W tej książce jest takie zdjęcie, które idealnie oddaje tego człowieka. Mnóstwo ludzi, każdy czymś zajęty. I w środku on. Wysoki. Przystojny. Kapelusz. Skórzana kurtka. Na ramieniu torba podróżna. Górujący nad wszystkim. Poznajcie Arkadego Fiedlera!
Dziękujemy, że nas czytasz! Będziemy ogromnie wdzięczni, jeśli zdecydujesz się wesprzeć Srebrny Kompas na Zrzutce! Dziękujemy!
Podróżnik, wydawca, literat. Żył w czterech epokach a w wieku, w którym inni ledwo chodzą o laseczce on spłodził syna. Głodny świata, żądny przygód a przy tym niezrównany lowelas. Jego książki ukazały się dotychczas w przeszło dziesięciu milionach egzemplarzach! Rozumiecie? Dziesięć baniek!
Miałem może 8 – 9 lat, gdy wraz z rodziacami dotarliśmy do Puszczykowa. Na terenie okazałej posiadłości znajdowało się muzeum człowieka – legendy. Nie wiedziałem nic o filmowych przygodach Indiany Jonesa, czy innych łowcach przygód awanturnikach pokonujących setki wrogów sprytem i dzielnością. Rozkochujących w sobie kobiety wszędzie tam, gdzie się pojawił. Nie musiałem.

Trafiłem w miejsce niezwykłe. Pełne egzotycznych amuletów, niezwykłych totemów, przyprawiającej o ciarki pomniejszonej ludzkiej głowy, spreparowanych wierzeń, czy przerażających masek. I mapy. Mnóstwo map. To działało na wyobraźnię. A nad tym wszystkim Jego obraz. Najbardziej zapamiętałem mały detal na tym obrazie. Datę urodzin oraz miejsce na datę śmierci. A zatem On żyje! Mało tego, On rzeczywiście istnieje!
Poczułem się wtedy, jakbym wygrał wycieczkę dookoła świata!
Był obok Tony`ego Halika i małżeństwa Gucwińskich malarzem mojego dzieciństwa. Kreatorem moich marzeń, harcerskich zabaw i żądzy przygody. Przecież to całe poszukiwanie źródeł Smródki, norweskie wojaże, bieszczadzkie łajzy wzięły się stąd! Z Puszczykowa!
Kim był człowiek, który w jakimś sensie mnie stworzył, ukształtował? Co robił, co wpłynęło na jego wybory? Co musiał poświęcić, by osiągnąć swój cel? I jakim kosztem? A patrząc z dzisiejszej perspektywy kogo musiał sprzedać, by osiągnąć swój cel?
Na te pytania odpowiada książka Piotra Bojarskiego, poznańskiego pisarza, który zwykle tworząc kryminały wziął się tym razem za bary ze spuścizną Arkadego Fiedlera.
Urodzony w końcu dziewiętnastego wieku, wychowany przez kochającego ojca, ważny oficer Powstania Wielkopolskiego, a przede wszystkim podróżnik. W czasie II wojny światowej z bliska obserwował walki sławetnego Dywizjonu 303 oraz polskich marynarzy na zachodnich frontach.
Po wojnie, już jako uznany autor dał się namówić na powrót do kraju ojczystego, który w pewnym momencie postanowił tegoż autora zgnieść i sprowadzić do bezwolnego nawet nie trybika w komunistycznej maszynie. I stopniowe odradzanie się oraz powrót do międzynarodowych wojaży.
Życie w czterech epokach można porównać do śmierci i narodzin. Znajdowania nowego pomysłu na siebie. Konfrontowania swoich postaw i wartości. Czym są dziś w porównaniu do tego, co jeszcze nie tak dawno wydawało się normalne? Jak odnaleźć się w nowej sytuacji? Co zrobić, by nie stracić z horyzontu tego co stanowiło życiowy punkt odniesienia?
Powstanie Wielkopolskie, odzyskanie niepodległości, I Wojna Światowa, II Wojna Światowa i powrót do komunistycznego raju wymagały nie tylko nieustannego przystosowania się, ale posiadania wartości, które muszą być stałe. By nie skrzywdzić i siebie i innych.
I kiedy czyta się książkę Bojarskiego widać, że Fiedler, wokół którego wciąż zmieniał się świat stworzył wokół siebie taki kokon, który opuszczał tylko po to, by do niego wrócić i trwać w nim bezpiecznie.
Kokonem była oczywiście nieustanna tęsknota za wyjazdami w świat. Tytułowy głód przygody. Bez wnikania w kontekst społeczny, kulturowy i polityczny. Owszem, to takie trochę chłopięce podejście do świata, ale powiedzmy sobie szczerze – czy naprawdę we wszystkim musimy szukać aluzji, kontekstów i podwójnego dna? No nie. Czasem chodzi nam o to, by przeżyć swoje życie możliwie najlepiej.
Inną sprawą jest czasowe wychodzenie z kokonu. Czy to podczas pierwszej wyprawy do Zaleszczyk, a potem Ameryki Południowej, co okupił rozbiciem rodziny, czy podczas powojennych wojaży, których warunkiem było nagięcie się władzy ludowej i publicznym opowiedzeniem się po jej stronie. Coś za coś. Ważne, by nie kosztem cierpienia innych. A tego Fiedler pilnował.
No dobrze, ale skąd wziął się u Fiedlera ten głód przygody? Skąd marzenia o motylach, spływach, podróżach? Przecież gdzieś to musiało się zacząć? I zaczęło. W domu rodzinnym. W osobie ojca Antoniego, który prowadząc w Poznaniu zakład wydawniczy stworzył z synem serdeczną więź objawiająca sie nie tylko w nieustającym wsparciu latorośli, ale kształtowaniu jego postaw od najmłodszych lat. Wspólne wędkarstwo, kajakarstwo po Warcie, spacery wśród ogromnych dębów, polowania na motyle i szacunek dla wszelkiego życiu wywarły na młodym Arkadym piętno.
Książkę czyta się świetnie. Język potoczysty, kompozycja przejrzysta, nie tak poszatkowana jak książka Mirosława Wlekłego o Tonym Haliku. Ale powiedzmy sobie, historia Halika była dużo bardziej mroczna i skomplikowana. Podejście do niej nie było proste a wszelkie niezręczności są tu zrozumiałe.
Bojarski dostał o wiele bardziej wdzięczny temat. Kawał zdecydowanego i surowego w obyciu chłopa piszącego prostym językiem dla milionów ludzi, których wyobraźnię ukształtował. Co może pójść nie tak. I powiem wam, że nie poszło.
Koniecznie przeczytajcie tę ciekawą biografię człowieka ciekawego świata. Człowieka trudnego, egocentryka, porywczego i nazbyt kochliwego, ale również przewodnika po dziecięcych marzeniach, opowiadacza świata. Człowieka niezwykłego. Arkadego Fiedlera.
Piotr Bojarski
„Fiedler. Głód świata”
Cena: 49,90 zł
Wydawca: Wydawnictwo Poznańskie
Rok wydania: 2020
Okładka: miękka
Liczba stron: 432
ISBN: 9788366431348
Jeśli chcecie kupić tę książkę możecie zrobić to poniżej:
Zawsze myslałam, że to Fiedler pisał ksiązki o Tomku Wilmowskim.
Super recka. Ciekawy jestem co sądzisz o Haliku. Pozdro.
To byli dwaj zupełnie różni ludzie. Halika było pełno dookoła nawet tam, gdzie go nie było. Fiedler to taka stara szkoła, w której prymat książki nad pozostałymi mediami był istotny. Fiedler wolał roztaczać wokół siebie taką aurę tajemniczości. Halik to brat łata, który jakby mógł to dziś szerowałby siebie nago wśród indian.