Wszystko idzie ku „najlepszemu”: tylko w wakacje światowe pożary wyemitowały rekordową ilość dwutlenku węgla przekraczając roczną „produkcję” Indii.
W zeszłym miesiącu świat ustanowił nowy przerażający rekord: pożary na całym świecie wypompowały więcej dwutlenku węgla niż kiedykolwiek wcześniej. Skąd to wiemy?
CAMS czyli Copernicus Atmosphere Monitoring Service obserwuje stan atmosfery na przestrzeni lat. Dzięki nim wiemy co i w jaki sposób zmieniło jakość naszego powietrza. Najnowszy raport pokazał, jak bardzo to nasze powietrze się zmieniło. Ręce opadają, a człowiek staje się bezradny.
Tegoroczna suma światowych pożarów przypomina bezradną obserwację transmisji ataku na World Trade Center z 2001 roku.
Otóż w wyniku pożarów na sześciu kontynentach, pożary lasów tylko w sierpniu bieżącego roku wyrzuciły w atmosferę 1,4 gigaton dwutlenku węgla. Lipiec był niewiele lepszy, bo wskaźniki zanotowały 1,3 gigaton. Większość emisji pochodziła z Syberii i Ameryki Północnej.
Za przyczynę pożaru uznaje się coraz bardziej naturalne dla kryzysu klimatycznego przyczyny: upały, susze, coraz mniejsza wilgotność gleby. Coraz bardziej typowe staje się liczba pożarów, ich wielkość oraz intensywność oraz długość trwania. Niestety charakterystyczne dla amerykańskich pożarów jest to, że w zasadzie są one nieprzerwane, a przykład tzw. Dixie Fire w Północnej Kaliforni (USA) jest znakiem nowych czasów. Ten największy w historii stanu pojedynczy pożar strawił blisko 404 685 hektarów.
Oprócz gigantycznych pożarów na Syberii i w Ameryce Północnej, które stały się największym emitentem dwutlenku węgla, nie można zapomnieć o serii kataklizmów w rejonie Morza Śródziemnego.
To naprawdę posępne wiadomości. Skoro tylko w wakacje trafia do atmosfery blisko 3 gigatony dwutlenku węgla, czyli ilość większa niż to, co emitują rocznie Indie, to wyobraźcie sobie, co dzieje się w pozostałych miesiącach.
Zmiany klimatyczne powoli nas zabijają i trzeba się z tym godzić. Brak dbałości o system małej retencji, zabójcze susze i wysychanie rezerwuarów słodkiej wody. Cielenie się lodowców oraz topnienie Grenlandii to coś, co już ma miejsce. Czy możemy zrobić cokolwiek, by uniknąć podniesienia globalnej temperatury o umowne 1,5 stopnia Celsjusza? Myślę, że to już sprawa nieaktualna, a podniesienie się poziomu mórz i oceanów w ciągu jednego pokolenia to nie kwestia czy, ale jak szybko.
Za chwilę producenci mebli typu IKEA prawdopodobnie zaczną wciskać nam głupoty, jak to w obronie klimatu rezygnują z produkcji mebli, o czym już gdzieniegdzie można przeczytać.
Nie bardzo mamy gdzie uciekać, niestety i powoli zaczynamy zdawać sobie z tego sprawę. Póki co róbmy swoje i wypierajmy prawdę sadząc drzewa w nadziei za 70 odratują choć część tego, do czego wcześniejsze i nasze pokolenie dopuściło.