To było chyba podczas drugiego wypadu do safari w czeskim Dvur Kralove. Zjechaliśmy właśnie autem z trasy pomiędzy antylopami. Nakarmiliśmy jabłkami żyrafę, która podeszła do nas wkładając łeb przez otwarte okno. Ruszyliśmy w dalszą drogę, by na ostatnim etapie z lekkim dreszczykiem ruszyć między lwy berberyjskie.
A potem do zoo. Na piechotę. Po dojściu do wybiegu dla hipopotamów, które pewnie nawet nie wiedzą, że nie są na wolności, bo ten wybieg jest tak fantastyczny, ujrzałem na ławce siedzącego starca. Jego twarz inspirowała do mnóstwa opowieści dotyczących jego historii.
A może pracuje tu i zaprzyjaźnił się z nosorożcami? A może przyjechał tu po zesłaniu na afrykańską sawannę? A może pokonało go życie? A może… Zobaczcie sami.