Głód i brak żywności sprawiły, że w czasach Związku Radzieckiego, władze otworzyły możliwość niesamowitych wprost eksperymentów kulinarnych. Jednym z nich jest niemal przemysłowy połów delfinów, z których przyrządzano rozmaite dania, a delfin w konserwie stał się dosyć powszechny.
Mięso delfinów nie było częścią kuchni przedrewolucyjnej. W „Przewodniku po Kaukazie” z 1885 roku czytamy między innymi:
„Wieczorem poszedłem zobaczyć Adlera. Przed domem na brzegu stało kilka feluk. Właściciele właśnie wrócili z połowu. Zdejmowali skórę z delfinów, które miały grubą warstwę tłuszczu. Wkładali tłuszcz i skórę do kotłów, aby je ugotować, a tusze wrzucali z powrotem do morza. Silne fale wyrzucały je na brzeg, ku wielkiej uciesze świń, które natychmiast je zjadały. Mięso delfinów jest tak obrzydliwe, że może je jeść tylko to nieczyste zwierzę”.
Jednak te uprzedzenia zostały zburzone przez bolszewików. Na początku lat 30. krowy zaganiane do kołchozów szybko umierały lub prawie przestały dawać mleko. W czasach głodu wiedza i umiejętność wymyślania czegoś do jedzenia okazywały się przydatne.
„Pięcioletni program gastronomii publicznej” sugerował wprowadzenie wszelkiego rodzaju nowych produktów do kawiarni i stołówek: mleka sojowego, cukru mlecznego, pastylek z albuminy (produktu z krwi krowiej) i mięsa delfina.
„Na podstawie naszych eksperymentów” – zauważyli radzieccy naukowcy w 1932 r. – „udowodniono, że białka i tłuszcze delfinów mogą być skutecznie przyswajane przez organizm. Odżywcze mięso delfinów … zwiększa masę ciała”.
Te przysmaki z delfinów miały być dostarczane do stołówek robotniczych w Leningradzie, gdzie panował poważny niedobór żywności.
W książce „Technologia konserw mięsnych” (1932) inżynier PI Michajłow zauważył, że: „dziś poważnie rozwija się konserwowanie mięsa delfinów. Na przykład w 1931 r. fundacja Morszwerprom zabiła 100 000 delfinów. Do niedawna tusze delfinów były wykorzystywane głównie w przemyśle farmaceutycznym wyłącznie ze względu na ich tłuszcz. Część mięsa była wędzona, a reszta wykorzystywana jako nawóz”.
Ukraiński Instytut Badań Przemysłu Konserwowego przeprowadził eksperymenty w zakresie konserwowania mięsa delfinów. Podobne prace przeprowadzono w fabrykach konserw w Sewastopolu i Kerczu.
„Wstępne dane” – zauważyli naukowcy – „pokazują, że możliwe jest wyprodukowanie wysokiej jakości konserw z mięsa delfinów. Istnieje kilka przepisów na konserwy z mięsa delfinów opracowanych przez Sojuzkonserwę i fabrykę konserw w Sewastopolu”.
Oto ten przepis:
Delfiny są czyszczone, tzn. usuwa się filet, rozcina kręgosłup i moczy się je w czystej, zimnej wodzie przez 24 do 36 godzin.
Tusze gotuje się w miedzianych kotłach z liściem laurowym i ziarnami pieprzu, najlepiej z nasionami kolendry. Świeże młode delfiny gotuje się nie dłużej niż godzinę. Następnie mięso oczyszcza się z kości, studzi i kroi na małe kawałki o wadze około 200 g. Następnie wkłada się je do pojemnika bez przypraw, zalewa marynatą, zanurza i sterylizuje w otwartym kotle przez 2 i pół godziny.
W Zatoce Strzeleckiej w Sewastopolu w latach 30. XX wieku znajdowała się fabryka przetwórstwa delfinów. Pracownicy obdzierali je ze skóry, robili z tłuszczu olej i smar, konserwowali mięso i mielili kości na proszek do nawozu. Delfiny były harpunowane, łapane w sieci, a następnie dobijane strzałem w głowę. W 1936 r. złowiono 150 000 tych ssaków.
Ta barbarzyńska eksterminacja nie mogła trwać w nieskończoność. Wkrótce liczba połowów gwałtownie spadła. A w 1966 r. władze zakazały połowu delfinów na Morzu Czarnym, jednak nie był to efekt wzrostu świadomości, lecz po prostu mniej więcej w tym samym czasie „odkryto” nowe i łatwiejsze w połowie i obróbce jadło: ryby oceaniczne, które Związek Radziecki zaczął łowić w połowie lat 60.
Na półkach radzieckich sklepów pojawiły się wszelkiego rodzaju ryby o nieznanych nazwach, takie jak czarny dorsz skalny, morszczuk i mintaj. A zamiast wszechobecnego gulaszu z delfinów, proste, ale pyszne danie z owoców morza stało się niezwykle popularne w całym kraju.
Poznajmy więc klasyczną radziecką marynowaną rybkę.
Marynowana ryba była uniwersalnym daniem w okresie sowieckim — standardem na dni powszednie i święta, w domu, kawiarniach i restauracjach. I jest łatwa do przygotowania.
Możesz użyć dowolnej ryby, ale pamiętaj: najpierw usuń wszystkie ości. Pozostałe składniki — marchew, cebula, koncentrat pomidorowy, olej słonecznikowy — są zawsze pod ręką. Sam przepis jest prosty i możesz go dostosować do swojego smaku: możesz dodać więcej warzyw, nadać potrawie nieco ostrzejszy smak lub zmodyfikować kombinację cukru, soli i octu, aby odpowiadała Twojemu gustowi, bezpośrednio na kuchence. Jedyny warunek: aby uzyskać najlepszy smak, przygotuj go dzień wcześniej, aby ryba została przesiąknięta wszystkimi smakami marynaty.
Składniki
1,5 kg ryby (dorsz, sandacz, okoń, morszczuk)
2-3 duże marchewki
1 korzeń pasternaku
4 białe cebule
500 ml soku pomidorowego lub przecieru pomidorowego
4 łyżki koncentratu pomidorowego
olej roślinny do smażenia ryb
mąka do panierowania
1 ½ łyżki cukru
1 łyżeczka soli
2-3 łyżki stołowego octu 9%
goździki, pieprz w ziarnach, liść laurowy
Za pomocą skrobaczki do ryb lub tylnej strony ostrza noża zeskrob łuski ze skóry ryby, pokrój rybę na kawałki jednakowej wielkości, usuń ości, posól i odstaw na 30 minut.
Obierz warzywa, pokrój w cienkie paski i smaż na oleju roślinnym, aż będą złote. Odstaw.
Dokładnie obtocz kawałki ryby w mące i smaż na dużym ogniu. Odstaw.
Wlej sok pomidorowy do głębokiego garnka lub rondla, wymieszaj z pastą i gotuj na wolnym ogniu przez 10 minut.
Dodaj cukier, sól, ocet i przyprawy.
Włóż kawałki ryby do garnka, naprzemiennie układając warstwy ryby i warzyw. Zalej marynatą pomidorową.
Dusić przez 30 minut na małym ogniu. Podawać schłodzone, najlepiej następnego dnia.