Choć „Ród Smoka” rozgrywa się niemal dwieście lat przed wydarzeniami z serialu matki, czyli „Gry o tron” to chyba ma w sobie to samo, co odbiło mnie od fenomenu pierwowzoru.
Dziękujemy, że nas czytasz! Będziemy ogromnie wdzięczni, jeśli zdecydujesz się wesprzeć Srebrny Kompas na Zrzutce! Dziękujemy!
https://youtu.be/ZCcAHhHhZxA
Nie zrozumcie mnie źle – nie jestem przeciwnikiem fantasy udającego film historyczny, choć jeśli mam być szczery spoglądam na tego typu produkcje z szyderczym uśmiechem na twarzy i przymrużeniem oka.
Lubię dobre kino niezależnie od gatunku i roku, w którym powstał. Uwielbiam „Waleczne Serce” i ten jego surowy, brutalny, pełen gniewu, ale i tęsknoty za życiem u boku ukochanej film. Kiedy oglądam końcowe sceny filmu i nieśmiertelny okrzyk „Wolność!” nie tylko przeszywają mnie ciarki, ale najzwyczajniej w świecie płaczę.
Lubię, gdy film dziejący się w bliżej nieokreślonej, a nawet wymyślonej przeszłości opowiada mi swoją historię nie tylko poprzez intrygę oraz postawy bohaterów. Często patrzę na sceny zbiorowe, kostiumy, dekoracje, całą tę warstwę wizualną, która często wiele mówi mi o bohaterach, zanim ci otworzą gęby.
Daleko nie będę szukał, przypomnijcie sobie nowych „Wikingów”. Rany, jak ci ludzie wyglądają! Przepyszne fryzury, groźne postaci, mowa ciała, stroje i uzbrojenie – a to wszystko zanim ci ludzie cokolwiek powiedzą, cokolwiek zrobią. Jest to tak pyszne, że można łyżkami jeść.
Jednak żaden strój, zbroja, tarcza i najbardziej wymyślnie zapleciona broda nie uratują filmu/serialu, w którym bohaterowie są nijacy, konflikt jest jałowy, a motywacje bohaterów niejasne na tyle, że nie wiemy dokąd to prowadzi.
Po obejrzeniu pierwszego odcinka „Rodu Smoka” chyba zaczynam się od tego serialu odbijać i tak jak w przypadku serialu matki nie mam ochoty oglądać dalszych odcinków. To znaczy kiedyś obejrzę zapewne jakiś ale bardziej na zasadzie ciekawostki, takiego „aha, baba z brodą” wzruszę ramionami i zmienię program.
Naprawdę średnio fascynuje mnie serial, w którym smok zaczyna przypominać to, co widzieliśmy w polskim „Wiedźminie”. Średnio interesuje mnie król z facjatą opuchniętego kolesia, który wygląda jak typowy szlachetka w typowym polskim filmie. Porośnięty szczeciną, nieciekawy, nie wiedzący czego chce, a przede wszystkim nudny, z pretensjami do świata.
I podobnie jest z pozostałymi postaciami występującymi w tym odcinku. Niestety nie ma w nim ani jednej twarzy przykuwającej uwagę. Weź ostatni odcinek pierwszej serii „Wikingów” i spójrz na Leifa Erikssona, któremu puściły hamulce w ostatniej scenie. Tam nie trzeba nic mówić. Wszystko mówi samo za siebie.
A tu? Nieciekawe twarze w bieda kostiumach, tfu! Nie wiem, kto robił casting do tego serialu. Może w kolejnych częściach będzie lepiej, ale jeśli twórcy nie potrafili pokazać nam magnetyzujących postaci w naprawdę przyciągających uwagę kostiumach, to nie wiem po co w ogóle robili ten serial?
Może „Ród Smoka” miał kontynuować serię na zasadzie trochę seksu, trochę przemocy, trochę intryg? Nawet jeśli to nie bardzo wyszło. Wiecie, jesteśmy po wspomnianym „Walecznym Sercu”, historycznych widowiskach Ridley`a Scotta, a są to pozycje, po obejrzeniu których albo robi się coś wybitnego, albo po prostu odpuszcza przenosząc środek ciężkości na dramaturgię, bohaterów oraz intrygę.
Obrazek obciętych jąder, czy odrąbanych kończyn raczej nie robi dziś wrażenia. Podobnie jak nie robi wrażenia blond murzyn, który nie ma nic mądrego do powiedzenia, albo król wyciągnięty z jakiegoś serialu TVP.
O, to może warto pochylić się nad niby drastyczną sceną porodu, przeplatanego brutalnym turniejem rycerskim oraz dramat króla, który musi zdecydować o poświęceniu życia żony kosztem urodzenia dziecka?
Sorry, ale ani to, ani to nie wyszło. Brakuje bowiem jakiejkolwiek sceny, która powiedziałaby nam cokolwiek o zażyłości królewskiego małżeństwa. Brak czegokolwiek, co dałoby nam polubić tę blond damę złożoną na ołtarzu władzy.
O turnieju nie mówię, bo to żart.
No dobrze, to może seks? No jakiś blond koleś rypie jakąś dziewoję, ale robi przy tym takie miny, jakby zastanawiał się, gdzie zgubił śrubokręt, bo gdzieśże tu leżał o wciórności!
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że dla wielu z was „Ród Smoka” jest tym, na co czekaliście. Ok. Szanuję wasze zdanie, ale jak możecie domyślać się nie podzielam go.
Po pierwszym odcinku odbiłem się od tej nowinki HBO. Powiem nawet, że oglądanie pilota bolało.
Lubię, gdy jest na co patrzeć. Myślałem, że może chociaż zdjęcia będą atrakcyjne dla oka. Nie ma w tym wszystkim jakiejś iskry, jakiegoś zdecydowanego pomysłu, odrobiny szaleństwa. W tle nic się nie dzieje, drugoplanowych postaci w zasadzie to nie ma, ale najgorsze jest to, że nawet te pierwszoplanowe są na tyle bezbarwne, że nie pamiętam ich imion.
Wiecie, kiedy patrzę „Wikingów”, do których podchodziłem bardzo niechętnie zważywszy na to, że odbiłem się od nich w trzecim sezonie, gdy twórcy zniszczyli postać swego kultowego bohatera, Ragnara Lothbrooka, to wiecie – tam wszystko ma swoje miejsce.
Ale wróćmy kolejny raz do „Wikingowie: Valhalla”. Już w pierwszym odcinku dostajemy wyrazistych bohaterów nałożonych na społeczno polityczne tło, co zmusza ich do konfrontacji z rzeczywistością mimo, iż początkowo mieli nieco inne plany. To trzeci plan, ci statyści, architektura, dekoracje, kostiumy, którymi można się zachwycać bez końca.
Wreszcie dialogi, których chce się słuchać. Drugoplanowe postaci, które wcale nie muszą występować w każdym odcinku, by ich duch odciskał piętno na każdej postaci.
No i te kadry. Dobra, nie będę już wspierał się tymi „Wikingami”, których kadry można oprawiać w ramki. Tu nawet netflixowy „Wiedźmin” kopie to co zobaczyliśmy w inauguracji serialu „Ród Smoka”.
„Ród Smoka” jest bez wątpieniem wielkim wydarzeniem w świecie rozrywki. Bez wątpienia przysporzy popularności HBO Max i spolaryzuje fanów seriali fantasy. Niemniej nie zmienia to faktu, że pierwszy odcinek zrobił niedźwiedzią przysługę całej serii, na którą po obejrzeniu pilota szkoda mi po prostu czasu.
Jest tyle lepszych, fajniejszych rzeczy do oglądania.
Nikt nie jest idealny, ale nie kochać Gry o Tron?
Może poprzeczkę zawiesiłeś za wysoko?
Mnie akurat Wikingowie nie leżą, próbowałem, nie i już.
GoT miała tyle smaczków, że nie sposób jej nie zapomnieć, miała i męczące momenty, owszem.
Nie wiem czy to miała być recenzja, czy wyłącznie subiektywna ocena.
Owszem, król jest na poziomie Karolaka, blondi ma wklęsły profil, a do tej pory miały miejsce tylko dwa ciekawe dialogi, ale daj mu szanse 🙂
Nie kochać GoT? OMG, a to jest jakiś kanon, który trzeba kochać, bo jest się nieobejrzanym plebsem? Tak jak i książki, tak serial jechał dłuższy czas na nowości dla widzów: taki tam fenomen, bo ociekał brutalnością, seksem, intrygami, ubijaniem co chwila kolejnych postaci, ale jak dla mnie się przejechał, a karate kid w ostatnim sezonie, która wieńczy nierozstrzygnięty wątek od początku ciągnący się powoli jak lodowiec – „Lol”, bo inne myśli do głowy mi nie przychodzą.
Co do samej recenzji – każdy może mieć swoje zdanie, a bóldupienie tylko z powodu tego, że komuś innemu się mogło nie podobać i ma czelność wyrazić swoje zdanie – jest troszkę niskie.
Milenialsi, nie bądźcie tak dosłowni w odbiorze wszystkiego co się dookoła was dzieje i co się do was mówi; ok, po „jak można nie kochać GoT” powinienem dać 😉
Tylko powiedz mi w czym się różni moja opinia od opinii pana Saracena? Jest tak samo subiektywna. Dlatego nie cierpię nas ból dupy z tego powodu, że ma inne zdanie.
Chciałem tylko grzecznie zauważyć , że można mieć inne.
Jak będziesz się przy… do wszystkiego to co ci zostanie, drogi Asdf-ie?
Ale pierdolenie XDDDD Typ co mu się nie podoba bo go nie interesuje. Weź się zabierz za tłuczenie ziemniaków a nie za recenzowanie seriali
Ale przecież napisałem, dlaczego mi się to nie podoba. Naprawdę masz problem ze zrozumieniem dłuższych zdań? Buziaki.
Nie podoba mi się serial, bo ludzie źle wyglądają. Krytyk filmowy po chuju fest
Nie podoba mi się serial, bo:…. i tu długa lista powodów, które opisałem w tekście. Nie moja wina, żeś obejrzał jeden serial w życiu.
Podzielam opinie autora o pierwszym i tak samo o drugim odcinku. Obejrzałem cała grę o tron, Ale to dziadostwo jak narazie się nie umywa, za tydzień trzecia i ostatnia szansa ;/