Jak się fałszuje listy poparcia list wyborczych – krótki poradnik

Udostępnij post:

W 2020 roku dowiedzieliśmy się, że podczas wyborów prezydenckich pięć komitetów wyborczych okazało w PKW listy poparcia swoich kandydatów. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że okazało się, iż podpisy pod listami kandydatów złożyły osoby, które nie żyły od kilku lat!

Wszyscy zachodzili w głowę, jak to możliwe, a sprawa jest prosta nie tylko w przygotowaniu, ale w realizacji. Na przykładzie zbierania list poparcia kandydatów na parlamentarzystę przekonamy się, że misja ta jest lekka, prosta i przyjemna. Na dodatek nie trzeba wychodzić z pokoju. Zaczynamy!

Ogłoszenie wyborów to ciężki czas dla wszystkich ugrupowań. Obecni parlamentarzyści muszą zawczasu wyciąć wewnętrzną konkurencję, przygotować się na spotkania z wyborcami, czego nie cierpią, bo nagle wyborcy mogą zadać niewygodne pytania. Trzeba pójść na wywiad oraz nauczyć się tak kluczyć, by dziennikarz pożałował, że w ogóle poprosił polityka o rozmowę.

Jednak to wszystko jest niczym wobec zebrania pisemnego poparcia kandydatów przez tak zwane społeczeństwo. Nikt tego nie lubi, dlatego w miasto wysyła się albo młodzież, albo seniorów, bo ci nie mają nic do stracenia, ale chociaż poczują się potrzebni.

Generalnie zbieranie podpisów popierających daną kandydaturę jest ciężkie. Jest źródłem rozczarowań i zniechęcenia. Jeśli dobrze pamiętam, każdy kandydat na posła czy senatora musi zebrać 5 tysięcy podpisów w okręgu wyborczym. Rozumiecie jaka to orka?

Są jednak tacy, którzy podchodzą do zbierania podpisów ze spokojem a nawet uśmiechem. Chętnie biorą to zadanie na siebie. Wybrawszy powiedzmy dwóch zaufanych współpracowników, prosi panią Krysie o zgrzewkę napojów, po kawie, jakieś ciasteczka, a potem zamyka się ze swoimi totumfackimi w gabinecie.

Zaczynamy projekt „Zbieranie podpisów”.

W tym celu należy pójść do szafy, w którym znajdują się dokumenty na każdą okazję. Tym razem wyjmujemy pudło, w którym znajdują się listy podpisów poparcia sięgające dwie, nawet trzy czy cztery kampanie wstecz. Są to kopie oryginalnych druków z autografami. Egzemplarze są czyste i czytelne.

Następnie sięgamy do biurka, z którego wyjmujemy kilkanaście różnych długopisów. Są one różnokolorowe, twarde, miękkie, czasem mogą być na wyczerpaniu. Wszystko się przyda.

Kolejnym etapem jest plik czystych druków list poparcia w aktualnej kampanii. Przypominamy wybrańcom, że sprawa jest ściśle poufna podkreślając wagę swoich słów znaczącym spojrzeniem. Tytułem usprawiedliwienia się można użyć argumentacji odwołującej się do walki z niegodnym przeciwnikiem, który jeśli wygra doprowadzi kraj do upadku, czy co tam wolimy. W końcu w Polsce cel uświęca środki, a zasady są niczym, bo bóg pozna swoich.

Zasadniczo czysty druk wygląda następująco i jej wzór można pobrać z internetu, jak zrobiłem to w poniższym przypadku:

Istnieją dwie metody zbierania podpisów: „na okno” lub „szklany blat”. Obie są bliźniaczo podobnie, ale w przypadku okna sprawa jest prostsza, bo w przypadku blatu musimy dysponować szklaną taflą.

A teraz słuchaj uważnie, bo nie będę powtarzał!

Chwyć skopiowaną i podpisaną przez wyborców listę poparcia z poprzednich wyborów. Połóż na nią czysty formularz, po czym podnieś na wysokość oczu. Upewnij się, że rubryki z autografami nakładają się tak, by idealnie wpasowała się w rubrykę czystej listy.

Następnie podejdź do okna. Przyłóż do szyby złączone druki. Upewnij się, że spod spodu przebija oryginalny podpis, po czym przyłóż długopis do czystego formularza i najzwyczajniej na świecie ręcznie odbij autograf na czystej karcie. Proste? Gratuluję, masz już pierwszy podpis zadowolonego z twojego kandydata wyborcy.

Używając innego długopisu cierpliwie wypełniasz całą stronę. Generalnie chodzi o to, by nie używać cały czas tego samego długopisu.

Aby uprawdopodobnić formularze, dobrze jest umieścić na kartce jakieś maźnięcia, może ślady kubka po kawie, jakieś nierówności – no wszystko, co będzie wyglądać, jak misja w terenie. A ta, jak wiadomo jest szybka, niewygodna i czasem materiały mogą się pognieść, zniekształcić czy pobrudzić.

Nie musisz od razu przepisywać kolejnych list. Odpocznij. Chodzi o to, by ręka była pewna, a wzrok ostry jak brzytwa, bo przecież w formularzu przepisujemy nie tylko odręczne podpisy, ale pełne dane osoby popierającej, co można zauważyć na wzorcowym formularzu zamieszczonym powyżej.

A co z metodą „na szklany blat”. Jest wygodniejsza od okiennej, bo nie trzeba wstawać od stołu. Tyle, że jak już wspomniałem musisz dysponować kawałkiem szyby, pod którą wkładasz wzornik, a czysty druk umieszczasz na szybie i odpowiednio dopasowujesz. Cała reszta pozostaje ta sama.

Ważne jest by, sporządzić więcej podpisów niż jest to wymagane. Dzieje się to na wypadek, gdyby Państwowa Komisja Wyborcza z jakichś powodów odrzuciła materiał, które został jej przekazany.

Musicie wiedzieć, że równocześnie młodzież i emeryci biegają po okręgu wyborczy i na własną rękę zbierają podpisy.

Cała sztuczka polega na tam, by do tych zebranych przez wolontariuszy list poparcia dołączyć listy poparcia przygotowanych przez zaufanych wolontariuszy. W ten sposób dokumenty miesza się ocenia się pod kątem wizualnym, wiecie – nie mogą na pierwszy, czy drugi rzut oka różnić się od siebie, zatem czasem trzeba je, nazwijmy to: uszlachetnić. Nowe listy poparcia są kserowane i dołączają do pudła, w których leżą materiały z poprzednich kampanii. Potem papiery jadą do PKW, kandydat zostaje zarejestrowany, a my skupiamy się na kampanii wyborczej.

Oczywiście nie wszyscy tak robią. Ale są takie komitety wyborcze, które wspierają się takimi metodami. Najprościej rozpoznacie je po medialnych doniesieniach. Wystarczy, że usłyszycie iż kandydat „X” dostarczył do PKW listy poparcia z podpisami osób zmarłych. I wszystko jasne.

Oczywiście żadna z partii nie przyzna się do stosowania takich metod i wierzę, że w najbliższych wyborach list poparcia będą zbierane w przejrzysty sposób. Dlatego uznajmy powyższy poradnik za ponury żart.

Przemek Saracen
Przemek Saracen
Wychowałem się w duchu Tony`ego Halika, małżeństwa Gucwińskich oraz komiksowych przygód Kajka i Kokosza i tarapatów, w jakie pakował się literacki wojak Szwejk. Lubię wszystko, co dobre i oryginalne. Czasem dobra rozmowa jest bardziej fascynująca, niż najbardziej wymyślny film.

Najnowsze

Zobacz również

Powiązane materiały

Policja odnotowała znaczny wzrost prób samobójczych

Z danych KGP wynika, że w 2022 roku było o ponad 5% więcej prób samobójczych niż rok wcześniej. Powód...

Przepiękne zdjęcia XIX- wiecznej Warszawy pokazują wielkość tego miasta [dużo zdjęć]

Amerykańska Biblioteka Kongresu zawiera prawdziwe perły i za takie możemy uznać zdjęcia Warszawy z końcówki XIX- ego wieku....

Papież Franciszek coraz głośniej nawołuje do akceptowania osób LGBTQ, a my ciągle o tym Putinie

Po raz kolejny papież Franciszek wezwał katolików do przyjęcia i zaakceptowania osób LGBTQ. „Bycie homoseksualistą nie jest przestępstwem” –...

Projektowali Ferrari Testarossę. Teraz zaprojektują naszą Izerę!

ElectroMobility Poland oraz Pininfarina nawiązały współpracę w listopadzie zeszłego roku, i będą wspólnie pracować nad hatchbackiem, kombi i...