Opisując polską rzeczywistość polityczną trudno nie ulec frustracji. Trudno nie ulec pasji, wściekłości na zastaną rzeczywistość. Na rodaków, którzy wybrali pisowską większośća. Tę patologię cofającą nas do ohydnych początków Polski Ludowej. A jednak stało się i jedyne co możemy zrobić to albo w nadziei przeczekać i wykonywać swej obowiązki najlepiej jak umiemy, albo walczyć.
Dziękujemy, że nas czytasz! Będziemy ogromnie wdzięczni, jeśli zdecydujesz się wesprzeć Srebrny Kompas na Zrzutce! Dziękujemy!
Tylko jak ta walka ma wyglądać? I u czyjego boku? Pod jakimi sztandarami? Czyimi? Jakich symboli mamy używać i na jakich przywódcach się opierać? Czy są warci naszego zaufania?
Potrzebujemy symboli. Nadziei. Inspiracji. Ucieleśnienia naszych marzeń o lepszym jutrze. Nawet o tych, którzy będą walczyć w naszym imieniu. Takich, którzy będą takimi, jakimi chcemy być. I nie musi być to człowiek nieskazitelny, jak marmur, choć fajnie byłoby, gdyby tak się stało.
Niestety tak nie jest, bo symbole wykuwają się na wyboistej drodze. Nieprzypadkowo tak ważne jest w tradycji odrodzenie, zmartwychwstanie, rezurekcja, prawda?
Człowiek hartowany jest przez porażki. Charakter wykuwany jest nie pasmem wiecznych sukcesów i poklepywań, lecz wśród upadków, upokorzeń i prześladowań. Niezależnie od krajów i czasów. Tak zawsze było i będzie.
Zastanawiam się, jak znaleźć bohatera, który pobudzi nas do działań. Zdecydowanych. Takich bez pardonu. Takich, które postawią władze na baczność. Albo inaczej. Takich, które sprawią, że władza udając, że wszystko jest w porządku zacznie popełniać błąd za błędem, dzięki czemu wystarczy mały ruch, aby powstał efekt domina.
Zastanawiam się i znaleźć nie mogę. Nie zrozumcie mnie źle, ale nie widzę dziś kogoś, kto mógłby to ogarnąć, wziąć to pospolite ruszenie za twarz. Postawić mu wódkę i powiedzieć:
– Wyszalejcie się, zabawcie. Bo za chwilę ruszacie do boju. Nie cofniecie się przed niczym, bo wiecie, co was czeka, gdy przegracie. Ale wiecie też, co was czeka, gdy wygracie.
Tak, tak. Pachnie Sienkiewiczem, ale tak trzeba. Trzeba nam kogoś bez pardonu, kto ryzykując swoją kasą, nazwiskiem zaryzykuje i poprowadzi do zwarcia, nie da dupy w chwili próby, a kiedy pójdzie na wojnę będzie liczył się z tym, że i on dostanie wpierdol.
Będziecie się śmiać, kpić i szydzić. Ale myślę, że to kwestia miesięcy, może roku, gdy ktoś taki pojawi się. A raczej wróci. Bo okazuje się, że może być jedynym, który potrafi pogonić bandę, która ukradła mój Kraj.