Są takie obrazy, których żadną siłą nie da się zapomnieć. Pamiętam, jak w latach szkoły podstawowej pojechaliśmy na trzydniową wycieczkę do Krakowa. Zanim dojechaliśmy na miejsce okazało się, że jednym z punktów wyprawy była wizyta w Oświęcimiu Brzezince. I choć minęły lata, do dziś mam w pamięci wstrząsające obrazy okrucieństwa hitlerowskiej machiny śmierci mordującej ludzi na skalę przemysłową.
Dziękujemy, że nas czytasz! Będziemy ogromnie wdzięczni, jeśli zdecydujesz się wesprzeć Srebrny Kompas na Zrzutce! Dziękujemy!
Uważam zresztą, że każdy powinien tam pojechać. Trzeba zobaczyć do czego zdolni są szaleńcy, którzy zdobędą władzę i wykorzystają legalne procedury tylko po to, by zmienić swój kraj w okrutne, represyjne i pełne nienawiści państwo polujące na wszystkich, którzy nie podzielają ideologii rządzących.
Obrazy z Oświęcimia dlatego zrobiły na mnie wrażenie, bo tam byłem. Na własne oczy widziałem fabrykę zagłady. Byłem w niej. Wchodziłem do komór gazowych i patrzyłem na piece, w których palono ludzi.
Jednak horror cierpienia II wojny światowej rozgrywał się również w gettach, między innymi warszawskim. To właśnie tam hitlerowski radiooperator i fotograf Willy Georg wykonał serię zdjęć dokumentujących codzienne życie ludzi, którzy czekali na śmierć. Było lato 1941 roku.
Patrzę na te zdjęcia i zastanawiam się ilu ludzi obecnych na tych fotografiach zostało wywiezionych do Oświęcimia Brzezinki. Ilu z nich zostało zapędzonych do komór gazowych, które lata później oglądałem na własne oczy…
Wiedzą, że w każdej chwili mogą zostać zamordowani. A mimo to próbują zachować normalność i humor. Niesamowite i przygnębiające.