poniedziałek, 28 kwietnia, 2025
Wesprzyj nas!
Lato 2025

Najnowsze

wesprzyj

album fotograficzny

powiązane

Narodowe danie Norwegów czyli pizza „Grandiosa”.

Ten liczący pięć i pół miliona mieszkańców kraj potrafi pochłonąć rocznie ponad pięćdziesiąt milionów sztuk mrożonej pizzy. I przeszło połowę z nich sprzedawana jest pod jedną marką.

Niezbyt lubię mrożone dania „gotowe”, jednak czasem po pracy nie chce się nic gotować, a wyjęcie z zamrażalnika gotowego dania i włożenie go do piekarnika na 15 minut, bo po chwili delektować się gorącym posiłkiem to pokusa nie odrzucenia.

Ze słynną Grandiosą zetknąłem się w Trondheim, gdy ruszyłem po zakupy.

Było jakoś przed pierwszą wypłatą i pieniądze zabrane z Polski powoli kończyły się, a żyć trzeba. Wszedłem do Remy 1000 z nadzieją na jakiś względnie tani produkt, który zaspokoi moje niewygórowane – z konieczności – wymagania kulinarne. I wtedy ujrzałem Ją. A w zasadzie Je. Zbiorcze opakowanie pięciu pizz w cenie – UWAGA – stu koron!

Ciasto było dosyć cienkie, na wierzchu posypka z sera żółtego, mielonego mięsa i paprochów w postaci warzyw, chyba słodkiej papryki w różnych kolorach. Nie było to duże, średnica miała może 20 – 25 cm. Ale kupiłem. Człowiek jeść musi. Nie było takie złe, ale jeśli jadłeś fiskeboller, które jest tak ohydne, że aż chujowe niemożebnie, to uwierz mi, wszystko co zjesz po tym, jest wspaniałe, wykwintne i wyśmienite.

Tak jak ludzie żłopią tu tę swoją ohydną kwaśną kawę, odurzają się na potęgę tym swoim snusem, po którym masz ochotę komuś najebać (chociaż oni wchodzą jakby w tryb zombie), mrożona pizza Grandiosa jest kolejnym wynalazkiem właściwym chyba tylko dla Norwegów.

Przy czym umówmy się, ta pizza nie jest jakaś rewelacyjna. Po prostu jest. A wiadomo, że spieprzyć pizzę jest ciężko. Na dodatek jeśli jest względnie tania, szybka w przygotowaniu oraz gorąca to bądźmy szczerzy – coś takiego MUSI się sprzedawać.

I tak jak taco oraz kebab stają się nowymi bohaterami norweskich nawyków żywieniowych, tak Grandiosa usuwa w cień dotychczasowych dań charakterystycznych dla lokalnej kuchni, czyli ryby, brunost lub wieprzowinę. No takie czasy, w końcu u nas też typowa mączna kuchnia wschodnia powoli odchodzi do lamusa.

Sekret powodzenia Grandiosy jest również nieco inny i polega on na tym, że Norwegia żyje jakby na uboczu, a tożsamość Norwega polega na jego absurdalnej odmienności.

Nawet wtedy, gdy mamy do czynienia z produktami w Europie popularnymi od lat, a czasem i przestarzałymi, to w krainie wikingów rzecz ta zyskuje nowe życie. Po prostu. Taki sposób na funkcjonowanie – „żyjemy nieco z boku, na swoich warunkach i nikt nie będzie nam mówił, co i jak robić. Nawet jeśli wydaje się wam, że jesteśmy odporni na zmiany to i tak jest to nasze.”

I nieważne, czy jest to narodowy batonik Kvikk- Lunsj będący w rzeczywistości zmodyfikowaną wersją KitKata lub sieć sklepów Rema 1000 zbudowaną na modelu niemieckiej sieci handlowej Aldi.

No dobrze, ale gdzieś muszą być początki fascynacji mrożoną pizzą, prawda?

Wszystko zaczęło się w miejscowości Stranda położonej w pobliżu chyba najpiękniejszego fjordu świata, czyli Geirangerfjordu. Słowo „stranden” znaczy plaża i stąd wzięła się najprawdopodobniej nazwa miejscowości.

Tuż nad wodą powstała firma Starbburet, która w latach 70 – tych kręciła się trochę wokół własnego ogona i próbowała znaleźć nowy sposób trwałego zaistnienia na rynku norweskim. Ale sięgnijmy do korzeni, a dokładnie do 1888 roku.

To wtedy szewc Karl J. Ringstad znużony dotychczasową rutyną (a może po prostu robił kiepskie buty, tego nigdy się nie dowiemy) postanowił spróbować czegoś, co przyniesie mu więcej pieniędzy. Postanowił więc, że zacznie produkować kiełbasę.

Jak pomyślał, tak zrobił, a produkowana w domowej piwnicy wędlina zaczęła się tak dobrze sprzedawać, że wkrótce Ringstad „zmuszony” był rozbudować swój zakład.

Doszło do tego, że w latach 60- tych był największym kiełbasiarzem Skandynawii.

Firma zastosowała ucieczkę do przodu i postawiła na produkcję mrożonej pizzy, a samo odpalenie produkcji odbyło się w nieco dziwacznych, czytaj norweskich warunkach, kiedy to dyrektor generalny zwrócił się do kierownika zakładu z sugestią oparcia się na mrożonej pizzy. Kierownik wyraził zgodę, ale sam do końca nie wiedział o co chodzi. Anegdota ta przytaczana jest zresztą przez samą firmę.

Produkcja mrożonej pizzy była nowatorskim rozwiązaniem biorąc pod uwagę, że nikt tego wcześniej w Norwegii nie robił. Aż do 11- ego lutego 1980 roku, kiedy to Starbburet ruszył z produkcją rozpoczynając nie tylko nowy etap w historii firmy, ale tworząc historię na żywo. Dość powiedzieć, że 1981 rok zakończył się sprzedażą na poziomie 640 000. Tego wcześniej nie było.
Pomysł na sukces był prosty.

Produkt miał być szybki w przygotowaniu, smaczny i względnie tani. Taki, który pokocha przeciętny Olaf i przeciętna Helga. Mielone mięso, źółty ser i sos pomidorowy według własnej receptury – taka była pierwsza Grandiosa, a towarzyszyło jej hasło „Miłość od pierwszego kęsa”.

Do tego dodajmy niezwykłą lojalność Norwegów wobec lokalnych produktów. Oprócz tego firma organizowała konkursy dla konsumentów, w których ci wybierali składniki dodawane do specjalnych gatunków pizzy.

Oczywiście dla nas nie jest to nic szczególnego, w końcu nasz rynek jest nasycony ogromną ilością pizzy, jednak dla hermetycznej Norwegii bardzo przeciętna europejskiego pizzomaniaka Grandiosa jest czymś wyjątkowym.

W 2006 roku powstaje utwór „Respect For Grandiosa”, który utrzymywał się na najwyższym miejscu podium krajowej liście przebojów TOP VG przez 8 tygodni z rzędu:

Zmieniające się zwyczaje żywnościowe Norwegów, jak również czynniki społeczne takie, jak wzrost imigrantów zarobkowych sprawiły, że Grandiosa wprowadza do produkcji pizzę typu „kebab”, czy „taco” lub „nacho”, wyjątkowe paskudztwo posypane z wierzchu naczosami i kulkami mięsnymi.

Narodowe danie Norwegii nie jest drogie. Jak wcześniej wspomniałem możesz kupić ją względnie tanio w multipaku, ale sprzedawana pojedynczo nie jest specjalnie droga. Można ją kupić już od 35 koron, choć pewnie w zależności od sklepu cena będzie nieco inna.

Grandiosę możecie kupić również w Szwecji i Finlandii.

Dziś Grandiosa produkowana jest przez koncern Orkla, norweskiego hegemona w dziedzinie produkcji żywności, produkującego paszę i dla ludzi i dla zwierząt.

Autor

  • Przemysław Saracen

    Dziennikarz, pisarz i człowiek pracy najemnej. Autor książki "Dzikie historie: Norwegia". Założyciel i wydawca magazynu "Srebrny Kompas". Autor w serwisie "Posty.pl" oraz współpracownik lokalnego magazynu "Tu Lubin". Finalista polskiej edycji międzynarodowego konkurs scenariuszowego Hartley - Merill utworzonego przez Roberta Redforda. Wychowałem się w duchu Tony`ego Halika, małżeństwa Gucwińskich oraz komiksowych przygód Kajka i Kokosza i tarapatów, w jakie pakował się literacki wojak Szwejk. Lubię wszystko, co dobre i oryginalne. Czasem dobra rozmowa jest bardziej fascynująca, niż najbardziej wymyślny film.

    View all posts

 

7 KOMENTARZE

  1. Witam mało kto wie ale pizza grandiosa była produkowana również w polsce przez firmę Stabburet w Kotlinie miałem przyjemność pracować przy produkcji owej pizzy . Oprócz grandiosy była produkowana również pizza americana oraz wiele innych rodzajów .

  2. W basenie morza Śródziemnego posiłek to uczta, towarzystwo, rozmowy, gwar, emocje, paleta smaków, taniec, śpiew, rytuał .
    Na północy Europy posiłek to niezbyt skomplikowany , szybki, pozbawiony emocji, ducha fizjologiczny obowiązek. Mieszkałem 5 lat w Norwegii . Naród Norwegów to jakieś cyborgi tłumiące całe życie emocje i w zasadzie tylko po alkoholu cokolwiek mówiący i „żyjący”. Posłuszni, zmanipulowani, żyjący w jakimś kołchozie i gdyby nie ropa naftowa naród by wyginął, bo rozmnażają się tylko dzięki ropie. Smutne.

  3. Jakość kawy norweskiej to jakiś tani sort kawy nie sprzedający się na południu europy. W sklepach mamy wybór dwóch kaw. Ludzie z wykopu wychowani na czipsach z Biedronki czy innego Lidla nie rozumieją , że skład prawdziwych czipsów to ziemniaki, sól i olej rzepakowy. Nie rozumieją, że pizza czy spaghetti to proste dania, które można łatwo schrzanić. Ludzie pokolenia zupek chińskich czy parówkowi pożeracze kubki smakowe mają na etapie rozwoju 6 latka. To są kulinarni inwalidzi, tak jak większość Norwegów. W Norwegii ogólnie jest problem z produktami. Kiedy to w Polsce mam 30 rodzajów serów żółtych, w Norwegii mam 5. Tak jak z seksem , służy tylko do szybkiego zaspokojenia potrzeb w Norwegii, bez finezji, bez otoczki. Naród okrojony z emocji. Byle jak, byle gdzie , byle co. Idealnie odzwierciedla mało wymagających nastolatków z wykopu.

  4. „Tak jak ludzie żłopią tu tę swoją ohydną kwaśną kawę, odurzają się na potęgę tym swoim snusem, po którym masz ochotę komuś najebać (chociaż oni wchodzą jakby w tryb zombie), mrożona pizza Grandiosa jest kolejnym wynalazkiem właściwym chyba tylko dla Norwegów.”

    Drogi Panie, jak się pije całe życie lure za 10 zł/kg, to się wcale nie dziwię, że dobra kawa robi na Panu takie wrażenie.

  5. Robackie podniebienie nie jest w stanie docenić wysublimowanego produktu przeznaczonego dla nietzcheańsko-wikińskich blond bestii. Grandiosa szturmuje kubeczki smakowe bukietem przypraw, pieści język delikatną teksturą mrożonych warzyw, oszałamia rozradowane oczy bogactwem składników kunsztownie rozłożonych na cieście cienkim i delikatnym jak skóra na piersi walkirii. Wchodzi w grdykę jak włocznia Dytryka w smoka. Zaistę, jeden kęs Grandiosy to istna kornukopia kulinarnych rozkoszy, gardlana le petit mort, jak to ryzykownie określają besserwisserzy znad Sekwany. Ale pocóż się tak rozpisywać, skoro typowy p0lak nie jest wstanie tego docenić gdyż skarmiano go za młodu pitcą Apetito składającą się z plasterka mniensa MOM, ziarka kukurydzy i kawałka wyrobu tłuszczowo-seropodobno-chujowego na grubej podeszwie z wczorajszego ciasta do wyrobu bułek 0,25 gr/szt przy zakupie 4szt 5 szt gratis. Ha, tfu!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Więcej od Autora