Co jakiś czas media donoszą o systemie „Pegasus”, wynalazku izraelskiego wywiadu służącemu inwigilacji przestępców, a w przypadku polskim, najprawdopodobniej inwigilacji przeciwników politycznych i dziennikarzy. System obrósł złą sławą, ale czy słusznie? I o co w nim chodzi?
Dziękujemy, że nas czytasz! Będziemy ogromnie wdzięczni, jeśli zdecydujesz się wesprzeć Srebrny Kompas na Zrzutce! Dziękujemy!
Pegaz, bo o nim mowa „poluje” w rewirze zarezerwowanym dla technologii szyfrowania typu end – to – end, w której najkrócej mówiąc chodzi o szyfrowanie wiadomości w telefonie nadawcy i odszyfrowanie na telefonie odbiorcy. Korzystają z niej cyfrowi giganci pokroju Facebooka, Google, Microsoftu, Twittera. Te właśnie aplikacje wykorzystują wspomnianą technologię.
Usługa ta służy ochronie prywatności, jednak od czasu do czasu otrzymujemy informację dotyczące wycieku danych z serwerów gigantów technologicznych. Prawdopodobnym jest, że za tymi wyciekami stoją rządowe agencje, które w poszukiwaniu przestępców lub przeciwników politycznych włamują się do telefonów. I tu zaczyna się historia Pegasusa, którego właścicielem jest izraelska firma NSO Group.
Pegasus to szpieg, a może bardziej Terminator, który po cichutku, niepostrzeżenie dostaje się do twojego smartfona, z którego wyciąga wszystkie dane, a nawet zmienia go w swój własny aparat, kamerę i dyktafon. Nieważne, czy twój telefon napędzany jest iOSem, Symbianem, Androidem, nieważne, nazwij to jak chcesz.
Chodzi o to, że Pegasus zmienia twój sprzęt w idealne narzędzie do inwigilacji. Niestety nie na twoją rzecz. To ty jesteś nieświadomym narzędziem służącym użytkownikami skrzydlatego konia.
Oczywiście NSO Group zapewnia, że jego klientelę stanową wyłącznie rządy, które przecież muszą być o krok przed zbrodniarzami różnorakiego autoramentu, ale umówmy się: w przypadku naszego kraju to tak nie działa.
Totalitarna władza tylko czeka na takie narzędzia jak Pegasus, by inwigilować każdego pod byle pretekstem. Pardon, ona nie czeka. Ona już tę technologię ma. I wdraża w życie.
Do 2019- ego roku system wykorzystywał luki w naszych aplikacjach, dzięki którym bezboleśnie sam instalował się w telefonie. Inną formą włamania było wysłanie do ciebie smsa lub innej wiadomości, która miała cię nakłonić do otwarcia dokumentu lub kliknięciu linka.
I wtedy, bracie jesteś ugotowany, bo otworzyłeś Pegasusowi bramę. Wpuściłeś orków i poszedłeś na piwo.
Teraz jest jeszcze lepiej, bo programiści wykorzystują użytkowników WhatsApp. Wystarczy, że masz nieodebrane połączenie, by Pegasus wlazł ci z kopytami. Mało tego, mogą usunąć zapis telefonów, których nie byłeś w stanie odebrać. Możesz też otrzymać wiadomość, o której nie otrzymasz żadnego powiadomienia.
Takie cuda Izraelczycy dziś robią. Nie musisz nic odebrać. Nie musisz klikać. Nic nie musisz, bo nic nie wiesz. Wystarczy, że masz system operacyjny oraz jakąś aplikację. Zdajesz sobie, co to oznacza? Tak, jesteś bezbronny, a jedynym wyjściem jest przejście na telefon stacjonarny i liczydło.
Przestajesz być bezpieczny. Na dobrą sprawę nie da się przed tym bronić, bo w dzisiejszym świecie dostęp do świata cyfrowego jest czymś tak normalnym, jak pedofilia w kościele katolickim.
Wyobraź sobie, że w ciągu sekundy ktoś ci mówi, że ma wszystkie dane z twojej komórki. Wszystkie, rozumiesz? Zdjęcia, filmy, historię lokalizacji, posty w social mediach, hasła, a na dodatek zamienia twoje urządzenie w narzędzie nagrywania na wszelkie możliwe sposoby.
Czy jest jakaś pozytywna wiadomość w świetle powyższego? Jeśli planujesz zamach terrorystyczny to raczej nie. Ale jeśli jesteś kolesiem piszącym w sieci coś, co nie podważa porządku demokratycznego, albo nie nawołuje do przemocy, czy obalenia władz to tak, jest to pozytywne.
Z drugiej jednak strony kto wie? A może właśnie twoje teksty analizowane są pod kątem zagrożenia bezpieczeństwa państwa? Profilaktycznie. W końcu od miłości do nienawiści wystarczy jeden krok.
Poza tym pamiętaj: jesteśmy w Polsce. Mieszkamy w kraju, w którym policja bije kobiety i dzieci, a zdarza się, że morduje obywateli. I jest bezkarna.
Polska język, trudna język…
Co zrobię, że takim jest dla ciebie…