Niedawno minęło 100 dni rządów Koalicji 15 Października. Ludzie pokładali ogromne nadzieje w nowym rządzie, na którego czele stanął Donald Tusk. Jednak frustracja w społeczeństwie jest coraz większa. Dlaczego?
Uśmiechnięci ludzie w Uśmiechniętej Polsce?
Niedawno minęła studniówka rządu. Tusk przyznał, że myślał, iż 100 dni to dużo na zrealizowanie 100 konkretów, ale jednak się przeliczył. Oczywiście powiedział to z uśmiechem na twarzy, bo teraz każdy Polak i każda Polka są uśmiechnięci, przecież odgoniliśmy PiS od władzy. Z sejmu zniknęła zamrażalka, teraz mamy uśmiechniętą zamrażarkę — gdy Marszałkowi Hołowni jakaś ustawa światopoglądowo jest baaardzo daleka, to wrzuca to do uśmiechniętej zamrażarki i po (jego) kłopocie. Rolnicy albo raczej osoby udające rolników wesoło rozhasali się po całej Polsce z prorosyjskimi hasłami na ustach. Jeśli ktoś z obecnej władzy zadziała nie do końca zgodnie z etyką zawodu, czy nawet złamie prawo — to i tak mu było wolno, bo MY jesteśmy ci lepsi od TAMTYCH, a to wszystko jest mniejszym złem, i w ogóle proszę o uśmiech! Lewe dyplomy z Collegium Humanum, jeśli zdobył to ktoś z PiS — są nieważne, jeśli z KO — na pewno ciężko zapracował_a na ten dyplom. Wszędzie słyszymy radosne hasła: Dość kłótni, do przodu! albo Alleluja i do przodu! Mamy wyjątkowo pozytywny rząd, prawda? Żarty, żartami, ale taka jest wizja X-owej (dawniej Twitterowej) społecznej bańki. A jak żyją ludzie, którzy raczej na X-ie nie spędzają czasu? Również są uśmiechnięci?
Bezrobotni
Znienawidzona grupa przez liberałów, bo „dzięki” ich podatkom utrzymywani są ci nieroby, no, po prostu skandal. A tak zupełnie poważnie to różnie życie się układa i czasem człowiek zostaje zmuszony rzucić pracę lub nie być wstanie pracować albo nie akurat w tej co narzucił Urząd Pracy. Według GUS-u stopa bezrobocia rejestrowanego w styczniu 2024 r. wyniosła 5,4%. Można powiedzieć, że to bardzo dobry wynik, prawda? Jednak kluczowe jest tutaj słowo „rejestrowanego”, ponieważ rejestracja w Urzędzie Pracy nie jest obowiązkowa. Więc wiele Polek i wielu Polaków dobrowolnie decydują się nie składać dokumentów, z uwagi na fakt, że UP, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach, wysyła ubezpieczonego bezrobotnego do pracy tam, gdzie jest wolny etat, niestety, nie patrząc na jego kompetencje, bądź ich brak do konkretnego zawodu.
Niejedna osoba bezrobotna również usłyszała od „sympatycznej” pani urzędniczki, że Urząd Pracy to nie jest ubezpieczalnia, a jeśli odmówi się przyjęcia pracy dwa razy, to traci się ubezpieczenie zdrowotne i zostaje na lodzie. Ludzie wiele ryzykują, gdy mają problemy zdrowotne, a nie posiadają ubezpieczenia zdrowotnego, ani nie przyznano im renty chorobowej, a czasami też nie chcą, by ktoś narzucał im, gdzie mają pracować i w jakiej branży. Dlatego trudno orzec, jaka w rzeczywistości jest skala bezrobocia w naszym kraju. Ale lepiej być uśmiechnietym bezrobotnym niż ponurym.
Niepełnosprawni
Można tę grupę podłączyć do bezrobotnych. W całej Polsce funkcjonuje tylko 639 zakładów pracy chronionej, w których zatrudniono ledwie 83 467 osób z niepełnosprawnościami*. Powtórzę; w całej Polsce. To jest jakieś wielkie nieporozumienie. Oczywiście, takie osoby mogą też znaleźć zatrudnienie z „zwyklej” pracy. Janusze Biznesu lubią zatrudniać takie osoby, bo mają z tego zyski, zarówno z UE jak i PFRON-u, jednak taka osoba musi wykonać tę samą pracę co osoba pełnosprawna, tylko o godzinę krócej. Osoba niepełnosprawna nie może pracować więcej niż 7 godzin na dobę, musi mieć jedną 30-minutową przerwę i nie może pracować na nockach oraz nie może mieć nadgodzin. Jednak obowiązki dostaje takie same jak każdy, nie ma taryfy ulgowej. A jeśli ta osoba nie wyrobi się ze swoimi obowiązkami, a jest np. przykładna, za nadgodzinę czy nadpółgodzinę nikt nie zapłaci.
Ale zostawmy już pracujących niepełnosprawnych, bo nie każdy ma szansę w ogóle pracować. Są różne rodzaje niepełnosprawności, czasem wyklucza podejmowanie pracy typowych dla ludzi pełnosprawnych, a czasem taka osoba wymaga asystenta bądź opiekuna czy rodzica, aby móc funkcjonować. Świadczenie pielęgnacyjne aktualnie wynosi 2988 zł na rękę. Renta socjalna wynosi 1445 zł netto. Istnieje również świadczenie, które istnieje od tego roku — tzw. świadczenie wspierające, które będzie wynosić od 40 do 220% aktualnej wysokości renty. Oczywiście można jeszcze starać się o dodatek pielęgnacyjny w wysokości 324,39 zł. No i jest tzw. 500+ dla osoby niezdolnej do samodzielnej egzystencji. Jednak, aby dostać wyżej wymienione świadczenia, trzeba spełniać wiele wyśrubowanych kryteriów, wypełnić mnóstwo dokumentów oraz poświęcić sporo czasu na jeżdżenie po urzędach. Osoby niespełniające tych kryteriów (mające poniżej 70 punktów) są zbyt chore, by pracować jak pełnosprawny pracownik, ale również za bardzo samodzielne, by dostać pieniądze. To powód do uśmiechu, prawda?
*Źródło: https://niepelnosprawni.gov.pl/p,84,dane-dotyczace-zakladow-pracy-chronionej
Kobiety
Wiele publicystycznych autorytetów mówi jednym głosem — to kobiety pomogły obalić rządy PiS. Jednak teraz te same kobiety są lekceważone przez Koalicję 15 Października, a dokładniej przez Trzecią Drogę. Podczas kampanii parlamentarnej Władysław Kosiniak-Kamysz jak i Szymon Hołownia sprytnie omijali temat aborcji, by, gdy już każdy osiadł na swoim stołku, powiedzieć, że ich program tego nie uwzględniał, że ich wyborcy i wyborczynie o tym doskonale wiedzieli. Spuśćmy na to zasłonę milczenia. Możliwe, że pewien poseł PSL miał rację; w tej kadencji legalnej aborcji do 12 tyg. ciąży się nie doczekamy.
No ale zostawiając temat całkowitej aborcji, przecież jeszcze mamy tzw. zgniły kompromis z 1993 roku. Aktualnie nadal w Polsce obowiązuje drakońskie prawo całkowicie zakazujące aborcji. Kobiety boją się zachodzić w ciąże, bo co, gdy coś pójdzie nie tak? Każda kobieta w błogosławionym stanie ma takie myśli. Politycy obecnej koalicji rządzącej tak pięknie opowiadali o tym, jak ważne są prawa kobiet, a jednak po 100. dniach od przejęcia władzy, nadal w kraju mamy całkowity zakaz aborcji. Nic się nie zmieniło. Marszałek Hołownia oskarża Lewicę, Lewica oskarża Marszałka, a p. Tusk mógłby zdyscyplinować obie partie, ale po co? Niech przedstawienie trwa, a wszyscy są uśmiechnieci .
Klasa niższa — czyli biedna
To kolejna grupa znienawidzona przez liberałów. Bo według nich każdy jest kowalem własnego losu, a oni swój majątek zdobyli ciężką pracą. Ludzie, zaliczający się do klasy biednej, również ciężko pracują… tylko że za najniższą krajową. Ta sytuacja najbardziej widoczna jest na wsiach i w małych miastach. Inflacja bardzo utrudniła ludziom życie. Jednak wierzyli oni, że gdy zmieni się rząd, to skończy się #DrożyznaPiS. Niestety, tanio to już było.
Niedawno dowiedzieliśmy się, że wraca VAT 5% na podstawowe produkty spożywcze (od lutego 2022 roku do 31 marca tego roku obowiązywał VAT 0%). Koalicja uzasadniała, że teraz jest najlepszy czas na powrót do 5% VAT-u, gdyż inflacja spadła do poziomu 1,9%. Jednak to nie znaczy, że ceny produktów również spadły, po prostu teraz rosną wolniej — czyli w tym roku za te same produkty i tak zapłacimy więcej niż w zeszłym roku. Nie uważam więc, że rząd ma powód do dumy. Gdyby ogłosili deflację, to owszem, byłby wielki sukces. Wiadome jest już, że deflacji nie będzie, ponieważ VAT 5% podbije inflację — znowu będzie drogo.
W czasie gdy prezes Orlenu, Obajtek, ustalał ceny benzyny, politycy, wówczas opozycji, grzmieli, że jak może być takie drogie paliwo w Polsce, że to jest niedopuszczalne. Zmieniła się władza, także ta w Orlenie, a jak drogo na stacjach benzynowych było, tak jest nadal. A według money.pl ma być jeszcze drożej*. Lepsza zmiana? No, chyba nie.
Do lipca zamrożone będą ceny energii, potem możemy spodziewać się wyższych rachunków. Już teraz opłaty za prąd są nieadekwatne do ilości jego używania. To samo tyczy się z wodą i gazem. Właściwie ceny różnią się w zależności od miejsca zamieszkania. Na przykład za 1 kWh w Warszawie zapłacimy 69 groszy a w Gdańsku prawie 1 złotówkę. Spora rozbieżność w cenach, prawda?
Co prawda rząd myśli o innej ustawie, aby konsumenci aż tak dotkliwe nie odczuli podwyżek cen energii, ale na razie jest to tylko zapowiedź. Żadnych konkretów. Polityczka Lewicy, Maria Żukowska, bardzo niefortunnie wypowiedziała się na ten temat:
Na pewno uwalnianie cen energii w lipcu jest lepsze niż w grudniu, czyli w okresie grzewczym. Zanim się Polki i Polacy zorientują, o ile tak naprawdę urosło, to minie pół roku
No cóż, to zawsze jest jakieś pocieszenie, że ludzie potrzebują aż pół roku, aby zorientować się po rachunkach, o ile zdrożała energia i zacząć się tym martwić.
W dodatku Trzecia Droga chce, aby wróciły tzw. niedziele handlowe. Oczywiście, na kasie pracuje niższa klasa społeczna. Średnia klasa brzydzi się sprzątaczami/sprzątaczkami i kasjerami/kasjerkami, oni są stworzeni dla wyższych celów. Oni najbardziej potrzebują, aby były niedziele handlowe, jakby w pozostałe 6 dni w tygodniu naprawdę nie było czasu na zakupy. No nic, z uśmiechem wszyscy pójdziemy do pracy w niedziele. Mimo iż Pan Bóg w ten dzień kazał odpoczywać.
Źródło: https://www.money.pl/gospodarka/kolejne-podwyzki-cen-paliw-na-horyzoncie-mozemy-miec-problem-7008659301862304a.html
Młodzi dorośli
Tych z kolei nienawidzą przedsiębiorcy — zwłaszcza mają alergię na pokolenie Z. Tak, to roszczeniowe pokolenie, które jest świadome swoich praw i obowiązków, i które nie pozwoli się wyzyskiwać, tak jak pozwalały poprzednie generacje. Jednak w tym akapicie do „młodych” zaliczę też późnych Milenialsów. Młodzi dorośli żyją w bardzo trudnych czasach, gdy tzw. boomerzy chcą układać ich świat. Rynek pracy jest bezlitosny, procesy rekrutacyjne przypominają zdawanie egzaminu na prawo jazdy, chociaż etapów trzeba jest więcej niż podczas prawka. Nie chcą pakować się w kredyty, które musieliby spłacać całe życie. Chcą, aby stać ich było na kupno mieszkania lub na najem, cokolwiek z namiastką własnych czterech ścian.
Wielu późnych Milenialsów (czyli ludzi około trzydziestki) nadal wynajmuje pokój, a ci szczęśliwsi — mikrokawalerkę w dużym mieście. Ceny mieszkań są horrendalnie drogie. Flipperzy ustalają ceny tak, jak chcą. Państwo tego w ogóle nie reguluje. I nie będzie w tej X kadencji sejmu żadnych zmian, bo Ryszard Petru z Trzeciej Drogi dostałby zawału, gdyby powstał pomysł opodatkowania flipperów i ujednolicenia cen mieszkań za 1m2 w dużych miastach. Powtórzę; u nas w Polsce nie ma szans, aby takie tanie mieszkania na wynajem powstały, jak to działa na zachodzie Europy. Liberałowie i klasa średnie nie pozwolą, by dzięki ich podatkom, budować te mieszkania, bo za czyje pieniądze więcej? A jeśli to miałoby być w centrum miasta, to niech tych architektów i budowlańców piekło pochłonie! A mnie zastanawia jedno, skoro na Zachodzie się udało, to dlaczego tutaj jest taki problem? Wszyscy wyznajemy europejskie wartości a jednak… jakiś gen polskiej szlachty w współczesnych Polakach się ujawnia. Młodym pozostaje tylko gnieździć się z uśmiechem u rodziców.
Seniorzy
Teoretycznie mają 13-stki i emeryturę, więc powinni być uśmiechnięci, prawda? Nie chcę jednak skupić się tutaj na ich budżecie, a raczej na niewydolnej polskiej służbie zdrowia. Minister Zdrowia chce obniżyć podatek na służbę zdrowia, teraz, gdy tego najbardziej potrzebuje po czasach pandemii. Minister Leszczyna woli puszczać oczko do przedsiębiorców niż ratować szpitale, które ciągle są zadłużone. Kolejki do lekarzy na NFZ są niedopuszczalnie długie, zwłaszcza dla seniorów, którzy czekać nie mogą. Nie każdą osobę w sędziwym wieku stać, aby leczyć się prywatnie – a i tutaj już są odległe terminy. To przerażające, gdy starsza pani musi wybrać, czy chce opłacić rachunki za media, czy zjeść coś dobrego, czy kupić leki, które akurat nie są refundowane a może pójść prywatnie do kardiologa.
To seniorzy najczęściej są pacjentami szpitali, więc jesli obetniemy wsparcie, możliwe między innymi przez wysokie podatki dla przedsiębiorców, to wszystkie lecznice na NFZ upadną. Przypominam, nadal wiele szpitali jest zadłużonych lub prawie pod kreską. Problem jest też z brakiem personelu, aby zajął się takim chorym seniorem lub seniorką.
Poza tym, już odchodząc od kwestii zdrowia, starsi ludzie są zagubieni w tym, jak bardzo zmieniła się narracja w TVP czy TVP Info. Zamiast dawkować seniorom małe dawki normalności, zrzucono na nich lawinę treści, których przez ostatnie 8 lat w tej telewizji nigdy nie słyszeli lub słyszeli, ale w negatywnym świetle. Terapia szokowa może być dla nich zbyt szokująca. Mogą nie zechcieć się uśmiechać i uciekną do telewizji Republika TV.
Podsumowanie
Wiele rzeczy ten rząd naprawił po poprzedniej władzy, ale też bardzo wiele kwestii temu rządówi nie wyszło. Najbardziej mierzi mnie fakt, że oni ciągle mają narracje „że nic się nie stało”. Czas upływa, to się stało. Coraz więcej osób jest sfrustrowanych drożyzną, której już nie za się zrzucić na PiS, niepewnością na rynku pracy, na rynku mieszkań, oczywiście też widmem wojny i nieufnością czy lekarz może poprawnie zarządzać obroną kraju, zwłaszcza że teraz nie powinno być się Ministrem Obrony Narodowej z przypadku lub układów. Albo że polonistka, ktora jest ministrem zdrowia, zamiast dbać o szpitale i pacjentów, dba o przedsiębiorców, bo „oni są solą polskiej ziemi” – myślę, że chyba powinna zmienić ministerstwo, skoro takie są jej proritety. Jednak mam głeboką nadzieję, że ten rząd jednak w porę się obudzi, pokaże swoje silne strony i kompetencje, i sprawi, że jednak będziemy czuć się w Polsce komfortowo i bezpiecznie. Bez wymuszonego uśmiechu.