To wydaje się niesamowite, ale w XIX- tym wieku w Belgii i Holandii wykorzystywano psy jako zwierzęta pociągowe w transporcie mleka i innych produktów.
Na początku epoki wiktoriańskiej w Wielkiej Brytanii zaczęto używać powozów zaprzężonych w psy. Na szczęście nie były to powozy służące do przewozu ludzi, lecz produktów spożywczych, głównie pieczywa.
Było to niezwykle popularne i praktyczne rozwiązanie, jednak w momencie gdy Anglicy zaczęli wprowadzać zaprzęgi do stref przeznaczonych dla pieszych, wprowadzono zakaz używania psich transportów w Wielkiej Brytanii.
Jedna z relacji dotyczących debaty w brytyjskich parlamencie wiemy, że w Królestwie doszło do sporych zmian kulturowych, w myśl których pies ze zwierzęcia czysto gospodarskiego stawał się czującym stworzeniem, które ma swoje potrzeby i ograniczenia.
Mimo zakazu wprowadzonego w Anglii tradycja ta przetrwała w niektórych częściach Francji i Belgii, gdzie widok wozów ciągnionych przez psy, dostarczających bańki na mleko z małych gospodarstw do lokalnych mleczarni, stał się nostalgicznym, choć rzadkim, zjawiskiem.
Wózki ciągnięte przez jednego psa były czasami używane przez handlarzy. Praktyczność tych zwierząt rozciągała się również na zastosowania wojskowe.
Podczas I wojny światowej psy wykorzystywano do ciągnięcia małych dział polowych.
Wykorzystanie psów kontynuowano w czasie II wojny światowej, kiedy Armia Radziecka używała ich do transportu rannych żołnierzy na wozach wyposażonych w nosze, jednak znany jest inny, barbarzyński sposób wykorzystania psów, które wykorzystywano jako żywe bomby: na ciele psa umieszczano ładunek wybuchowy i gnano naprzeciw niemieckich czołgów.
Na początku XX wieku holenderski podróżnik Pieter van der Meer wspominał swoje spotkania na obrzeżach belgijskich miast.
„Jesteś na obrzeżach miasta. Wiejskie kobiety, które tu spotykasz, wracają do domu na farmę kilka mil dalej. Kiedy wcześnie rano wychodziły z domu, te duże, błyszczące miedziane puszki były pełne mleka. Ten sposób dostarczania mleka z mleczarni do miejskich odbiorców wychodzi z mody; córk raczej nie podążą za tym malowniczym zwyczajem. Przez wiele lat było to niemal powszechne zjawisko, a cudzoziemcy w Belgii byli zachwyceni osobliwością tych małych samochodów ciągniętych przez duże psy o kudłatej, żółtawej sierści i wilczych uszach.”