Kto zjeść nie lubi ten kiep wielki. A ten, który dobrze zjeść nie lubi, ten kiep tym większy. Te słowa biorą szczególnie do siebie Norwegowie, którzy w letnich miesiącach obchodzą festiwale celebrujące wszelakie jedzenie.
Dziękujemy, że nas czytasz! Będziemy ogromnie wdzięczni, jeśli zdecydujesz się wesprzeć Srebrny Kompas na Zrzutce! Dziękujemy!
W Oslo, Stavanger, Bergen, czy w Trondheim odbywają się tzw. „mattfestival” czyli festiwal jedzenia. Czas ten wiąże się z jedzeniem, pijaństwem i nocnym wypróżnianiem się do fjordów, ale również porzuceniem zdrowego stylu życia tubylców. Po prostu jedzenie jest najważniejsze.
Każdy znajdzie tu coś dla siebie, jednak zapomnijcie o wykwintnym jedzeniu. Tu dominuje prostota. Krewetki, kiełbasa z ziemniakami i rzepą, kawa i soki. Sprzedawane kiełbasy, które wyglądają jak żarcie dla psa. Hamburgery z łosia i suszone serce renifera.
Centra miast są oblężone, a obsługa uwija się jak w ukropie poświęcając każdą wolną chwilę na uzupełnienie kalorii. Jak właśnie na poniższym zdjęciu, którego bohater sprzedaje podczas Mattfestival przysmaki z łosia, renifera oraz sztokfisza.





