Kiedy tak sobie myślałem, w które miejsce zaciągnąć was, przed oczami stanęła mi kupa kamieni. Ale nie byle jakich kamieni. To były potwory, które przywaliłby i ciebie, i twój samochód, a nawet twój samochód w garażu razem z tobą. I nikt by cię nie odnalazł pod tym kamieniem.
Tak! To jest miejsce, które musisz zobaczyć. Pole, na którym rosną głazy wielkości domu. Głazy pomiędzy którymi ludzie chowali się jak psy przed hitlerowcami. I kierowani przenikliwym zimnem, głodem, przemoczeni, wjebali tym Niemcom aż miło. Zresztą, zobaczcie sami.
Miejsce to liczy sobie jakieś milion dwieście tysięcy lat i powstało w momencie, gdy z zastygającej lawy zaczął się krystalizować granit. To wtedy zaczęły powstawać spiętrzenia skalne pokryte wieczną zmarzliną, aż w pewnym momencie doszło do zdarzenia, którego efekty widzimy dziś w postacie jednego z największych w Europie skalnych rumowisk pełnego odłamków wielkości ciężarówki lub małego domu.
Gloppedalsura, bo o niej tu mowa powstała jakieś 10 tysięcy lat temu podczas ostatniej wędrówki lądolodu, który wyżłobił tutejsze góry i fiordy.
To chyba był nawet ten sam skubaniec, który stworzył Preikestolen. Ubocznym skutkiem osuwiska było powstanie jeziora Indra Vinjavatnet ciągnące się wzdłuż drogi, którą właśnie jedziecie w stronę Kjerag.
To niezapomniane miejsce wygląda jak zasypana przez trolle przełęcz. Aż się nie chce wierzyć, że natura potrafi stworzyć takie widowisko.
Chciałbym zobaczyć tę chwilę, gdy nagle miliony ton skały odrywa się od gór i leci z niesamowitą siłą! Pewnie powstał jeden wielki tuman pyłu, z którego musiały wydobywać się przyprawiające ciary odgłosy głazów zderzających się jeden o drugi, roztrzaskujące się o trzeci. To jest właśnie Gloppedalsura. Na szczęście pojawił się człowiek który postanowił pokonać to rumowisko i wydarł naturze korytarz, którym mógł podróżować przed siebie.
Gloppeldalsura jest częścią Magma Geoparku znajdującego się na liście Unesco.
Trzeba pamiętać, że jest nie tylko geologiczną atrakcją tego regionu ale historycznym miejscem. To tu w czasie drugiej wojny światowej mieliśmy do czynienia z jedną z większych potyczek.
Napierające niemieckie wojska napotkały na opór norweskich żołnierzy. Osaczeni, bombardowani z powietrza i ziemi szukali schronienia między skałami. A jednak nie poddali się. Kiedy doszło do decydującego szturmu, Norwegowie spuścili najeźdźcom straszne manto, zabijając 44 z nich, tracąc jednego żołnierza.
Jeśli chcecie zobaczyć to geologiczne cudo natury musicie wykazać się pewnym zacięciem. W zasadzie nie ma innej możliwości dotarcia w to miejsce niż auto. Chyba, że wynajmiecie autobus. Innej możliwości raczej nie ma.
Jeśli jedziecie podziwiać Kjeragbolten nie zapomnijcie zatrzymać się po drodze w Gloppedalsura i zatopcie się w myślach nie tylko nad niezwykłością natury, ale o ludziach, którzy ukrywając się w tych koszmarnych warunkach bronili siebie i swojej ojczyzny.
Na Byrkiedal?
Dokładnie tak.