Film, o którym dziś wam opowiemy przez dłuższy czas był jedną z najbardziej kasowych komedii, punktem zwrotnym w karierze legendarnego Lesliego Nielsena, a także zawierał polskie wątki, które… no nie, jeszcze nie zdradzimy, że sceny te zostały wycięte.
Oryginalny tytuł filmu brzmi po prostu „Samolot!” i miał premierę w 1980 roku. Do dziś jest to jedna z najbardziej zakręconych, cudownych komedii naszpikowanych gagami, którymi można by obdzielić kilka filmów.
Aby zrozumieć tę komedię musimy cofnąć się o kilka lat. W połowie lat 70. David Zucker, Jim Abrahams i Jerry Zucker (ZAZ) występowali jako grupa komediowa Kentucky Fried Theatre. W poszukiwaniu inspiracji do swoich programów kupili magnetowid, który przez całe noce nagrywał reklamy telewizyjne, dzięki którym rozrywkowe trio mogło pisać swoje programy.
Pewnego dnia okazało się, że sprzęt nagrał film „Zero Hour!” opowiadający o katastrofie lotniczej, jaka miała miejsce w 1957 roku. Nadmierny patos sprawił, że film był niezamierzenie zabawny. To właśnie był ten moment, w którym komicy zaczęli wymyślać pomysły na prześmieszną komedię o katastrofie lotniczej.
Koniec końców twórcy napisali scenariusz i poszli z nim do wytwórni Paramount. Film miał być czymś w rodzaju niezwykle popularnego w tamtym czasie filmu „Animal House” tyle, że z akcją rozgrywającą się w samolocie. Studio na tyle pokochało tekst, że z miejsca skierował „Airplane!” do produkcji. Na wszelki wypadek kupiono prawa do pierwowzoru, czyli do „Zero Hour!”, aby uniknąć ewentualnych oskarżeń o plagiat.
Do głównej roli Teda Strikera rozważano Chevyego Chasea i Billa Murraya. Mniej znany Fred Willard przyznał po latach, że i jemu zaproponowano tę rolę, ale odrzucił ją, bo nie chciał grać w komedii. W końcu ZAZ zaproponowali rolę Strikera Robertowi Haysowi, którzy chyba nie żałował swej pozytywnej decyzji.
Główną rolę mogła zagrać Sigourney Weaver, która choć wzięła udział w przesłuchaniach, to jednak ZAZ zatrudnili Julie Hagerty, początkującą aktorkę.
Doktora Rumacka zaproponowano ikonom horroru Vincentowi Price’owi i Christopherowi Lee. Oboje odrzucili tę propozycję, czego obydwaj żałowali. W takim razie twórcy obsadzili w tej roli Lesliego Nielsena, który znany był z poważnych, dramatycznych ról. „Czy leci z nami pilot” przyczynił się do tego, że aktor całkowicie zmienił swój wizerunek i stał się gwiazdą komedii.
Lloyd Bridges, uznany w tamtym czasie aktor początkowo nie potrafił odnaleźć się na planie i nieustannie zadawał ZAZom egzystencjalne pytania dotyczące jego bohatera. Skąd takie, a nie inne motywacje, dlaczego taki wybór, a nie inny, skąd takie dialogi… Odpuścił, gdy usłyszał: „Stary, to wszystko nie ma żadnego znaczenia, ten film to jeden wielki żart”.
Gag, który za chwilę zobaczycie powstał spontanicznie. Początkowo panikara miała otrzymać jednego „liścia” jednak w wyniku burzy mózgów skończyło się na tym:
Kiedy występujący w filmie Peter Graves przeczytał scenariusz, odrzucił go z obrzydzeniem i odmówił zagrania w nim, ponieważ jego bohatera pociągali chłopcy. Aby uzyskać potwierdzenie swej opinii dał skrypt do przeczytania rodzinie i znajomym, którzy – ku jego ogromnego zaskoczeniu – uznali, że scenariusz jest przezabawny i powiedzieli, że powinien zagrać w tym filmie.
ZAZ początkowo chcieli, aby w filmie wystąpił gwiazda baseballu Pete Rose. Niestety sportowiec brał akurat udział w rozgrywkach, zatem twórcy zwrócili się do legendarnego koszykarza Kareema Abdula- Jabbara. Zaprosili go, opowiedzieli o projekcie i zaproponowali 30 tys. dolarów. Akurat gracz zamierzał kupić pięknie zdobiony orientalny dywan, który kosztował 35 tysięcy dolców, więc odpowiedział, że owszem zagra, ale za cenę, za którą będzie mógł kupić swoje nowe cacko.
Nie wszystkie gagi weszły do filmu i zapewne przeszlibyśmy nad tym do porządku dziennego, ale w tej sytuacji musimy z kronikarskiego obowiązku poinformować was, że coś takiego zdarzyło się. Otóż ZAZ wymyślili, że troje niewidomych pilotów łudząco podobnych do Raya Charlesa i Steviego Wondera oraz prawdziwy Jose Feliciano zagrają polskich pilotów.Niestety, Liga Polsko-Amerykańska zaprotestowała, a twórcy nie chcieli kopać się z polskimi smutasami, więc odrzucili ten gag.
„Czy leci z nami pilot” jest jednym z pierwszych filmów, który ma scenę po napisach. Tak, że rozumiecie, Marvel wcale nie był pierwszy.
Samolot z budżetem 3,5 miliona dolarów zarobił 171 milionów dolarów w kasie i był czwartym najbardziej dochodowym filmem tego roku. Była to najbardziej dochodowa komedia w historii, dopóki cztery lata później nie wydano „Pogromców duchów”.