sobota, 15 marca, 2025

Wspieraj Autora na Patronite

Lato 2025

Najnowsze

album fotograficzny

powiązane

Sprawa premier Finlandii to przyspieszona historia politycznego dojrzewania oraz dowód na zidiocenie polskich komentatorów

Zdjęcie: Pixabay

Już miałem pisać mały hejcik na „Władcę Pierścieni” od Amazona, gdy ujrzałem filmik z fińską premier. Filmik jak filmik, ale te polskie reakcje… Jak zwykle od ściany do ściany. Jesteśmy jak ten pijak, który zatacza się od ściany do ściany, a przy okazji poucza wszystkich dookoła z marsową miną, na jaką stać rasowego pijusa.

Nie potrafimy dyskutować. Nie wierzymy we wzajemną dyskusję, w ramach której postaramy się przekonać samych siebie, a jeśli nie uda się, pozostaniemy przy własnych opiniach bez utraty wzajemnego szacunku.

Oczywiście musimy używać argumentów ostatecznych. Używamy więc argumentów pokroju „dziadersi” „narodowcy” „świętoszki” i tym podobne. Oceniamy zdarzenie całkowicie wyjmując je nie tylko z kontekstu, ale jakiegokolwiek dyskursu.

Najpierw może słówko wstępu. Kraje Północy, choć leżące w Europie, mentalnie są jakby poza naszym zasięgiem. Choć wierzą we wspólnotę, od której zależy tożsamość narodowa zachowują ogromną odrębność osobistą. Swoboda obyczajowa, luźne podejście do używek, daleko posunięta samodzielność, co zwłaszcza w przypadkach kobiet jest normą sprawiają, że Skandynawom jakby można więcej.

Mieszkając w Norwegii dosyć często miałem do czynienia z małżeństwami, w których każda ze stron żyła swoim życiem. Oczywiście można zrzucić to na karby obyczajów, inni będą zazdrościć swobody obyczajowej oraz niezależności w związku, ale tak naprawdę jest to nieważnie.

Północ to inna kultura. Inna choć niby taka sama religia (bo przefiltrowana przez tamtejsze tradycje i uwarunkowania), inny etos życia, pracy, stosunków międzyludzkich, funkcjonowania osób publicznych mediów, zrozumienie dla inności, a jednocześnie silne więzi społeczne przy jednoczesnym życiu jakby obok siebie. Tylko ten, kto obserwował Skandynawów z bliska będzie wiedział o czym mowa. A przy tym wszystkich wstydliwie skrywany alkoholizm, depresje, wzrastające łykanie antydepresantów. Są jeszcze inne mroczne strony Skandynawii, ale to nie miejsce, by teraz tym epatować.

Cała reszta to teoretyzowanie oderwane od kontekstu. Wielu polskich dziennikarzy unika kontekstu społecznego właściwego dla kraju, w którym bohater żyje. Patrzą przez własny pryzmat. Przez wewnętrzną rzeczywistość, własne pragnienia i wyobrażenia.

I tak jest z fińską premier Sanną Marin.

Ta młoda, 36 – letnia polityk nie jest swojską dziewczyną, jak chcecie ją widzieć. Jest matką, żoną i… przywódczynią państwa, które właśnie trafiło na celownik Rosji postradzieckiej. Tej, która właśnie dowiedziała się, że Finlandia wchodzi do Nato.

I teraz widzicie drodzy mediaworkerzy – gdybyśmy żyli w rzeczywistości sprzed powiedzmy roku, nie ma żadnego problemu.

Skaczącą i wyginającą się panią premier wszyscy powitaliby z uśmiechem, a europejscy politycy zapewne oglądaliby panią Sannę z lekką zazdrością. Media z rozkoszą grzałyby temat ukazując ludzką twarz polityki, w której mąż stanu może być również człowiekiem.

Tyle, że od paru miesięcy żyjemy w innej rzeczywistości, ale zanim do niej przejdę uzupełnię swoją wypowiedź dotyczącą ludzi Północy o bardzo ważną cechę właściwą dla tamtych społeczeństw: to swego rodzaju beztroska oraz odwaga osobista na granicy bufonady. I jest to zachowanie zupełnie dla nich naturalne.

Normalne jest, że taki Norweg, Szwed, czy Fin średnio przejmie się tym, jak będzie postrzegać go otoczenie. To jego życie, a przecież nie robi nic złego, nic nielegalnego. W tym konkretnym przypadku: bawię się z przyjaciółmi. Tańczę, śpiewam, wyginam się oraz piję alkohol. Nie naruszam przy tym prawa, zatem o co wam chodzi?

Powiedziawszy to uważam, że pani Sanna Marin padła ofiarą własnej kultury i otwartego wychowania. Nie zrozumcie mnie źle – nie krytykuję ani tej kultury, ani stosunków społecznych panujących w Skandynawii. Wręcz przeciwnie, uwielbiam je. Natomiast uczciwość nakazuje nam ocenić tę „sprawę” w szerszym kontekście.

To jest tak jak z zamachami z 11- ego września. Może nie pamiętacie, ale masa polskich dziennikarzy budowało sobie pozycję na zasadzie: „głupi Amerykanie, jak mogli dopuścić do tego, by terroryści na zupełnym legalu biegali im po ulicach”. Fajnie brzmi, prawda? Tyle, że głupio.

Wynika to z nieznajomości amerykańskiego stylu życia, w myśl którego dla każdego znajdzie się miejsce w społeczeństwie emigrantów. Rozumiecie, emigrantów. Przybyszów z całego świata. Ludzi wielu ras, wielu kultur, kolorowych. I jeśli przyjmiemy to do wiadomości, będziemy wiedzieć, że nie da się w Ameryce ot tak, zatrzymać ludzi, którzy przyjechali do ojczyzny wolności, realizowali swoje pasje, dziwaczne, ale pasje.

To, co zdarzyło się później jest historią, ale warto zwrócić uwagę na to, że ofiarą zamachów stał się amerykański styl życia. I co, zmienimy go? Nie, ale musimy mieć świadomość, że sytuacja zmieniła się na tyle, że pewne procedury trzeba jeszcze raz przemyśleć.

I teraz wróćmy do wygibasów Sanny Marin, która wychowała się w kulturze, w której praktycznie wszystko wolno, o ile jest to legalne.

Widzicie, nikt nie mówi, że jej zachowanie jest naganne. Tyle, że musimy nałożyć na to parę faktów. Sanna Marin pełni funkcję premiera dużego państwa, które jest zagrożone przez Rosję postradziecką. Czuje się na tyle niepewnie, że postanowiło przyłączyć się do NATO. Oczywiście jest to równoznaczne z wystawieniem na celownik ludzi Putina, który będzie teraz robił wszystko, by skompromitować, lub uwikłać bohaterkę ostatnich dni. W końcu te niewinne filmy same się nie udostępniły.

I choćby z tego tytułu ktoś powinien powiedzieć pani Marin, że nie reprezentuje tylko i wyłącznie siebie, a to, że pije legalnie i wygina się do kamery przestaje być jej prywatną sprawą i może być wykorzystywane przez wrogów. Bo jest przywódcą państwa.

Widzicie, tak to jest – w pewnym momencie następuje przedziwne odwrócenie sytuacji, gdy nasz styl życia przestaje być ważny, bo pełniona funkcja jest najważniejsza. Tak jest i już.

Bycie premierem to służba państwu. I ono jest najważniejsze. Jego przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Cała reszta jest nieważna i wymaga pogodzenia się z tym, że nasze życie prywatne zanika.

Odruchowo przychodzi mi na myśl historia obecnej Królowej Elżbiety II, której kadencja to pasmo osobistych wyrzeczeń i praktycznie brak życia prywatnego.

Nie potępiam Sanny Marin, bo ta sprawa to bardziej problem naszych mediaworkerów. Niemniej jednak premier Finlandii musi przestudiować historię mężów stanu, którzy upadli przez własne słabości, a najlepszym przykładem jest upadek pewnego pajaca, który do niedawna był premierem Wielkiej Brytanii.

Po prostu trzeba dorosnąć.

Autor

  • Przemysław Saracen

    Dziennikarz, pisarz i człowiek pracy najemnej. Autor książki "Dzikie historie: Norwegia". Założyciel i wydawca magazynu "Srebrny Kompas". Autor w serwisie "Posty.pl" oraz współpracownik lokalnego magazynu "Tu Lubin". Finalista polskiej edycji międzynarodowego konkurs scenariuszowego Hartley - Merill utworzonego przez Roberta Redforda. Wychowałem się w duchu Tony`ego Halika, małżeństwa Gucwińskich oraz komiksowych przygód Kajka i Kokosza i tarapatów, w jakie pakował się literacki wojak Szwejk. Lubię wszystko, co dobre i oryginalne. Czasem dobra rozmowa jest bardziej fascynująca, niż najbardziej wymyślny film.

    View all posts
Przemysław Saracen
Przemysław Saracen
Dziennikarz, pisarz i człowiek pracy najemnej. Autor książki "Dzikie historie: Norwegia". Założyciel i wydawca magazynu "Srebrny Kompas". Autor w serwisie "Posty.pl" oraz współpracownik lokalnego magazynu "Tu Lubin". Finalista polskiej edycji międzynarodowego konkurs scenariuszowego Hartley - Merill utworzonego przez Roberta Redforda. Wychowałem się w duchu Tony`ego Halika, małżeństwa Gucwińskich oraz komiksowych przygód Kajka i Kokosza i tarapatów, w jakie pakował się literacki wojak Szwejk. Lubię wszystko, co dobre i oryginalne. Czasem dobra rozmowa jest bardziej fascynująca, niż najbardziej wymyślny film.

2 KOMENTARZE

  1. Panie Przemku,
    Finlandia nie jest krajem skandynawskim, do tej grupy należy Norwegia, Szwecja i Dania. Jest krajem północnym, ale jeśli był Pan w Szwecji lub Norwegii oraz w Finlandii to zobaczyłby Pan, że kulturowo Finlandia bardzo się różni – ciągłe porównywanie tych państw jest bardzo dużym uproszczeniem

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Popularne