Chodziłem po trondheimskim Bakklandet i szukałem ciekawych miejsc do pstrykania. Pogoda była piękna, szła jesień, ludzi mało. No nic, tylko ideał dla fotografa.
Tyle, że chodziłem po mieście obfotografowanym na miliard sposobów do licha ciężkiego! Co tu znaleźć? Co przykułoby uwagę odbiorcy. Zrozpaczony patrzyłem wszędzie tylko nie na okalające mnie budynki, płynącą tuż obok Nidelvę.
Coś mi wypadło. Chyba klucze. Sięgnąłem, oczom rzucił się… bruk. No tak!
I dlatego właśnie dzisiejsze zdjęcie dnia jest takie 🙂
