Macierzyństwo przeplata chwile uśmiechu z tymi trudniejszymi. Poświecenie kosztem siebie, konflikty, oddalanie się od partnera (lub jego od nas), chwile zwątpienia i poddania się – na to wszystko w macierzyństwie jest czas i miejsce. Wszystko zależy tak naprawdę od etapu tego macierzyństwa, wieku dziecka i tego, czy w rozwojowy, konstruktywny sposób podejdziecie do wyzwań każdej z czterech faz.
Okres I – niemowlęctwo: Matka zespolona
…byle nie matka-wampirzyca…
Faza całkowitego zespolenia emocjonalnego powinna kończyć się z pierwszym buntem dziecka, który jest konieczny dla jego rozwoju. Niektóre mamy nie są jednak gotowe na oddawanie kontroli i uzależniają dziecko od siebie na różne sposoby. Mogą zmuszać do posłuszeństwa, wpajać lęk przed światem, żądać towarzyszenia w zamian za poświęcenie lub traktować dziecko jak powiernika. Niestety, takie zachowania mogą być bardzo niszczące, bo odbierają szansę na normalny rozwój.
Okres drugi – wiek przedszkolny i wczesnoszkolny: Matka pracująca
Wiek przedszkolny i wczesnoszkolny dziecka to czas dużego obciążenia obowiązkami dla matek. Łączą pracę zawodową z obowiązkami domowymi i opieką nad dzieckiem. Kluczową umiejętnością jest wówczas skuteczne delegowanie zadań na domowników i uczenie dziecka samodzielności właśnie poprzez obowiązki domowe.
…ale nie matka wyręczająca
Często z pośpiechu, perfekcjonizmu lub wygody wyręczamy dzieci. Jednak dziecko, któremu się wiele daje, nauczy się brać, nie dawać. Nauka samodzielności zaczyna się od prostych obowiązków, takich jak załadowanie zmywarki, wyrzucanie śmieci, odkurzanie czy składanie prania. Niedokładność jest lepsza niż perfekcjonizm kosztem wyczerpania matki.
Okres trzeci – wiek nastoletni: Matka walcząca
Wczesne dzieciństwo to czas nagradzający dla rodzica, który czuje się wówczas kochany, słuchany i podziwiany. Gdy jednak dziecko wchodzi w wiek nastoletni, macierzyństwo traci wiele ze swojego uroku. Wybuchy nastolatków są konieczne dla ich rozwoju, ale towarzyszy im kryzys rodzicielstwa. Rodzice zachodzą w głowę, co robią źle. A tymczasem jeśli tylko walczą o podtrzymanie relacji i najważniejszych zasad, pewnie są wystarczająco dobrzy… Po prostu dorastające dziecko musi się zbuntować, by zbudować swoją tożsamość.
Okres nastoletni to czas na powolne odpuszczanie kontroli i przekazywanie jej dziecku w bezpieczny sposób. Zdrowe granice są negocjowalne, na przykład: zgadzam się na powrót o północy, ale jeśli złamiesz umowę, następnym razem będzie ograniczenie do 22:00. Zdrowe granice uczą też przez konsekwencje: nie wyprałeś sobie skarpetek? To nie masz.
…byle nie walcząca z dzieckiem
Gorzej, jeśli rodzic walczy o swoją dominację, kontrolę i powstrzymanie procesu odseparowania – wtedy obie strony wyjdą z tego okresu poranione, a bywa, że poniszczone i potrzebujące naprawy. Wielu moich pacjentów nie przeszło w okresie nastoletnim buntu, bo nie było na to miejsca i przyzwolenia.
Okres czwarty – wiek dorosły: Matka przyjaciółka
Matka nie może zostać przyjaciółką zbyt wcześnie. Musi mieć własne życie, żeby nie obarczać swoją samotnością dziecka i nie zawłaszczać jego życia. Musi też przyjąć odpowiedzialność za ustalanie zasad. Jednak dla dorosłych dzieci możemy być przyjaciółkami, co może być nagradzające dla obu stron.
…ale nie toksyczna
Warunek jest jeden – nie możemy jednocześnie być krytykiem, spowiednikiem czy kontrolerem dziecka. Jeśli dziecko akceptuje nas w roli przyjaciółki, to znak, że dobrze odegrałyśmy swoją rolę matki.