Norweska Skarbowa Komisja Odwoławcza uważa, że kurestwo należy traktować jako zwolnione z opodatkowania. W kontrze do tego stanowiska znajduje się Ministerstwo Finansów, które uważa prostytucję za działalność podległą opodatkowaniu.
Do opinii publicznej trafiła informacja o prostytutce, która odmówiła płacenia podatków. Urząd Skarbowy uznał, że zgromadzone na różnych kontach bankowych 660.000 koron pochodziła ze sprzątania i postanowiła odciągnąć od tych kwot należny podatek.
Tymczasem kobieta stwierdziła, że to pieniądze pochodzące z usług niekoniecznie sprzątających, lecz seksualnych właśnie. W związku z tym uznała, że pieniądze te powinny być zwolnione z podatku.
W wyniku przeprowadzonego postępowania skarbowa komisja odwoławcza przychyliła się do stanowiska zaradnej sprzątaczki. na różnych jej kontach pochodziło ze sprzątania. Kobieta poinformowała jednak, że sprzedawała usługi seksualne i właśnie dlatego nie powinna płacić podatku. Skarbowa Komisja Odwoławcza podtrzymała stanowisko kobiety, ponieważ istnieje w tym obszarze prawa «długotrwała i względnie stała praktyka, zgodnie z którą przepisy nie są egzekwowane».
Tymczasem Ministerstwo Finansów twierdzi, że:
„W świetle obowiązującego norweskiego prawa sprzedaż usług seksualnych nie jest nielegalna. Zadaniem administracji podatkowej nie jest jednak rozwiązywanie takich problemów poprzez uchylenie ustawowego zobowiązania podatkowego ”.
W tle tego podatkowego zamieszania tli się dyskusja dotycząca prostytucji w Norwegii. Już dziś wiadomo, że coraz większa liczba pań „do towarzystwa” chciała zarejestrować swoją działalność w tym zakresie, jednak nie uzyskały pozwolenia, a ewentualnie korzystanie z usług np. księgowego może być traktowana jako stręczycielstwo.
Mamy zatem zadziwiającą prawnie sytuację, w której państwo chce zakazywać pewnych rodzajów działalności nie rezygnując równoczesnego czerpania z nich korzyści.