poniedziałek, 13 maja, 2024

Najnowsze

Fotoalbum

Podobne wpisy

Joe Metheny. Zabójca, który robił ze swoich ofiar hamburgery

Ta historia jest zbyt fantastyczna, by była prawdziwa, a jednak wydarzyła się. Jeśli zajadacie się soczystymi hamburgerami zapnijcie pasy albo odłóżcie czytanie tego materiału, jeśli właśnie jesteście w świątyni fastfoodu. Przed wam Joe Metheny, twórca jedynych w swoich rodzaju hamburgerów – z ludzkiego mięsa!

Zanim zrobił „karierę” w gastronomii, Metheny sporo przeszedł. Począwszy od wychowania w rozbitej rodzinie (ojciec alkoholik, matka zaharowywała się na trzech etatach, byle tylko utrzymać szóstkę dzieci, w tym Joe), przez narkotyki, po służbę w armii. Potem tak naprawdę nie bardzo wiadomo, co się z nim działo, zresztą sama matka twierdzi, że po tym jak w wieku 19 – stu poszedł w kamasze kontakt z nim urwał się na zawsze. Wiadomo, że pracował w tartakach i był truckerem. A potem było już coraz gorzej.

Ciekawi was zapewne, kiedy pojawi się gastronomiczno – kanibalistyczny etap twórczości Methenego, ale okażcie chwilę cierpliwości. Po drodze musimy liznąć trochę życiorysu naszego bohatera. A jak widzimy życie go nie oszczędzało i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywało, że jeśli Joe na pewno jeśli kimś będzie, to nie naukowcem, który odkryje lek na raka.

W czasie, gdy Joe jeździł w trasy ciężarówką poznał kobietę, z którą dzielił wspólne zainteresowania, czyli narkotyki. Pobrali się, a międzyczasie spłodzili dziecko.

Nadszedł rok 1994, rok w którym ukończyłem szkołę średnią, ale równie średnio ma to związek z przyszłymi wyczynami naszego bohatera. W każdym razie cyfra ta posłuży nam za datę, która rozpoczyna nową erę w życiu Joego.S

Akurat Metheny wraca z trasy i po powrocie do domu zastaje… nic. Okazało się, że żona zniknęła wraz z dzieckiem. Można przypuszczać, że Joe dostaje napadu szału, a jeszcze bardziej można przypuszczać, że szuka zapomnienia w narkotykach i alkoholu. Krótko mówiąc od tego momentu przeskakuje mu coś w głowie i zaczyna szukać żony i dziecka, która – jak sądzi – uciekła do innego mężczyzny.

Od tego momentu jego droga choć cholernia mroczna, troszkę przypomina Polkę Dot Mana z filmu „Suicide Squad”, gdzie bohater we wszystkich widzi swoją matkę. Tyle, że tutaj Metheny wszędzie, a zwłaszcza w swoich ofiarach widzi uciekającą żonę.

Jednak zanim to nastąpi chwyta w dłoń siekierę bardziej przypominającą topór i rusza na poszukiwania ukochanej. Rusza pod most, pod którym zaginiona kupowała zwykle narkotyki. Tam zabija siekierą dwóch mężczyzn, którzy w jego mniemaniu doskonale znali uciekinierkę, lecz nie chcieli wyjawić gdzie poszła. Następnie zarąbał świadka podwójnego morderstwa, a ciała całej trójki wrzucił do pobliskiej rzeki. I choć został za to zatrzymany, to po półtorarocznym oczekiwaniu na proces, został uniewinniony, gdyż śledczym nie udało się udowodnić winy Joego.

Możemy powiedzieć, że od tego momentu nastąpił nowy etap w życiu Joego Methenego.

Nie, nie mam na myśli rozpoczęcia pracy w firmie zbijającej palety, bo tam zatrudnił się po wyjściu z pudła. W ramach wznowionych poszukiwań zbiegłej z dzieckiem żony, nasz bohater zamordował dwie prostytutki.

Ciała zabrał do domu, tam jest rozebrał, jak rozbiera się zarąbanego świniaka, a najbardziej wartościowe części ciał umieścił w pojemnikach na żywność. Były to pojemniki firmy Tupperware, która chyba nie była szczęśliwa, gdy do opinii publicznej przedostały się informacje dotyczące nietypowego przechowywania równie nietypowego mięsa.

Mięso trafiło do zamrażarki, a resztki poćwiartowanych zwłok zostały zakopane na parkingu firmy, w której Metheny pracował.

W międzyczasie mistrz paletnictwa wpadł na doskonały pomysł, że będzie dorabiał sobie sprzedając hamburgery zakładając przydrożny barek. Jak pomyślał tak zrobił.

Stworzył autorską recepturę na kotlety mieszając mięso wieprzowe i wołowe z mięsem prostytutek, które zabił. Po tym, jak skończyły się zapasy ludzkiego mięsa ruszał na polowanie, a jego ofiarami padały inne dziwki lub włóczędzy. W ten sposób zapewniał sobie, jak to powiedzieliby dziś inżynierowie ciągłość produkcji.

Sam Metheny zeznawał na ten temat tak:

„Ludzkie ciało smakuje bardzo podobnie do wieprzowiny. Jeśli połączysz to razem, nikt nie zauważy różnicy… więc następnym razem, gdy będziesz jechał drogą i zobaczysz stoisko z wołowiną, którego nigdy wcześniej nie widziałeś pomyśl o tej historii, zanim ugryziesz tę kanapkę”.

Był 1996 rok. Niestety nie udało mi się powiązać jakiegoś wydarzenia z mojego życia z tego roku, ze złapanie Methenego, ale mogę z tym żyć. Sam Metheny niekoniecznie zwłaszcza, że był to czas, gdy policja dopadła domorosłego mistrza grilla.

Rita Kemper zapewne nawet nie przypuszczała, że jej przeznaczeniem miało stać się ulubioną kanapką klientów Roya. Na szczęście podczas ataku udało jej się uciec, w efekcie czego doszło do nalotu policji i aresztowania Roya Methenego. Był grudzień 1996 roku.

Kiedy policja aresztowała Joe Metheny’ego za napaść na Ritę Kemper. Policjanci spodziewali się długiej walki ze potężnym, przeszło 200 kilogramowym potworem, jakim był Joe. Spodziewali się również, że aresztowany będzie przeciągał przyznanie się do winy, przecież wiedzieli o tym, jak Joe uniknął kary za zamordowanie trzech mężczyzn.

Kompletnie nie spodziewali się, że usłyszą niemal natychmiastowe przyznanie się do winy i szczegółowe opisy okrucieństw, których dopuszczał się oskarżony.

W swoich zeznaniach Metheny opisał policji, jak brutalnie gwałcił, mordował i ćwiartował prostytutki i bezdomnych. Twierdził, że zamordował trzynaście osób, jednak policji udało się powiązać go ledwie z trzema z nich.

Podczas przesłuchania Metheny dobrowolnie przyznał się do winy. Podawał szczegóły każdego ze swoich morderstw, wspominając nawet o zabójstwie rybaka sprzed kilku lat. Ława przysięgłych uznała go za winnego i skazała na śmierć. Jednak sędzia uchylił ten wyrok w 2000 roku i zmienił go na dwa kolejne wyroki dożywocia.

Podczas procesu oskarżony odmówił przeprosin za popełnione czyny. Powiedział, że nie uczyni tego, bo nie czuje się winny, że sprawiało mu to przyjemność, za którą chętnie odda życie. Dodał jednak:

„Jedyną rzeczą, z powodu której czuję się źle w tym wszystkim jest to, że nie udało mi się zamordować dwojga skurwieli, których tak naprawdę ścigałem. Moja była żona i drań, z którym się związała.”

W 2017 roku strażnicy znaleźli Metheny’ego w jego celi w Western Correctional Institution w Cumberland około godziny 15:00. Nie wykazywał żadnych oznak życia. Wkrótce więzienni lekarze orzekli jego zgon.

Przemysław Saracen
Przemysław Saracen
Dziennikarz i publicysta, kreator opinii. Założyciel i wydawca magazynu "Srebrny Kompas". Autor w serwisie popkulturalnym "Popkulturalny.pl, autor jednego z ciekawszych serwisu "Posty.pl". Wychowałem się w duchu Tony`ego Halika, małżeństwa Gucwińskich oraz komiksowych przygód Kajka i Kokosza i tarapatów, w jakie pakował się literacki wojak Szwejk. Lubię wszystko, co dobre i oryginalne. Czasem dobra rozmowa jest bardziej fascynująca, niż najbardziej wymyślny film.

komentarze

Popularne 24h