środa, 21 maja, 2025
spot_img

Najnowsze

wesprzyj

album fotograficzny

powiązane

spot_img

Biurowy survival. Co zrobić z toksycznym współpracownikiem?

Zdjęcie ilustracyjne: tagdiv

Człowiek mający rys osobowości zależnej jest jak bluszcz. Bardzo boi się stanąć na własnych nogach, wziąć odpowiedzialność za swoje życie, więc woli ją przerzucić na innych – oplata innych swoją bezradnością, pytaniami, rozpaczą. Jest przy tym miły, chwali nas, łechcąc nasze ego, czujemy się przy nim potrzebni, zaradni, silni, dobrzy… kto by się nie zaangażował?

Człowiek o osobowości zależnej wybiera sobie na podpórki osoby z syndromem ratownika, a one pomagają mu same z siebie, bo uruchamia je jego bezradność.

Z czasem pojawia się złość i irytacja, bo pomocy nie można już wytłumaczyć nauką i wdrażaniem nowego pracownika, a stanowi poważne obciążenie i zwyczajnie przeszkadza w pracy. Jednak syndrom ratownika trzyma nas na posterunku.

Sytuacja eskaluje, bo osoba zależna zamiast się usamodzielniać opiera się na nas coraz bardziej. Wiecie, to taki typ, który obdzwania wszystkich znajomych, żeby zapytać ich o zdanie w każdej życiowej kwestii, a o to, jakie płytki ma położyć w łazience, pyta na grupach dyskusyjnych.

Co zrobić?

Najłatwiej by było od razu asertywnie postawić granicę, ale to nie jest takie proste, bo własne emocje, to uzależnienie od swojego obrazu siebie jako osoby dobrej, pomocnej, skutecznej trzyma nas w roli.

Jeśli rozpoznajesz siebie w tym właśnie opisie, zadaj sobie najpierw cztery pytania:

  • Ile Cię ta pomoc kosztuje?
  • Co Ci daje, emocjonalnie, PR-owo, relacyjnie i co z tego stracisz stawiając granice?
  •  Co mówią Twoje emocje odnośnie tego, co chcesz, a czego nie chcesz robić? (zaakceptuj tu sprzeczność, bo pewnie się pojawi)
  • Co jest Twoją odpowiedzialnością, a co osoby zależnej?
Gdy już ustaliłeś fakty, czas na przygotowanie się do postawienia granic.
Niestety w naszej kulturze amerykańska wersja asertywności (nie, bo nie) nie jest dobrze postrzegana, a dodatkowo będziesz musiał się zmagać ze swoim poczuciem winy, bo skoro osoba zależna Cię wybrała, to znaczy, ze masz w sobie ratownika.

Jest jednak sposób.

Asertywność empatyczna. W przeciwieństwe do klasycznej asertywności jest to forma odmawiania przy jednoczesnej trosce o emocje drugiej osoby. Na przykład:

  • Widzę, że jest to dla Ciebie ważne, ale nie mogę, bo…
  • Wiem, że Cię to przytłacza, ale nie mogę Ci pomagać, bo zawalę swoją pracę.
  • Przykro mi, że tak się tym stresujesz. Niestety mam bardzo dużo swojej pracy i nie mogę Ci w tym pomóc.
  • Nie tłumacz się za długo, jedno krótkie zdanie po „bo” wystarczy.
Człowiek-bluszcz będzie jeszcze kilka razy próbował Cię naciągnąć na wsparcie, ale jeśli mu się nie uda, pójdzie znaleźć sobie kogo innego do pomocy, albo… dorośnie. Krzywdy mu nie robisz, samodzielność jest dla niego doświadczeniem wzmacniającym i rozwijającym, nawet jeśli nie ma ochoty brać na siebie odpowiedzialności.

Autor

  • Psycholożka, nauczycielka, terapeutka EMDR, dr nauk humanistycznych. Adiunkt - Badawczo - Dydaktyczny w: w: Wyższa Szkoła Kształcenia Zawodowego we Wrocławiu.

    View all posts

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Więcej od Autora