Krytyka wobec źródła to nie agentura, to świadectwo trzeźwości umysłu, proszę państwa

Udostępnij post:

„Główną areną walk pozostaje Donbas” – tak rozpoczyna się kolejny, traktujący o przebiegu wydarzeń na Ukrainie, raport Ośrodka Studiów Wschodnich. Powinien on bardzo wielu osobom, które informacje o trwającej wojnie czerpią z soszialowych kont narratorów wojennych, uświadomić, że przebieg działań zbrojnych jest silnie zniekształcony w zależności od oczekiwanego przez autora rezultatu.

Dziękujemy, że nas czytasz! Będziemy ogromnie wdzięczni, jeśli zdecydujesz się wesprzeć Srebrny Kompas na Zrzutce! Dziękujemy! 

Można z przekąsem powiedzieć, że rozmaici propagandyści wojenni, odpowiadając na zapotrzebowanie opinii publicznej, dostarczają jej kontent zgodnie z zamówieniem. Jak w każdej sieciowej bańce.

Niestety – i tu problem jest znacznie głębszy – to samo dotyczy odbiorców przekazu zdecydowanej większości polskich mediów, zwłaszcza internetowych, a tu odbiorców są już miliony.

Miliony słuchają też polityków, którzy oba te przekazy równolegle i w większości bezrefleksyjnie kolportują.

Co jeszcze gorsze, politycy, którzy – skądinąd słusznie, kierując się m.in. zasadami wynikającymi z prawa międzynarodowego – bronią racji napadniętego państwa, weszli tak mocno w rolę jego adwokata i rzecznika, że akcentują jego sukcesy, jednocześnie bagatelizując porażki. W sytuacji, gdy – póki co – od maja br. ukraińskich porażek jest więcej, powiększa się dysonans. Jedni politycy robią to dlatego, że są leniwi. Inni – koniunkturalni, nie starają się polemizować z większością, która co prawda pozostaje w błędzie, ale przecież potencjalnego przyszłego elektoratu nie warto drażnić. Kolejni – bo obawiają się niemądrych, ale coraz powszechniejszych w obiegowym użyciu etykiet w rodzaju „ruskiej onucy” czy „agenta Kremla”.

Jeszcze inni – bo w dobrej wierze poddają się narracji medialnej, sprzyjającej stronie ukraińskiej. Przyczyn jest wiele i – ze szkodą dla faktycznego obrazu wydarzeń, który dociera do opinii publicznej – powstaje z tego seria sprzężeń zwrotnych, skrajnie wykrzywiająca obraz wojennej rzeczywistości.

Zamieszczony poniżej fragment wczorajszego raportu OSW opisuje, z czym mamy do czynienia od minionego poniedziałku, gdy polskie media hurmem przekazały, iż na chersońskim odcinku frontu ruszyła wielka ukraińska kontrofensywa.

Nie publikuje się relacji o faktach lecz relację o życzeniach co do przebiegu wydarzeń. Z dwu rozesłanych po sieci filmików, na których pokazano niewiele znaczące i lokalne potyczki, powstała wielka kontrofensywa, która w kolejnych dniach rzekomo się rozwija. Póki co widzimy sen o rzeczywistości, której nie ma. Media – pewnie w większości skutecznie – wprowadzają odbiorców w stan zbiorowej schizofrenii.

Weźmy pod uwagę to, że krytyczne odnoszenie się do źródeł nie jest przejawem pożytecznego idiotyzmu czy obcej agentury, co często przypisuje się osobom sceptycznie odnoszącym się do optymistycznie brzmiących zapowiedzi, lecz przede wszystkim – dowodem trzeźwości.

Najnowsze

Zobacz również

Powiązane materiały

Papież Franciszek coraz głośniej nawołuje do akceptowania osób LGBTQ, a my ciągle o tym Putinie

Po raz kolejny papież Franciszek wezwał katolików do przyjęcia i zaakceptowania osób LGBTQ. „Bycie homoseksualistą nie jest przestępstwem” –...

Wojna, której nikt nie chce?

Niezależnie od wszystkiego zgodzimy się, że w XXI wieku, w Europie nie ma miejsca na wojnę. Wydawało się,...

Mam już dosyć tej politycznej wojny kla(u)nów.

Przyznam, że początkowo Hołownia wpieniał mnie okrutnie. Jego kandydaturę w wyborach prezydenckich traktowałem jako humbug na poziomie politycznych...

Pomoc nie zna barw politycznych.

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy jest jednym z naprawdę niewielu w pełni udanych przejawów budowy i rozwoju społeczeństwa obywatelskiego...