wtorek, 29 kwietnia, 2025
Wesprzyj nas!
Lato 2025

Najnowsze

wesprzyj

album fotograficzny

powiązane

Jaka piękna katastrofa! Spadochron, który nie działa czyli śmiertelny skok wynalazcy

Był ranek czwartego lutego 1914 roku. Zbliżała się godzina ósma rano, a piękny Paryż miał za chwilę stać się świadkiem jednego z najdziwniejszych zdarzeń w historii wynalazków. Franz Reichelt wspiął się na szczyt Wieży Eiffla. Za nim dreptali dziennikarze. Zgromadzeni na dole gapie patrzyli z politowaniem na francuskiego krawca, który postanowił udowodnić, że właśnie wynalazł spadochron.

Historia pełna jest wariatów, którzy tak bardzo wierzyli w swoje wynalazki, że bez wahania testowali ich skuteczność. Połączyło ich jedno – nigdy nie poznali efektów działania swoich wynalazków, które zabiły swoich twórców w najważniejszym momencie. Momencie udowodnienia działania konstrukcji.

Franza Reichelta powinniśmy raczej nazwać francuskim Austriakiem, bo w to właśnie w ojczyźnie Hitlera nasz bohater przyszedł w 1879 roku na świat. Młody Franio miał fioła na punkcie lotnictwa i chciał zapisać się w historii tej dziedziny, a marzenie to utrzymywało się w dorosłym życiu, gdy był cenionym krawcem.

1911 rok był szczęśliwy dla naszego bohatera. Oto Aeroklub Francji ogłasza konkurs dotyczący wynalezienia działającego spadochronu. Dla zwycięzcy przewidziano nagrodę w wysokości 10 tysięcy franków.

Od tej pory wyobraźnia Reicherta pracowała na zwielokrotnionych obrotach. Po wielu próbach krawiec opracował koncepcję spadochronu w kształcie garnituru z płaszczem, który miał duży jedwabny kaptur.

Wynalazek był cięższy, gdyż ważył blisko czterdzieści kilo i pięknie ciągnął w dół, o czym wkrótce miał się przekonać jego twórca.

Generalnie jest tak, że życie daje pewne znaki. Jeśli dziesięć razy próbujesz zaczepić dwa razy większego osiłka i za każdym razem dostajesz bęcki, to albo ćwiczysz do momentu aż będziesz równy bijącemu, albo nasyłasz na niego zbirów, albo myślisz nad swoim życiem i szukasz sobie hobby.

Niestety krawiec nie raz i nie dwa, a nawet i nie trzy otrzymywał znaki od świata. A konkretnie od manekinów, na których testował swój spadochron. Eksperymenty za każdym razem ponosiły fiasko. Ilekroć Franio wyrzucał manekina z okna tylekroć spadochron nie chciał działać. Mimo to, a może dzięki pokusie o nazwie dziesięć tysięcy franków, dzielny wynalazca postanowił dokonać ostatecznego testu. Na sobie.

W tym celu uzyskał od paryskiej policji zezwolenie na przetestowanie manekinu poprzez zrzucenie go z Wieży Eiffle`a – patrzcie go jaki cwaniak.

Dotarcie do wieży przysporzyło naszemu bohaterowi nieco problemów, gdyż na miejscu zgromadzonych było nie tylko sporo gapiów, ale dziennikarze, znajomi krawca i ekipa filmowa dokumentująca test wiekopomnego odkrycia w dziedzinie zapewnienia bezpieczeństwa lotów.

Zaintrygowani widzowie wychylali głowy i wytężali wzrok, by zobaczyć zapowiadany manekin Reichelta, aż w końcu zdali sobie sprawę, że nie będzie żadnej kukły, a dzielnym śmiałkiem będzie sam krawiec.

Mimo oporów znajomych Reichelt postanowił niemal na siłę przejść do historii. Docierając na pierwszy poziom wieży wszedł na przygotowany dla niego stołek. Spojrzał w górę, potem w dół, na szemrzący tłum. Kamery rejestrowały wiekopomną chwilę.

Po chwili wahania ruszył przed siebie. Była godzina 8.22

Chwilę później Franz Reichelt przywalił w zmarzniętą glebę tak, że wytworzył się krater o głębokości piętnastu centymetrów. 61 metrów pokonał w okamgnieniu. Grawitacja i ciężar garnituru zrobiły swoje. Wariat wynalazca nie cierpiał, bowiem efektem upadku było zmiażdżenie czaszki i kręgosłupa.

W swym dążeniu do nagrody finansowej nie wiedział, że dwa dni wcześniej, na zachodniej półkuli pewien Amerykanin, Rodman Law z powodzeniem skoczył ze spadochronem pokonując wysokość blisko siedemdziesięciu metrów.

Autor

  • Przemysław Saracen

    Dziennikarz, pisarz i człowiek pracy najemnej. Autor książki "Dzikie historie: Norwegia". Założyciel i wydawca magazynu "Srebrny Kompas". Autor w serwisie "Posty.pl" oraz współpracownik lokalnego magazynu "Tu Lubin". Finalista polskiej edycji międzynarodowego konkurs scenariuszowego Hartley - Merill utworzonego przez Roberta Redforda. Wychowałem się w duchu Tony`ego Halika, małżeństwa Gucwińskich oraz komiksowych przygód Kajka i Kokosza i tarapatów, w jakie pakował się literacki wojak Szwejk. Lubię wszystko, co dobre i oryginalne. Czasem dobra rozmowa jest bardziej fascynująca, niż najbardziej wymyślny film.

    View all posts

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Więcej od Autora