wtorek, 29 kwietnia, 2025
Wesprzyj nas!
Lato 2025

Najnowsze

wesprzyj

album fotograficzny

powiązane

Wąwóz „Sucha Bela”. Supergwiazda Słowackiego Raju.

Wąwóz Sucha Bela to bez wątpienia największa gwiazda Słowackiego Raju. Ten niezbyt długi wąwóz oferuje fantastyczne widoki oraz pomysłowe usprawnienia w postaci kładek, mostków, wbitych w skały stopni i uchwytów. A wszystko tuż nad płynącą pod stopami rzeką i obok huczących wodospadów. O ile jest woda.

Dziękujemy, że nas czytasz! Będziemy ogromnie wdzięczni, jeśli zdecydujesz się wesprzeć Srebrny Kompas na Zrzutce! Dziękujemy! 

Sucha Bela jest dla Słowackiego Raju tym, czym Maczuga Herkulesa dla Ojcowskiego Parku Narodowego. Symbolem, który trzeba zaliczyć. I tak jest w przypadku tytułowego wąwozu, który niezależnie od pory roku i dnia jest dosłownie oblężony przez niedzielnych turystów.

ZOBACZ WĄWÓZ „PIECKY”  – JEDNĄ Z NAJCIEKAWSZYCH ATRAKCJI SŁOWACKIEGO RAJU

Trzeba bowiem przyznać, że ten dosyć prosty do przejścia jar, urozmaicony skalnymi ścianami, z których płynie wodospad pomyślany jest tak, by na stosunkowo niewielkiej przestrzeni umieścić jak najwięcej atrakcji, czyli wspomnianych schodków, poręczy i stopni.

Sucha Bela znajduje się w Podlesoku. Jeśli nie chcecie nocować na znajdującym się kempingu, możecie zaparkować na pobliskim parkingu. Zróbcie to jak najwcześniej, bo życie pokazuje, że kto rano wstaje, temu pan bóg daje.

Szlak prowadzący do wąwozu jest prosty jak strzała. Do celu prowadzi drogowskaz oraz kasa, w której należy uścić opłatę za wejście na teren parku narodowego Słowacki Raj.

WĄWÓZ „KYSEL” – MAŁY, UROCZY, PO PROSTU AMERYKA POŁUDNIOWA W PIGUŁCE 😉

Pierwsze co rzuci wam się w oczy to towarzysząca wam masa ludzi. W wielu przypadkach jest to problem nie do przejścia i albo pogodzicie się z tym, albo wasze wrażenia z wycieczki będą po prostu słabe.

 

To niestety wada tego miejsca. Brak kontroli nad frekwencją. Służby parku wpuszczają nieograniczoną liczbę turystów, którzy jak później się okaże skutecznie potrafią zepsuć wrażenia z pobytu w tym miejscem.

Krążą legendy o zatorach i ogromnych kolejkach do pierwszej atrakcji Suchej Beli. Jest mnóstwo blogowych porad, by unikać weekendów, podczas których Słowacki Raj jest po prostu oblężony.

Wiecie co? W przypadku Suchej Beli nie ma znaczenia, kiedy się tam wybierzecie. W sezonie urlopowej jest tak taka masa ludzi, że nie ma znaczenia w jaki dzień ruszycie w trasę.

My zdecydowaliśmy się na wtorek. Zakładaliśmy, że będzie to dzień, w którym ludzi będzie mniej.

Nic bardziej mylnego. Blisko godzinna kolejka sprawiła, że mieliśmy dosyć. Wielu turystów zawróciło, bo nie chciało im się czekać czterech godzin, jak niosła po ludziach stugębna plotka. Nie ma co ukrywać, braliśmy aktywny udział w jej tworzeniu i rozsiewaniu – czego nie robi się, by ograniczyć tę niekończącą się kolejkę!

Ale wiecie, trawestując legendarnego Jerzego Kukuczkę, wąwóz został zapłacony, wąwóz musi zostać zdobyty. Czekamy zatem.

I było warto.

Mimo początkowego rozczarowania, wiecie, ten tłok, ścisk, panny obrażone na naturę, że ta śmie drapać je w łydki, a woda chlapać laczki, no mimo tego uważamy, że Sucha Bela jest jednym z najciekawszych miejsc Słowackiego Raju.

Nie ma swojej kameralności, uroku Klasztornego, czy Kysela, nie ma jest monumentalny i zabałaganiony na miarę Wielkiego Sokoła, choć umówmy się; spora część Suchej Beli sprawia wrażenie rozpier… przepraszam, rozgardiaszu.

Nie ma również tej wielkiej ściany, na którą trzeba wleźć z ugiętymi nogami.

Ale bądźmy szczerzy. Jest to miejsce naprawdę atrakcyjne, ładne, urozmaicone. Takie które sprawia radość i chęć powrotu, gdy będzie tu mniej ludzi i więcej wody.

A dwie godziny później, gdy już wyjdziesz z tego niespecjalnie męczącego wąwozu kierujesz się w lewo, gdzie docierasz do rozstaju dróg. I tam możesz wybrać czy chcesz wracać wynajętym rowerem, a może zamierzasz zejść spacerem, co zajmie ci jakieś półtorej godziny, a może postanowisz skręcić na jedną z najpiękniejszych polan, czyli Klastorisko, by wybrać się przedłużoną ścieżką prowadzącą na przełom rzeki Hornad? Pamiętaj tylko, że będzie bolało.

Ale o tym kiedyś indziej. Na razie podsumujmy tak. Sucha Bela to fajne doświadczenie dla dużych i małych, choć będąc szczerym, małych zostawiłbym na dole, niech bawią się z rówieśnikami. A jeśli traficie na dzień, w którym będzie naprawdę mało ludzi będzie to doświadczenie fantastyczne.

Autor

  • Przemysław Saracen

    Dziennikarz, pisarz i człowiek pracy najemnej. Autor książki "Dzikie historie: Norwegia". Założyciel i wydawca magazynu "Srebrny Kompas". Autor w serwisie "Posty.pl" oraz współpracownik lokalnego magazynu "Tu Lubin". Finalista polskiej edycji międzynarodowego konkurs scenariuszowego Hartley - Merill utworzonego przez Roberta Redforda. Wychowałem się w duchu Tony`ego Halika, małżeństwa Gucwińskich oraz komiksowych przygód Kajka i Kokosza i tarapatów, w jakie pakował się literacki wojak Szwejk. Lubię wszystko, co dobre i oryginalne. Czasem dobra rozmowa jest bardziej fascynująca, niż najbardziej wymyślny film.

    View all posts

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Więcej od Autora