środa, 21 maja, 2025
spot_img

Najnowsze

wesprzyj

album fotograficzny

powiązane

spot_img

Poznaj psy służące jako konie pociągowe w transporcie towarowym

To wydaje się niesamowite, ale w XIX- tym wieku w Belgii i Holandii wykorzystywano psy jako zwierzęta pociągowe w transporcie mleka i innych produktów.

Na początku epoki wiktoriańskiej w Wielkiej Brytanii zaczęto używać powozów zaprzężonych w psy. Na szczęście nie były to powozy służące do przewozu ludzi, lecz produktów spożywczych, głównie pieczywa.

Było to niezwykle popularne i praktyczne rozwiązanie, jednak w momencie gdy Anglicy zaczęli wprowadzać zaprzęgi do stref przeznaczonych dla pieszych, wprowadzono zakaz używania psich transportów w Wielkiej Brytanii.

 

Decyzja ta była częściowo podyktowana obawami o dobrostan zwierząt, istniało bowiem przekonanie, że wykorzystywanie psów w ten sposób jest dla nich zbyt męczące, jednak nie tylko to wpłynęło na podjęcie takiej decyzji – obawiano się, że przemęczone psy mogą być bardziej podatne na wściekliznę.

Jedna z relacji dotyczących debaty w brytyjskich parlamencie wiemy, że w Królestwie doszło do sporych zmian kulturowych, w myśl których pies ze zwierzęcia czysto gospodarskiego stawał się czującym stworzeniem, które ma swoje potrzeby i ograniczenia.

Mimo zakazu wprowadzonego w Anglii tradycja ta przetrwała w niektórych częściach Francji i Belgii, gdzie widok wozów ciągnionych przez psy, dostarczających bańki na mleko z małych gospodarstw do lokalnych mleczarni, stał się nostalgicznym, choć rzadkim, zjawiskiem.

 

Wózki ciągnięte przez jednego psa były czasami używane przez handlarzy. Praktyczność tych zwierząt rozciągała się również na zastosowania wojskowe.

Podczas I wojny światowej psy wykorzystywano do ciągnięcia małych dział polowych.

Wykorzystanie psów kontynuowano w czasie II wojny światowej, kiedy Armia Radziecka używała ich do transportu rannych żołnierzy na wozach wyposażonych w nosze, jednak znany jest inny, barbarzyński sposób wykorzystania psów, które wykorzystywano jako żywe bomby: na ciele psa umieszczano ładunek wybuchowy i gnano naprzeciw niemieckich czołgów.

Na początku XX wieku holenderski podróżnik Pieter van der Meer wspominał swoje spotkania na obrzeżach belgijskich miast.

„Jesteś na obrzeżach miasta. Wiejskie kobiety, które tu spotykasz, wracają do domu na farmę kilka mil dalej. Kiedy wcześnie rano wychodziły z domu, te duże, błyszczące miedziane puszki były pełne mleka. Ten sposób dostarczania mleka z mleczarni do miejskich odbiorców wychodzi z mody; córk raczej nie podążą za tym malowniczym zwyczajem. Przez wiele lat było to niemal powszechne zjawisko, a cudzoziemcy w Belgii byli zachwyceni osobliwością tych małych samochodów ciągniętych przez duże psy o kudłatej, żółtawej sierści i wilczych uszach.”

Autor

  • Przemysław Saracen

    Dziennikarz, pisarz i człowiek pracy najemnej. Autor książki "Dzikie historie: Norwegia". Założyciel i wydawca magazynu "Srebrny Kompas". Autor w serwisie "Posty.pl" oraz współpracownik lokalnego magazynu "Tu Lubin". Finalista polskiej edycji międzynarodowego konkurs scenariuszowego Hartley - Merill utworzonego przez Roberta Redforda. Wychowałem się w duchu Tony`ego Halika, małżeństwa Gucwińskich oraz komiksowych przygód Kajka i Kokosza i tarapatów, w jakie pakował się literacki wojak Szwejk. Lubię wszystko, co dobre i oryginalne. Czasem dobra rozmowa jest bardziej fascynująca, niż najbardziej wymyślny film.

    View all posts

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Więcej od Autora