Są ludzie, którzy bez względu na wszystko muszą poczuć potężny zastrzyk adrenaliny. Chcą zajrzeć śmierci w oczy, a swoją żądzę obudują piękną filozofią i zastosują szantaż emocjonalny wobec tych, którzy wprost nazywają świadome narażanie się na śmierć idiotyzmem.
Zbyt często mylimy brawurę z głupotą. Tak oceniam przedsięwzięcie Andrzeja Bargiela, który wymyślił sobie, że zjedzie na nartach z Mount Everest, najwyższej góry świata (8848 mnpm).
Na szczęście natura powiedziała Bargielowi: „spadaj gówniarzu!”, który na przełomie września i października planował realizację swojego planu. Obfite opady śniegu powodujące lawinę oraz mocny wiatr skutecznie zniechęciły „sportowca”, który mówi:
„Uznałem, że to ryzyko jest zbyt duże i to jest najrozsądniejsza decyzja. Uważam, że zrobiliśmy wszystko, aby ta wyprawa zakończyła się sukcesem”.
Szanuję, pana Andrzeja za to, że zjechał na nartach z Broad Peak oraz z K2 jako pierwszy na świecie. Ale zapewne nie bez powodu jest tym jedynym. Szanuję również pana Rysia, który tak spieprzał przed goniącymi go dzikami, że skoczył z urwiska i złamał sobie nogę.
Posłuchajcie Andrzeja Bargiela, który tłumaczy powód przerwania projektu „kontrolowane samobójstwo na najwyższej górze świata”.
I am forced to decide to end the expedition. The weather forecast for the next days and weeks is getting worse. Heavy snowfall and strong wind, will make it impossible to reach our goal.
🎥Carlos Llerandi@totalizator_sp @GrupaMurapol @redbullpolska @MBPolska @SalomonSports pic.twitter.com/N14FMvPAbE
— Andrzej Bargiel (@JedrekBargiel) October 3, 2022
Reakcja użytkowników Twittera była bardzo pozytywna i nie ma co się dziwić. W końcu nikt nie chce czytać nagłówków informacji o kolejnej śmierci w Himalajach. Bądźmy jednak szczerzy – co się odwlecze to nie uciecze. Ktoś, kto w ten sposób kusi los, w końcu się doczeka. Mocne? Nie bardziej niż wasza ocena mojej oceny tego przedsięwzięcia 😉
W sumie Jerzy Kukuczka, Maciej Berbeka, Artur Hajzer, Wanda Rutkiewicz i wielu innych też chcieli żyć, prawda?