Waży prawie 3 tony i zasuwa blisko 10 km na sekundę. Krąży po ziemskiej orbicie i powoli zniżając lot spłonie w atmosferze. A to wszystko w ciągu jakichś czterech lat. Tak właśnie 11- ego marsa roku pańskiego 2021 NASA pozbyła się śmieci z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Ten ciężki ładunek to nic innego, jak kosmiczny kubeł na śmieci wypełniony akumulatorami niklowo – wodorowymi i jest najcięższym tego typu odpadkiem z historii lotów kosmicznych.
Spytacie zapewne, czy tak wielki obiekt nie zderzy się na przykład z satelitami, czy wystrzeliwanymi przez Elona Muska Starlinkami. Oczywiście takie ryzyko istnieje, jednak NASA uspokaja nas mówić, że nie ma takiego zagrożenia – ale na wszelki wypadek kosmiczny śmietnik znajduje się pod obserwacją.
W 2011 roku NASA zdecydowała, że dotychczasowe baterie niklowo – wodorowe, które gromadzą energię pozyskiwaną przez panele słoneczne zostaną zastąpione na akumulatory litowo – jonowe. Od podjęcia decyzji do produkcji nowego typu baterii minęło 3 lata. Z kolei wymiana pierwszego akumulatora rozpoczęła się w 2016 roku.
Oficjalnie zakończenie modernizacji nastąpiło 1- ego lutego 2021- ego roku, kiedy to astronauci Victor Glover i Mike Hopkins wrócili z kosmicznego spaceru, gdzie „dokręcili ostatnią śrubkę”.
Łącznie w wymianę baterii zaangażowanych było 13 astronautów, którzy dokonali 14 spacerów w próżni, w trakcie których wymieniono 48 przestarzałych akumulatorów na nowe. Dostarczał je japoński statek towarowy HTV, który musiał w tym celu wykonać cztery loty. Zwykle dostarczał nowe konstrukcje i odbierał stare, które wyrzucane w odpowiednim momencie paliły się w atmosferze.
Pojawił się jednak problem z ostatnim transportem i to pozornie niezwiązanym z modernizacją.
W 2018 roku doszło do niepowodzenia podczas startu rakiety Sojuz, w wyniku czego astronauci musieli awaryjnie lądować na stepach Kazachstanu.
W każdym razie spowodowało to zaburzenie harmonogramu pracy transportowca, w wyniku czego nie doszło do ostatniego kursu japońskiego pojazdu w kierunku Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
W ten sposób specjaliści NASA zdecydowali, że zamocowany do stacji kosmiczny kubeł na śmieci musiał zostać wystrzelony w kierunku Ziemi z nadzieją, że w nic po drodze nie uderzy.
Jak do tej pory operacja wyrzucenia śmieci przebiega bez żadnych problemów co nie znaczy, że będzie tak do końca. Zwłaszcza, że dookoła Ziemi krąży około 34 tysiące obiektów przekraczających 10 centymetrów. Trzeba do tego doliczyć miliony śmieci typu narzędzia, czy to, co odpadało od statków kosmicznych.