz tunelami, ukażą ci się pływające naftowe konstrukcje przywodzące na myśl pojazdy rodem z filmu „Wojna światów”. Coś niesamowitego. A parę kilometrów dalej cofniesz się w czasie patrząc na charakterystyczne dla tego regionu mury zbudowane z układanych jedne na drugich płaskich kamieni. No po prostu świat rodem z historii o wikingach.

Po wojnie miejsce to nadal służyło wojsku, ale norweskiemu. Podobnie jak niedawni okupanci, armia zdecydowała się na postawienie w tym miejscu dział broniących Stavanger, jednak z czasem okazało się, że rozwiązanie to jest zbędne. Mijały lata, aż w końcu ośrodek sprzedano i dziś jest w tym miejscu miejsce spotkań.

Dodaj to tego wszędobylskie owce, soczystą zieleń, wszechobecne kupy oraz pozostałości po starych zabudowaniach. Do tego stawy, wyrastające z traw głazy i strome wzgórza.

Droga jest wąska i prawdę powiedziawszy powinieneś być naprawdę zadowolony, gdy nie spotkasz jadącego z naprzeciw auta. Na szczęście kiedy już dotrzesz na miejsce powita cię przestronny i darmowy parking. Oraz owce. Nie zdziwiłbym się, gdyby pływały po fjordzie, tyle tego tu jest.

Latarnia, która rzuca się w oczy to historyczny budynek, którego początki sięgają 1879 roku. Miejsce jest zadbane i czyste, jak to w Norwegii. Możesz iść na żywioł i po prostu spacerować zadbanymi ścieżkami, ale możesz kierować się wytyczonymi szlakami i od czasu do czasu odpocząć w przygotowanych w tym celu miejscach.

Do dyspozycji masz czyste toalety, gdzieś na skale pozostawiony prymitywny grill, coś w rodzaju plenerowej sceny, nad którą rozwieszono trójkątny, płócienny dach. I militarne pozostałości opowiadające o tym miejscu.

To coś jak w Sirevåg. Przemierzając Fjøløyprzypominasz sobie fort wykuty w skale i próbujesz wyobrazić sobie, jak ci ludzie żyli w tak surowym miejscu.

Dlaczego jest to tak niezwykłe miejsce? Nawet nie chodzi tutaj o te pozostałości po magazynach, działach, bunkry czy innye ślady militarnej przeszłości.

Uwagę zwraca bujna, niezwykle różnorodna roślinność oraz urozmaicona linia brzegowa. Swoje robią również różnice w ukształtowaniu terenu na stosunkowo niewielkiej przestrzeni. To wszystko sprawia, że aż chce się tu być.

Oczywiście nie musisz tylko spacerować, odpoczywać i robić zdjęcia. Możesz zapolować na maliny, porozmawiać z owcami, ale przede wszystkim wędkować a potem usmażyć złowioną rybkę na grillu.

Są takie miejsce, które określamy jako ukryty skarb. I taki właśnie jest Fjøløy. Zresztą, zobaczcie sami na galerię zdjęć, które pyknąłem:

Autor

  • Przemysław Saracen

    Dziennikarz, pisarz i człowiek pracy najemnej. Autor książki "Dzikie historie: Norwegia". Założyciel i wydawca magazynu "Srebrny Kompas". Autor w serwisie "Posty.pl" oraz współpracownik lokalnego magazynu "Tu Lubin". Finalista polskiej edycji międzynarodowego konkurs scenariuszowego Hartley - Merill utworzonego przez Roberta Redforda. Wychowałem się w duchu Tony`ego Halika, małżeństwa Gucwińskich oraz komiksowych przygód Kajka i Kokosza i tarapatów, w jakie pakował się literacki wojak Szwejk. Lubię wszystko, co dobre i oryginalne. Czasem dobra rozmowa jest bardziej fascynująca, niż najbardziej wymyślny film.

    View all posts
Przemysław Saracen
Przemysław Saracen
Dziennikarz, pisarz i człowiek pracy najemnej. Autor książki "Dzikie historie: Norwegia". Założyciel i wydawca magazynu "Srebrny Kompas". Autor w serwisie "Posty.pl" oraz współpracownik lokalnego magazynu "Tu Lubin". Finalista polskiej edycji międzynarodowego konkurs scenariuszowego Hartley - Merill utworzonego przez Roberta Redforda. Wychowałem się w duchu Tony`ego Halika, małżeństwa Gucwińskich oraz komiksowych przygód Kajka i Kokosza i tarapatów, w jakie pakował się literacki wojak Szwejk. Lubię wszystko, co dobre i oryginalne. Czasem dobra rozmowa jest bardziej fascynująca, niż najbardziej wymyślny film.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Popularne