„Biały Irys”. Asterix i Obelix wracają w doskonałym stylu. Dawno nie czytałem tak przyjemnego i fajnego w odbiorze komiksu.

Sięgnąłem po „Białego Irysa” z pewną obawą, jednak już po kilku stronach lektury wiedziałem, że będzie to jedno z moich najprzyjemniejszych spotkań z Asterixem i Obelixem. Czterdziesty album opowiadający o rzymsko – galijskich potyczkach to niezwykle zabawna i mądra lektura skierowana do nieco starszych odbiorców.

Klasyk europejskiej popkultury zyskał nowy, świeży oddech. Okazuje się, że nie trzeba podróży na drugi koniec świata, spektakularnych pomysłów, coraz bardziej cudacznych gagów i slapstickowego humoru, bo zapewnić czytelnikowi rozrywkę na naprawdę fajnym poziomie.

Jak w każdym albumie, tak i w tym na celownik twórców trafiają przywary, stereotypy, popkultura i polityka. Nie inaczej jest w „Białym Irysie” stworzonym przez kontynuatorów twórców serii (Uderzo i Gościnny), czyli rysownik Didier Conrad i scenarzysta Fabrice Caro.

Przeczytaj, jak powstawał „Biały Irys” – 40 album serii „Asterix i Obelix”.

Wszechobecny coaching oraz trenerzy personalni, którzy wchodzą w coraz nowe obszary życia zawodowego i osobistego aż proszą się, by trafić pod strzechy starej, dobrej Galii.

Julek Cezar kolejny raz próbuje pokonać tych przeklętych Galów, którzy pod wodzą Asterixa i Obelixa, napędzanych magicznym wywarem spuszczają manto Rzymianom i kolejny raz nic nie wychodzi z podboju Galii. A czas goni, wiek już nie ten, nie ta aura nad bufetem – jak napisałby klasyk.

Na szczęście na dwór Imperatora trafia charakterystycznie uczesany i takoż się noszący Plusujemnus – joker w talii Juliusza. Nowy strateg proponuje, by zamiast siłą pokonać Galów miłością, a dokładniej: uprzejmością, otwarciem się na przeciwnika, odpowiadaniem na jego potrzeby, no wszystko, czego potrzeba na Zlocie Ludzi Gwiaździstych.

Strategia Plusujemnusa nie bierze jeńców. Podając się za podróżnika Rzymianin dociera do Galów i tam dzięki klasycznej gadce szmatce, która w swej formie jest po prostu doskonale napisana, i coachingowi godnemu największemu bełkotowi od Gonciarza czy innych Reżyserów Życia tudzież panienkom od właściwego jedzenia zupki oraz sprzedawców idei, odkurzaczy, zaczarowanych kamienii i energii przekazywanej tchnieniem wiatru miesza tym biednym Galom w głowach i sprawia, że ci zapominają o prawie piwa i pięści.

W międzyczasie Plusujemnus zauważa rysę na małżeństwie wodza Asparanoiksa i jego żony, która zawsze chciała do Lutecji, do rodziny. A wiadomo Lutecja to niemal Megalopolis, nie to co ta galijska wiocha, gdzie wszyscy to tylko się tłuką, chleją, albo żrą te swoje dziki i wyją wniebogłosy.

I zabiera Rzymianin naszą Dobrominkę, bo tak nazywa się pani Asparanoiksowa do Lutecji, gdzie okazuje się, że nie wszystko złoto co się świeci, a najbardziej życiowym powiedzeniem okazuje się to: „uważaj o czym marzysz, bo jeszcze ci się spełni”.

W tym nowomodowym szaleństwie ludzkich płatków śniegu, w którym każdy musi być za wszelką cenę uprzejmy wobec każdego, a tradycja i szacunek dla przeszłego są passe pojawia się miejsce dla Asterixa i Obelixa. To oni postanawiają postawić opór ideologii Plusujemnusa i bronią obyczajów.

W końcu nie może być tak, że menhiry pójdą w odstawkę, dziki rozmnożą się jak opętane, a Kakofoniks nagle zacznie ładnie śpiewać, no nie.

„Biały Irys” jest bardzo przyjemny pod każdym względem. Przyjemnie narysowany, w starym dobrym oryginalnym stylu. Mimo, że brak tu spektakularnych scen akcji oraz podróży na drugi koniec świata, sama historia oraz sposób jej opowiadania sprawiają, że akcja snuje się sama.

Dialogi, narracja, wymiana zdań, wreszcie satyra na nieznośny coaching oraz spłycanie każdego problemu do gadki szmatki są tutaj fantastyczne. Kreska jest fajna i przyjemna. Jest miłą dla oka kontynuacją dotychczasowego stylu, a przecież o to w tym cyklu chodzi. To nie miejsce na rewolucje wizualne.

Niektórzy mogą zarzucić scenarzyście, że przesunął Asterixa i Obelixa do tyłu wynosząc na piedestał zderzenie kultur Galów i Rzymian oraz nieznośnego, lecz przebiegłego Plusujemnusa, ale nie jest to trafny zarzut.

Gruby i chudy są tu bowiem strażnikami tożsamości narodowej i opiekunami tradycji. I to jest bardzo fajne. I przyjemne, gdy patrzymy na naszych bohaterów. Wydaje się, że są jakby przy okazji, ale widzimy, że to wszystko jest takie nienachalne i naturalne.

Wiemy, że ci dwaj przyjaciele nawet jak znikną na jakiś czas to w odpowiedniej chwili wrócą w tak wielkim stylu, że długo ich nie zapomnimy.

Rozgrywająca się na styku zderzenia kultur, pozornych konfliktów, tęsknot i potrzeb historia jest na wskroś współczesna, jak zresztą wiele albumów z tej serii. Trzeba przyznać, że jest to cecha charakterystyczna dla tego cyklu, ale też nie zawsze były to zabiegi udane.

Tym razem mamy do czynienia z pierwszorzędnie napisaną opowieścią pełną odniesień do współczesności, satyry z niej, ale co najważniejsze – zderzoną z tradycją, która uzupełniona tym co nowe wcale nie musi odejść do lamusa.

Ta znakomicie fajna i przyjemna historia jest świetnym prognostykiem na przyszłość, którą przed „Asterixem i Obelixem” widzę ogromną.


KRYTERIA OCEN

* - słabiutko, oj słabiutko | ** - może być, bez tragedii | *** - całkiem dobrze | **** - bardzo dobrze | ***** - dzieło wybitne, niemal nie przyznawane

OCENIAM

Scenariusz
Szata graficzna
Humor
Jakość wydania
Przemysław Saracen
Przemysław Saracen
Dziennikarz, pisarz i człowiek pracy najemnej. Autor książki "Dzikie historie: Norwegia". Założyciel i wydawca magazynu "Srebrny Kompas". Autor w serwisie "Posty.pl" oraz współpracownik lokalnego magazynu "Tu Lubin". Finalista polskiej edycji międzynarodowego konkurs scenariuszowego Hartley - Merill utworzonego przez Roberta Redforda. Wychowałem się w duchu Tony`ego Halika, małżeństwa Gucwińskich oraz komiksowych przygód Kajka i Kokosza i tarapatów, w jakie pakował się literacki wojak Szwejk. Lubię wszystko, co dobre i oryginalne. Czasem dobra rozmowa jest bardziej fascynująca, niż najbardziej wymyślny film.

1 KOMENTARZ

  1. Nie jest to jeszcze poziom oryginałów, ale faktycznie jest progres w stosunku do Gryfa. Coaching rewelacja.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Udostępnij

Popularne