Kryminalna intryga, mnóstwo zwrotów akcji, niejednoznaczni bohaterowie, stara dobra Wielka Brytania, piękna kobieta oraz przypadek. A w tym wszystkim nasi bohaterowie, Kajtek i Koko. Egmont Polska wznawia komiksowy klasyk. Jak to brzmi po latach? Oceniam.
Dziękujemy, że nas czytasz! Będziemy ogromnie wdzięczni, jeśli zdecydujesz się wesprzeć Srebrny Kompas na Zrzutce! Dziękujemy!
Kajtek i Koko to bohaterowie pasków komiksowych stworzonych przez Janusza Christę. Przygody dziarskich marynarzy publikował „Wieczór Wybrzeża” począwszy od lat sześćdziesiątych do wczesnych lat siedemdziesiątych. To właśnie wtedy świat ujrzało „Złote Prosię”, które zakończyło komiksowy żywot Kajtka i Koka lecz zapoczątkowało triumfalny marsz Kajka i Kokosza – odważnych wojaków kasztelana Mirmiła.
O ile „Kajko i Kokosz” ewoluował z typowo paskowych historii pokazywanych w gazecie i od „Szkoły latania” cykl ukazywał się jako pełnowymiarowe albumy, o tyle Kajtek i Koko nie miał tyle szczęścia. Wiązało się to z cyklem wydawniczym, w myśl którego każdy pasek musiał być czymś w rodzaju pewnej całości. Oczywiście było to rozwiązanie ciekawe dla twórcy, który nie musiał przejmować się spójnością opowieści, jej narracją, dramaturgią i kształtem historii jako takiej, ze swym początkiem, środkiem i końcem.
I tak powstał „Londyński kryminał” (1967 – 1968), który po latach wznowiony przez wydawnictwo Egmont Polska pokazuje, że jednak Janusz Christa – autor komiksu miał, jak mi się wydaje wizję opowieści. Bo wiecie, jest to kryminał wymagający precyzji, wcześniejszego planowania rozwoju opowiadania, zwrotów akcji, zmyłek, ale i kontrapunktów. Okazuje się, że mimo „paskowego” cyklu gazetowego udało się stworzyć przemyślaną, zwartą i atrakcyjną historię.
Powiedziawszy to mogę przejść do komiksu.
Nie dajcie się zwieść słodkiej kresce Christy, miłym słówkom bohaterów oraz rubasznym Kokiem, albowiem mamy do czynienia z opowieścią kryminalną pełną gębą, nieco nawiązującą do historii z Herculesem Poirot w tle.
Ruszamy więc do starej, dobrej Anglii dotkniętej delikatnym ostrzem satyry właściwej dla Christy, nienachalnej, rozegranej jakby mimochodem, ale fajnie podbijającej właściwą intrygę.
W posiadłości obrzydliwie bogatego i po angielsku zblazowanego Lorda Chewroleta doszło do kradzieży naszyjnika należącego do Lady Chewrolet, równie obrzydliwej w swym bogactwie co jej małżonek, jeśli nie Elon Musk.
Dochodzi do dramatycznych wydarzeń, w sam środek których zupełnie przypadkowo i dosłownie prosto z ulicy trafiają nasi dzielni Kajtek i Koko, którzy wykorzystują fakt, że ich statek „Kakaryka” przybija do Wielkiej Brytanii.
Od tej pory i tak dosyć skomplikowana intryga staje się jeszcze bardziej skomplikowana zwłaszcza, że bliżej nieokreśloną i wciąż zmieniającą się rolę pełni piękna i słodka Emma, w której zakochuje się Koko.
Okazuje się, że nasi dzielni marynarze władają doskonałą angielszczyzną, dzięki której nie tylko nie dają się zwieść złodziejom, mordercom, oszustom, typom spod ciemnej gwiazdy i łotrom wszelakim, ale postanawiają rozwiązać zagadkę kradzieży naszyjnika wartego… no sam nie wiem…ogromnie wartego!
Intryga jest przemyślana i obserwuje się ją bardzo przyjemnie, niemniej mam wrażenie, że niezbyt pasuje to wypracowywany jeszcze przez Christę styl rysowania. Owszem, widzimy kształty i typy postaci właściwe dla późniejszej twórczości pana Janusza, ale co do samej kreski – no jeszcze to się miesza, przeżera ale jeszcze nie kisi.
Postaci są czasem zbyt kreskówkowe, proporcje zbyt dziecięce, a palce i kończyny takie parówkowate. Koko jeszcze nie przypomina Kokosza i widać, że jest rysowany jeszcze…hm, jakby to określić… tak naokoło, zgrubnie, z owali nawet. Kajtek za to w zbliżeniach jest mężczyzną przystojnym, o bardzo ładnej twarzy i można zauważyć pierwsze zabawy z dorysowywaniem detali.
Niektórzy będą narzekać na to, że postaci zbyt dużo gadają przez co siada napięcie, a akcja zwalnia. No tak, ale to jest właśnie ten „paskowy” styl, który tak wielu przeszkadza.
„Londyński kryminał” mimo, iż powstał lata temu wciąż dobrze się i czyta i ogląda. Jest zaskakującą historią kryminalnej, w której zwroty akcji, zaskoczenia występują naprawdę często. Bohaterowie nie zawsze są tym, kim być powinni i czasem rozgrywają własne interesy. A może nie? A w tym wszystkim mamy naszych Kajka i Koka, którzy docierając do prawdy zakochują się, obrywają aż w końcu przekonują się, czego cała ta afera dotyczyła.
Czytajcie. Kupujcie. To naprawdę przednia zabawa.