niedziela, 18 maja, 2025
spot_img

Najnowsze

wesprzyj

album fotograficzny

powiązane

spot_img

Na marginesie „Pokłosia” czyli filmowe odczarowanie roku

Filmowy rok skończył się dla mnie nadspodziewanie udanie. Z prostego powodu. I nieoczekiwanego, trzeba przyznać.

Od czasu “Weekendu” Cezarego Pazury przysiągłem sobie, że nie obejrzę więdzej polskiego filmu. Czara przelała się. Takiej chamówy i bełkotu oraz prymitywnego podrabiania Guya Ritchiego w wykonaniu zasłużonego bądź co bądź dla polskiego kina twórcy (Pazura) dawno nie widziałem i stało się to jakby pieczęcią na postanowieniu.

 Okazuje się jednak, że pieczęć została złamana przez najmniej oczekiwanego człowieka.
Nie ceniłem Pasikowskiego. Owszem, “Psy” były nawet takie sobie, ale pozostałe filmy, mimo potencjału były takie na odpierdol, niedokończone, prostackie.
Tak w sam raz dla 14- letniego murzyna analfabety, jak kiedyś ocenił amerykański krytyk filmowy arcydzieło kinematografii amerykańskiej “Commando” z udziałem nieśmiertelnego Schwarzeneggera. Z tym, że u nas takim murzynem jest ćwierćinteligent, który choć nie musi, to nosi okulary w grubych oprawkach.

Dokładnie taki był dla mnie Pasikowski. Do czasu. Kiedy do kin wkroczyło “Pokłosie”, z niepokojem poszedłem do kina. Co tym razem Pasikowski spieprzy, wyśmieje i zmarnuje?Okazało się, że otrzymałem (oczywiście nie bez wad) świetny dreszczowiec, który dosłownie wbija w fotel. Szereg scen zapadających w pamięć, chwytających za gardło. Gęsta atmosfera oraz niestety w dużej mierze prawdziwy obrazek wsi naszej polskiej, sielskiej i anielskiej.

“Pokłosie” to również dylematy moralne, które tylko wydają się odległe od nas. Co zrobić z odnalezioną prawdą? Czy takiej właśnie prawdy oczekiwałem? To film, który konfrontuje widza z jego własnym człowieczeństwem i jego własnym poczuciem winy i sprawiedliwości.

To również film o palącym wstydzie.

Powtórzę. “Pokłosie” nie jest filmem wolnym od wad. Ale jest filmem WIELKIM. Pasikowski powrocił i jestem szczęśliwy, że w sposób, który mnie nie tylko jako widza, ale jako człowieka poruszył, wchłonął, chwycił za bary, rzucił o glebę i skopał.

 Tylko tyle i aż tyle.
Przemek Saracen

Autor

  • Przemysław Saracen

    Dziennikarz, pisarz i człowiek pracy najemnej. Autor książki "Dzikie historie: Norwegia". Założyciel i wydawca magazynu "Srebrny Kompas". Autor w serwisie "Posty.pl" oraz współpracownik lokalnego magazynu "Tu Lubin". Finalista polskiej edycji międzynarodowego konkurs scenariuszowego Hartley - Merill utworzonego przez Roberta Redforda. Wychowałem się w duchu Tony`ego Halika, małżeństwa Gucwińskich oraz komiksowych przygód Kajka i Kokosza i tarapatów, w jakie pakował się literacki wojak Szwejk. Lubię wszystko, co dobre i oryginalne. Czasem dobra rozmowa jest bardziej fascynująca, niż najbardziej wymyślny film.

    View all posts

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Więcej od Autora