Są tacy aktorzy, których kojarzymy, ale nie wiemy skąd. Przypominamy sobie ich wizerunek ogrywany w wielu filmach, które niezależnie od gatunku wykorzystują nam utrwalony w naszej świadomości image.
Russel zawsze kojarzył mi się z zawadiaką, który niezależnie od tego, w jakie kłopoty wpadnie zawsze się z nich wykaraska z uśmiechem na twarzy. Jest jednym z tym typów, którego kochamy od pierwszego wejrzenia. Wybaczymy mu wszystko i wszędzie. Jego charakterystyczny uśmiech i dołeczki na twarzy czynią z niego jednego z najbardziej rozpoznawalnych twarzy w Hollywood.
Paradoksalnie ten wizerunek swojskiego chłopa, może nawet bękarta Indiany Jonesa stał się jego przekleństwem. To dlatego nie słyszymy o nim w kontekście nominacji do Oscarów, a jedyna poważna nagroda, do której był nominowany, to Złote Globy za film „Silkwood”. Nominacja dotyczyła najlepszej roli drugoplanowej.
Nie widziałem wszystkich filmem z Kurtem Russelem, ale i tak wybrałem pięć obrazów aktora, które warto obejrzeć.
WIELKA DRAKA W CHIŃSKIEJ DZIELNICY [1986]
Chyba najbardziej znany film z tym zestawieniu. Ta nietypowa, nonsensowna i szalona komedia akcji, w której wykorzystane są chyba wszystkie elementy ówczesnej popkultury o mało nie pogrzebała kariery Russela. Film został skopany w kinach, a recenzenci oblali go wszystkimi nieczystościami świata. Po latach „Wielka draka…” zyskała miano filmu kultowego, a rola Russela przeszła do historii.
OGNISTY PODMUCH [1991]
Wspaniała i emocjonalna opowieść o bohaterstwie, trudnym braterstwie i ofiarności strażaków. Gwiazdorska obsada i dwóch braci stojących po dwóch stronach barykady. Kurt Russel wcielił się w rolę negatywną: strasznie powikłanego starszego brata, który zdaje sobie sprawę z tego, że za moment rzeczywistość zmiecie go z planszy. Świetny, wzruszający i bardzo efektowny film.
TANGO I CASH [1989]
Miała być to komedia sensacyjna, ale mimo prób twórców wyszło średnio. A przecież było to starcie charakterów, w końcu tytułowych bohaterów zagrali Sylvester Stallone i Kurt Russel. Russel, jadący na swym patencie uroczego prostaka i Stallone nabijający się z wizerunku, jaki znamy z jego „Rambo”. Niepowodzenie tego filmu być może wynika z tego, że twórcy chcieli być zbyt fajni. No cóż, Bruce Willis, który był wtedy na fali jest tylko jeden, a Kurt otrzymał nominację do nagrody za najgorszy film roku.
NIENAWISTNA ÓSEMKA [2015]
Postać łowcy nagród Johna „The Hangman” Rutha nie była pierwszą rolą u Tarantino. Kurt wystąpił w jednym z wcześniejszych obrazów Quentina „Grindhouse: Death Proof” jako kaskader Mike, ale to występ w „Nienawistnej ósemce” uważa się za jedną z najlepszych, jeśli nie najlepszą z ról . Russel wystąpił również w późniejszym filmie twórcy „Pulp Fiction”, czyli w „Pewnego razu w Hollywood”.
UCIECZKA Z NOWEGO JORKU [1981]
Ten dystopijny obraz, w którym świat nurza się w grzechu jest w stanie uratować tylko Snake Plisken żywiołowo zagrany przez Russela. Jego bohater jest cynikiem do kwadratu, byłym żołnierzem sił specjalnych, klasycznym antybohaterem, którego uwielbiamy. To dzięki niemu ten film obrósł legendą i obowiązkową lekturą dla fanów sf.
Kurt Russel wystąpił również w mega przeboju „Forrest Gump” jako… głos Elvisa Presleya, czy z filmu „Żołnierz”, którym nie wymówił bodajże ani jednego słowa. Młodszym widzom przypomniał się jako Ego, ojciec Starlorda w drugiej części „Strażników Galaktyki”, jeszcze młodsi pokochali go, jako Świętego Mikołaja z filmu Netflixa „Kronika świąteczna”.