Opozycja śmiechu warta

W tekście “Dziura, dziura i po dziurze” w przystępny sposób wykazałem, jak umiejętnie wykorzystane mediów społecznościowych stają się skuteczną bronią w “walce” z Systemem, a społeczna akcja zakończona zwycięstwem dziury w plebiscycie na “Najpiękniejszy Rynek na Dolnym Śląsku” pokazała, że bez żadnych nakładów finansowych można wymierzyć siarczysty policzek władzy, która ma nas gdzieś.

Po co to piszę? Ponieważ co jakiś czas można znaleźć jęczące głosy, jakie to miejskie media są skorumpowane, jak to fałszują prawdę, to i sramto. No dobrze, ale czy wiemy to od dzisiaj? Czy posiadając tę wiedzę nie mogliśmy znaleźć skutecznego sposobu na obejście prezydenckich mediów?

Oj, nie powinienem używać słowa “my”, bo znaczyłoby to, że utożsamiam się z nieudacznikami, którzy płacząc, jęcząc i kwękając nie używają ogólnie dostępnych narzędzi i metod, które zgrabnie złożone stanowiłyby skuteczną odtrutkę na sprzedawane nam w mediach miejskich bajki.

Jak powszechnie wiemy, opozycja wobec “Lubin2006″ to ludzie doskonali, wszechwiedzący, skuteczni, niezastąpieni, mądrzy, inteligentni. Doskonali. A jednak co wybory, co akcja tak dostają w dupę od ludzi Raczyńskiego, że aż są żałośni. Stać ich tylko na jęczenie.

Problem w tym, że tak naprawdę nie różnią się zbytnio od tych, których tak nienawidzą. Ich małostkowość, kierowanie się emocjami, zawiść przesłaniają im cel. Podpinanie się pod cudze akcje, robienie sobie koło dupy i to w obrębie jednej organizacji stają się znakiem firmowym opozycji Raczyńskiego.

Każdy mówi o jedności, wspólnych akcjach, porozumieniach, ale tak naprawdę nikt tego nie chce. Każdy ciągnie w swoją stronę, albo wymusza opowiedzenie się za lub przeciw. Histeryczny wręcz fioł, z jakim opozycja reaguje na nazwisko Raczyński/Myrda sprawia, że dzięki temu opozycję można rozegrać jak dzieci, w zależności od humoru. A co, jeśli ten znienawidzony Robercik doprowadzi do czegoś pozytywnego? Przyznam, że czekam na dzień, w którym tak się stanie. Będę lał widząc miny opozycji, którzy będą wili się z oceną, byle tylko nie powiedzieć dobrego słowa o człowieku, którego szczerze nienawidzą.

Kiedyś znajomy pytał mnie, czemu tak nienawidzę chłopców od Raczyńskiego. No właśnie. Sęk w tym, że nie mam osobistego stosunku ani do Andrzeja Niemca, ani do Tymka Myrdy, czy Damiana Stawikowskiego. Ha! Nawet Marka Zawadkę lubię! Powiem wam teraz coś, czego przetrawiona nienawiścią opozycja nie zrozumie i dostanie wścieklizny mózgu; ja z tymi ludźmi nawet wódki bym się napił! Bo potrafię odróżnić konflikt o metody sprawowania władzy od osobistych sympatii/antypatii. 

I to jest podstawowa różnica, która sprawia, że odsuwam się od lubińskiej opozycji. Od jej małostkowych zagrywek, prymitywnych podsrywek słabo maskowanych dobrem miasta.

Opozycja nie ma kompletnie żadnego pomysłu na to miasto. Nie umie rozmawiać z ludźmi. Przypomnijcie sobie kandydatów na prezydenta Lubina. Gdzie są teraz? Czy słyszymy ich komentarz dotyczący kształtu miasta? Propozycje jego rozwoju? Cokolwiek, co pozwoliłoby na dyskusję o tym mieście? Nic. Zero. Jest tylko Raczyński narzucający swoje idee. Nieważne jakie. Ale jakieś. Pomysły, które są jakie są, ale są. A co z drugiej strony? Jakaś propozycja? Jakiś lider? Jakaś diagnoza sytuacji?

Opozycyjni radni miejsko powiatowi są tak beznadziejni, że aż zęby bolą. Jedynym, który cokolwiek próbuje jest Olszowiak, który w pojedynkę potrafi skopać dupę całemu klubowi prezydenckich radnych. A reszta? Siedzi, puszcza cichacze i kasuje diety.

Niedługo minie rok od wyborów samorządowych i jeśli cokolwiek mamy oceniać, to nie pracę rządzącego “Lubin2006″. Warto ocenić opozycję, która nie zaproponowała nic, kompletnie nic, poza skomleniem i chowaniem się po kątach. Opozycję, która nie jest w stanie wyłonić z siebie lidera, bo ewentualny kandydat na niego zostałby przez tę opozycję uduszony własnymi rękoma.

Przemysław Saracen
Przemysław Saracen
Dziennikarz, pisarz i publicysta, kreator opinii. Założyciel i wydawca magazynu "Srebrny Kompas". Autor w serwisie "Posty.pl" oraz współpracownik lokalnego magazynu "Tu Lubin". Finalista polskiej edycji międzynarodowego konkurs scenariuszowego Hartley - Merill utworzonego przez Roberta Redforda. Przewodniczący jury lokalnego festiwalu filmowców amatorów. Wychowałem się w duchu Tony`ego Halika, małżeństwa Gucwińskich oraz komiksowych przygód Kajka i Kokosza i tarapatów, w jakie pakował się literacki wojak Szwejk. Lubię wszystko, co dobre i oryginalne. Czasem dobra rozmowa jest bardziej fascynująca, niż najbardziej wymyślny film.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Udostępnij

Popularne

Najnowsze

Zobacz również
Powiązane

Gwiazdki Michelin. Miały zachęcać do kupna opon, skończyły jako wyrocznia świata gastronomii.

Możesz mieć brzydką restaurację i niewyprasowanego kelnera, ale szczycić...

FotoStory. „Co tu się odjaniepawla?”

 Musiały minąć dwa lata by w końcu udało nam...

Chińczycy pomogą Rosjanom w produkcji kultowego Moskwicza

Rosja zwraca się do chińskich firm, aby przyłączyły się...

Norwegowie odtwarzają górską bazę supernowoczesnych F- 35!

Królewskie siły powietrzne powracają do pomysłu, który realizowały 40...