Wrocławscy naukowcy odtworzyli starożytny lek Theriac

Badacze z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu jako pierwsi na świecie wiernie odtworzyli Theriac, hit leczniczy w Europie od starożytności do XVIII wieku, składający się z 71 substancji. Okazuje się, że bliżej mu było do placebo niż do cudownej mikstury, za jaką uważali starożytni medycy.

W ramach projektu konieczne było dokonanie przeglądu starych polskich pamiętników, listów i prywatnych notatek farmaceutów dostępnych w archiwach w celu odnalezienia receptur. Tą częścią projektu zajmował się zespół z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Wrocławskiego pod kierunkiem dr Jakuba Węglorza. Rekonstrukcja i późniejsza analiza odtworzonego leku była zadaniem badaczy z Katedry Farmakognozji Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu pod kierownictwem dr Danuty Raj.

„Muszę przyznać, że było to trudne. Pierwsza podstawowa trudność polegała na tym, że była w nim aż do 71 składników. Część z

Muszę przyznać, że był to trudny projekt. Pierwszą główną trudnością było to, że składników było aż 71. Niektóre z nich, jak np. imbir czy czarny pieprz, nie sprawiały nam problemu – mówi dr Raj.

Problemem okazały się żmije – główny składnik Theriaca. „Udało nam się zadbać o to, aby na potrzeby naszego projektu nie trzeba było zabijać żmij. Wykorzystaliśmy tylko te, które nie przetrwały w środowisku naturalnym – mówi Raj.

Dodaje, że import innych składników, niektórych z Azji czy Afryki, wymagał dużej kreatywności. Badaczom pomagali filmowcy, którzy przywieźli trawę cytrynową, a także blogerzy i misjonarze, którzy pomogli w dostarczeniu innych składników.

Wrocławscy farmaceuci oparli rekonstrukcję Theriaca na przepisie licencjonowanego aptekarza toruńskiego, spisanym w 1630 r. Praktyczne zastosowanie tego przepisu zostało potwierdzone historycznie w czasie epidemii dżumy.

Według doktora Raja Theriac nie działa tak dobrze, jak oczekiwano od ludzi w starożytności, a nawet czterysta lat temu, kiedy był niezwykle popularny i drogi.

„Wówczas wierzono, że lek chroni przed zatruciami i chorobami, w tym epidemiami, i że jest lekiem bardzo silnym. Obawiano się tego, a dawkowanie było bardzo dokładne. Wiadomo było, że nie można go stosować np. przy gorączce, bo grozi śmiercią. Absolutnie tego nie potwierdzamy” – mówi dr Raj.

Dodaje, że badania wykazały, że lek jest bliższy placebo niż potężnej mieszance, za jaką ludzie uważali go w przeszłości.

Już w starożytności zalecano go jako antidotum na zatrucia, jednak w czasie epidemii jego znaczenie nabrało szczególnego znaczenia – wierzono, że chroni przed chorobami i śmiercią. W czasie epidemii tylko nieliczni mogli sobie na niego pozwolić, bo był bardzo drogi. W jego produkcję zaangażowani byli wyłącznie licencjonowani farmaceuci. Najbardziej cenioną wersją był teriak wenecki, gdyż jego recepturę uznano za wzorową. Dzięki systemowi licencjonowania produkcja leku rozprzestrzeniła się także w Polsce.

Theriac był już przedmiotem badań współczesnych naukowców, jednak zespół z Wrocławskiego Uniwersytetu Medycznego jako jedyny na świecie odtworzył go wiernie, jeden do jednego, zgodnie z historycznymi procedurami. Wyniki swoich prac badacze zaprezentowali na międzynarodowej konferencji zorganizowanej przez Uniwersytet Wrocławski w Muzeum Farmacji Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu w dniach 8-10 marca. Wśród zaproszonych gości znaleźli się rekonstruktorzy starożytnych leków, procesów alchemicznych i wyrobów rzemieślniczych, w tym tkanin i słodyczy, którzy do Wrocławia przyjechali z całego świata, m.in. z USA, Holandii, Norwegii, Szwecji, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Austrii i Izraela. (PAPKA)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Udostępnij

Popularne