Po tym, jak szef Grupy Wagnera, Jewgienij Prigożyn odmówił podpisania kontraktu na walki w obwodzie donieckim, Putin ściąga na front Czeczenów.
Rosyjskie ministerstwo obrony podpisało właśnie umowę z czeczeńskimi najemnikami, którzy w ramach sił specjalnych „Achmat” wezmą udział w walkach w pobliżu miasta Marinka leżącego na wschodniej Ukrainie.
Podpisanie tego typu kontraktu jest efektem zmian w rosyjskim prawie, które obliguje wszystkie prywatne armie działające na zlecenie Putina. Najemnicy mają czas do pierwszego lipca 2023 – ego roku zrzekając się samodzielności na rzecz ministra obrony Siergieja Szojgu.
W świetle tej informacji można zrozumieć motywacje Prigożyna, który odmówił podpisania kontraktu przez swoją Grupę Wagnera.
Można przypuszczać, że nieformalne wcielenie prywatnych wojsk jest odpowiedzią Kremla na problemy z jakością zmobilizowanych Rosjan, którzy nie tylko, że nie chcą walczyć w szeregach najeźdźczej armii, to na dodatek uciekają z frontu, a ich morale jest żadne.
Warto wspomnieć, że dowodzona przez Ramzana Kadyrowa grupa „Achmat” od początku napaści na Ukrainę systematycznie dostarcza na front tysiące czeczeńskich najemników. Jak podaje waszyngtoński Instytut Studiów nad Wojną, Czeczeńcy najczęściej walczyli w Mariupolu, Siewierdoniecku, czy Łysyczańsku.
Teraz czas na podjęcie walk w rosyjskim Biełogrodzie, gdzie „Achmat” przejmie na siebie nie tylko rolę żołnierzy, ale przede wszystkim mięsa armatniego.