„X Men. Punkty zwrotne. Kompleks Mesjasza”. Komiksowy album od Egmontu.

To produkcja trochę, jak opisywany przeze mnie wcześniej Conan – tom, w którym kilku różnych autorów zaproponowało swoje wizje świata słynnego cymmeryjczyka. Jest ciekawie, ale niekoniecznie dobrze.

Dziękujemy, że nas czytasz! Będziemy ogromnie wdzięczni, jeśli zdecydujesz się wesprzeć Srebrny Kompas na Zrzutce! Dziękujemy! 

Zbyt duża różnica w stylu, podejściu do bohatera, narracji, kresce. Podobnie w otwierającym nową serię „Punkty zwrotne” Egmontu.

Tym razem mamy do czynienia z „Kompleksem Mesjasza”, rozbuchaną historię opowiedzianą przez różnych twórców.

Sam nie wiem, co myśleć o X- Menach, w końcu tyle tych superbohaterów jest. No ale ponieważ biznes musi się kręcić, a chłopaki mieć coraz to nowych bohaterów, dlatego też i „Kompleks Mesjasza” pewnie zrobi u wielbicieli komiksu w PL furorę.

O co chodzi w tym pięknie wydanym i twardo oprawionym albumie? O ratowanie gatunku. To tak najprościej. Generalnie chodzi o to, że, jak zapowiada wydawca:

„Odkąd na Ziemi nie rodzą się już mutanci, przyszłość gatunku homo superior maluje się w najczarniejszych barwach. Wydaje się, że jego ewolucja dobiegła kresu – przynajmniej do czasu, gdy na świat przychodzi pierwsze od lat dziecko z genem X! Iskra nadziei prędko jednak gaśnie w ogniu walki pomiędzy tymi, którzy chcą uratować niemowlę za wszelką cenę, a tymi, którzy woleliby wykorzystać je do własnych celów. Czy X-Men zdołają ocalić przyszłość swojego gatunku? Czy raczej pogrzebią ją w brutalnej wojnie, od której zależy los każdego mutanta na świecie?”

Jak wspomniałem album nie jest zwartą historią napisaną i narysowaną przez konkretnego autora. To zbiór opowieści. Są tu więc: X-Men: Messiah Complex One-Shot, Uncanny X-Men #492-494, X-Men #205-207, New X-Men #44-46 i X-Factor #25-27. Na końcu wpisu znajdziecie szczegółowe informacje dotyczące autorów „Punktów zwrotnych”.

Jak starej daty fan prostych historii nie jestem przekonany do takich historii jak powyższa. Jest tu zbyt dużo wszystkiego. Zbyt dużo tu się dzieje, jest zbyt wielu bohaterów, zbyt bombastycznie. Zbyt wiele dynamicznych kadrów, które możesz oprawić w ramki, ale zbyt mało obrazków, które pokażą ci bohatera jakby od środka. A zatem tego, do czego Marvel przyzwyczaił nas w kinowej wersji swojego świata.

Brak jest tych interakcji między bohaterami, które sprawią, że ci są nam bliżsi. Że nie tylko są papierowymi bohaterami skonstruowanymi wg określonego algorytmu, lecz posiadają emocje, skazy każące zatrzymać się przy nim na chwilę i powiedzieć: stary, ale bym się z tobą wódki napił i pogadał. No nie ma tego.

No nie dla mnie jest ten album, ale zrozumcie – jestem starym pierdzielem, którego dopiero co powalił na łopatki „Koniec wieku. Falangi Czarnego Porządku. Polowanie”. To zupełnie inna liga, mimo podobnej formy. No nieważne.

Powiem tak: nie ma fajniejszego prezentu dla nastolatka, który zaczyna swoje życie od komiksu pełnego znanych z kina superbohaterów. Pokazanych na kilka różnych sposobów, bo przecież mamy tu kilka różnych stylów rysowania i opowiadania. Jest gorąco, dynamicznie, wybuchowo i atrakcyjnie. A przecież o to chodzi, prawda?

 

Autorami tej opowieści są Ed Brubaker („Daredevil: Nieustraszony!”, „Kapitan Ameryka”), Mike Carey („Lucyfer”), Peter David („Hulk: Koniec i inne opowieści”) oraz Craig Kyle i Christopher Yost – współtwórcy scenariusza do filmu „Thor: Ragnarok”. Rysunki stworzyli Chris Bachalo („Doktor Strange”, „Uncanny X-Men”), Scot Eaton („Aquaman”), Humberto Ramos („The Superior Spider-Man”), Marc Silvestri („Wolverine”) oraz Billy Tan („Kraina Cieni”).

 

OCENIAM

Fabuła
Szata graficzna
Jakość wydania
Wrażenia
Przemysław Saracen
Przemysław Saracen
Dziennikarz, pisarz i człowiek pracy najemnej. Autor książki "Dzikie historie: Norwegia". Założyciel i wydawca magazynu "Srebrny Kompas". Autor w serwisie "Posty.pl" oraz współpracownik lokalnego magazynu "Tu Lubin". Finalista polskiej edycji międzynarodowego konkurs scenariuszowego Hartley - Merill utworzonego przez Roberta Redforda. Wychowałem się w duchu Tony`ego Halika, małżeństwa Gucwińskich oraz komiksowych przygód Kajka i Kokosza i tarapatów, w jakie pakował się literacki wojak Szwejk. Lubię wszystko, co dobre i oryginalne. Czasem dobra rozmowa jest bardziej fascynująca, niż najbardziej wymyślny film.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Udostępnij

Popularne